Kto kupi dom Papieża?
Wbrew doniesieniom niektórych mediów w Wadowicach nie powstaje żaden komitet społeczny na rzecz wykupu kamienicy, w którym znajduje się papieskie muzeum. Sprawę tę pozostawiono do załatwienia Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Władze miejskie, które uczestniczyły w rozmowach ze spadkobiercą, czyli Ronem Bałamuthem, nie chcą na razie niczego komentować.
- Jako miasto Wadowice opowiadamy się za dalszym utrzymaniem w tym budynku muzeum Ojca Świętego Jana Pawła II. Jeżeli będzie potrzeba, to jesteśmy gotowi wziąć udział w rozmowach ze spadkobiercą - powiedział jedynie Stanisław Kotarba, rzecznik wadowickiego samorządu. - Zważywszy na charakter tego miejsca i fakt, ile znaczy dla Polaków, to mało. Biorąc jednak pod uwagę ceny nieruchomości w mieście to wielokrotnie za dużo - komentowała Alicja Bernaś z Wadowic.
W mieście komentowane jest natomiast stanowisko prezesa gminy wyznaniowej żydowskiej w Krakowie, Tadeusza Jakubowicza, którego rodzina również pochodzi z Wadowic. Jego propozycja, by organizacje żydowskie wykupiły ten budynek i przekazały go Wadowicom, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom. Niewykluczone również, że mediacji ze spadkobiercami Bałamuthów podejmie się Jerzy Kluger, mieszkający w Rzymie. Długoletni przyjaciel Jana Pawła II, jeszcze z czasów gimnazjalnych, ma szerokie kontakty z diasporą żydowską w Stanach Zjednoczonych oraz w Izraelu.
W Wadowicach sprawa sprzedaży kamienicy, w której mieszkał Karol Wojtyła z rodzicami, znana jest przynajmniej od 1999 r. Problem wywołał sam Papież Jan Paweł II, który podczas ostatniej wizyty w mieście 16 czerwca 1999 r., wspomniał, że ten dom należał do rodziny żydowskiej Bałamuthów. "Nie wiem, co się z nimi stało" - mówił o tej rodzinie Ojciec Święty.
Kilka miesięcy po tych słowach w Wadowicach pojawił się spadkobierca rodziny - Ron Bałamuth z USA, który do miasta przyjechał wtowarzystwie dziennikarza BBC Davida Willey'a. W sierpniu 1999 r. "Krakowska" pisała, że Ron Bałamuth rozpoczął starania o odzyskanie kamienicy przy Kościelnej 7. Poinformował wówczas że prawie cała rodzina zginęła w obozie w Bełżcu. Śmierci uniknął jedynie on. Władzie miejskie przygotowały tablicę upamiętniającą Żydów wadowickich, którzy zginęli w obozach hitlerowskich i rodzinę Bałamuthów. Wmurowano ją na murze kamienicy muzeum od strony rynku. azeta Krakowska piątek 9 grudnia 2005