Kto nas będzie sądził? - najpewniej polityk!
Mimo zalecenia Ministerstwa Sprawiedliwości,
aby radni nie wybierali na ławników kandydatów rekomendowanych
przez partie polityczne, w wielu miastach takie osoby zasiądą
jednak w składach sędziowskich od 2004 r.
06.12.2003 | aktual.: 06.12.2003 10:15
Procedura wyboru ławników na ogół zakończyła się, zgodnie z wymogami ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, w październiku. Terminu tego nie dotrzymano jednak np. w Warszawie i niektórych gminach Opolszczyzny.
W regionie kujawsko-pomorskim 50 osób spośród prawie 1300, które zostały ławnikami, ma rekomendację SLD (dzięki temu, że w radzie miasta ugrupowanie to dysponuje większością głosów). Wśród nich znaleźli się też kandydaci, przy których zaznaczono na karcie wyborczej zgłoszenie "uwag policji".
W Toruniu o wyborze prawie 400 ławników w znacznej mierze zdecydowało pokrewieństwo - wielu wybranych kandydatów miało powiązania rodzinne z radnymi. Pod uwagę brano także względy polityczne: tuż przed wyborami przedstawiciele poszczególnych klubów odczytali listy popieranych przez nich kandydatów.
W Gdańsku partie polityczne rekomendowały 77 kandydatów, z których ławnikami zostało 18. Przeciwko ich wyborowi protestowali opozycyjni radni lewicy. Uznali, że do gdańskich sądów wybrano osoby z rekomendacji Platformy Obywatelskiej i pominięto kandydatury rekomendowane przez sądy. Pismo z prośbą o zbadanie zgodności z prawem wyboru ławników wysłał do ministra Grzegorza Kurczuka gdański radny SLD Aleksander Żubrys. Wojewoda pomorski, mimo protestów, nie uchylił bowiem uchwały Rady Miasta Gdańska w tej sprawie. Prawnicy nie znaleźli do tego podstaw i uznali, że uchwała została podjęta zgodnie z obowiązującym prawem. Stwierdzono m.in., że partie, jako organizacje, mogą zgłaszać kandydatów na ławników, a radni mogą ich wybierać.
Inaczego zdania był wojewoda mazowiecki, który unieważnił uchwałę rady Legionowa o wyborze ławników, bo wybrano 3 osoby rekomendowane przez radę powiatową SLD.
Zasadę, że ławnicy nie powinni być rekomendowani przez partie, przyjęli od początku pracy radni wrocławscy. Dlatego, jak poinformował tamtejszy radny Mirosław Iwanicki, który kierował zespołem ds. wyboru ławników, nie zanotowano kłopotów związanych z rekomendacjami partyjnymi.
Podobna zasada obowiązywała w Kielcach.
Na Opolszczyźnie pojawiały się różne interpretacje przepisu o politycznej rekomendacji ławników. Ostatecznie najwięcej kandydatów zgłosiły Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Problemem okazał się brak chętnych. Z tego powodu nie wiadomo, kto od 2004 r. zasiądzie w składach sędziowskich w Strzelcach Opolskich, Kluczborku, Łubnianach i Domaszowicach.
W Krakowie w wyborach na ławników przeszli wszyscy kandydaci z rekomendacjami PiS, PO i UW (odpowiednio 19, 33 i 22 osoby). Z 69 kandydatów rekomendowanych przez PSL ławnikami zostało siedem osób, z 6 kandydatów rekomendowanych przez SD ławnikiem została jedna osoba, a jedyny kandydat z rekomendacją SLD nie został ławnikiem.
Specyficznie wybierano ławników w Łodzi. Zanim doszło do głosowania nad kandydaturami, każdy z radnych otrzymał kilkudziesięciokartkowy zeszyt z nazwiskami ponad trzech i pół tysiąca osób, gotowych zostać ławnikami. W kuluarach mówiono, że przed głosowaniem w klubach radnych rozdano kartki z wypisanymi nazwiskami, przy których należało postawić krzyżyk.
Niekiedy na ławników kandydowali sami radni. Tak było np. w Olsztynie, gdzie ostatecznie uchylono uchwałę rady miasta w sprawie głosowania nad kandydaturami, bo udział w głosowaniu brała radna-kandydatka (jak zapewniała, nie głosowała na siebie samą).
Inaczej było w Białymstoku, gdzie radny PiS został ławnikiem. Problemem zajmowali się prawnicy wojewody podlaskiego, ale orzekli, że nie można tego uznać za rażące naruszenie prawa i wybór uznali za zgodny z przepisami.
W Warszawie procedura wyboru jeszcze trwa, bo - jak tłumaczą radni z komisji rekrutacyjnej - nie chcą wybrać osób o niejasnej przeszłości lub powiązanych politycznie. "Tylko dzięki szczegółowej, choć długotrwałej ocenie odrzuciliśmy już sporą grupę, w której kandydatami były osoby chore psychicznie, z wyrokami, nadużywające alkoholu, zatruwające życie sąsiadom" - powiedziała Julia Pitera zasiadająca w komisji wybierającej ławników do sądów warszawskich. Zapowiedziała, że procedura wyboru zakończy się w najbliższą środę. W przypadku części osób ubiegających się o stanowisko ławnika, nie ma jednak opinii policji, co niepokoi Piterę.
Proces wyboru trwał w stolicy tak długo m.in. z powodu sporu o to, czy kandydaci mogą być rekomendowani przez partie polityczne (było takich 300). Po zajęciu stanowiska przez ministra sprawiedliwości, trzeba było prosić o nowe rekomendacje. I tak jednak - według Pitery - wśród kandydatów znaleźli się aktywiści partyjni. "Jestem zdumiona, że partie, które są sednem ustroju demokratycznego, tak postąpiły"- oświadczyła.