"Księża także mogą wpaść w szatańską zasadzkę"
We wtorek CBA zatrzymało Marka P., byłego oficera SB, pełnomocnika parafii i klasztorów, które domagały się od rządowo-kościelnej komisji zwrotu majątku zagrabionego przez komunistów. Prokuratura zarzuca mu korupcję oraz oszustwa na kwotę 10 mln zł. Zdaniem ks. Adama Bonieckiego, red. nacz. „Tygodnika Powszechnego” to bolesna, ale dobra lekcja dla polskiego Kościoła. - Przy takich kwotach pokusa może dotknąć każdego i stać się szatańską zasadzką - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
23.09.2010 | aktual.: 23.09.2010 16:51
Marek P. był oficjalnym pełnomocnikiem m.in. Bazyliki Mariackiej w Krakowie, Polskiej Kongregacji Cystersów, Towarzystwa św. Brata Alberta czy Zgromadzenia Sióstr Elżbietanek. Od wielu lat reprezentował ich w Komisji Majątkowej powołanej przy MSWiA na mocy ustawy z 1989 r. Rolą komisji jest zajmowanie się m.in. roszczeniami strony kościelnej ws. dóbr kościelnych bezprawnie zagarniętych przez państwo w poprzednim systemie. Dzięki działaniom pełnomocnika zakony i parafie odzyskały swoje majątki, w postaci zamiennych gruntów lub rekompensaty finansowej.
"Komisja jest niekonstytucyjnym tworem"
Prawnicy, politycy i urzędnicy wielokrotnie poddawali krytyce działania komisji. Głównym zarzutem jest to, że od decyzji komisji nie można się odwołać, co jest niezgodne z ustawą zasadniczą. O tym, że „komisja jest niekonstytucyjnym tworem, który w państwie prawa nie powinien się zdarzyć” mówił w „Newsweeku” choćby Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości a prezydent Krakowa Jacek Majchrowski oceniał, że komisja po prostu zabiera cudzą własność.
Krakowscy urzędnicy podkreślali na łamach „Newsweeka”, że często o decyzji komisji ws. przekazania Kościołowi konkretnej działki byli informowani faksem lub dowiadywali się o fakcie z pisma z wydziału ksiąg wieczystych, który skreślał ich jako właściciela. Problem wskazywali również posłowie lewicy, którzy zaskarżyli przepisy dot. komisji do Trybunału Konstytucyjnego, nadal nie jest jednak znany termin posiedzenia w tej sprawie.
Komisja, w której skład wchodzi sześciu przedstawicieli rządu i tyle samo duchownych wskazanych przez Episkopat, rozstrzygnęła do tej pory blisko 3 tys. spraw. Z informacji MSWiA podanych na początku roku wynika, że do rozstrzygnięcia pozostało jeszcze ok. 6% spraw.
Kraków będzie walczył o odzyskanie nieruchomości
Prezydent Krakowa zapowiedział że nie pozostawi sprawy bez komentarza i będzie wysuwał roszczenia. Jak mówił w rozmowie z dziennikarzami, "jeżeli się potwierdzi, że pewne nieruchomości zostały odebrane miastu w drodze popełnienia przestępstwa, (...) to miasto powinno odzyskać bądź nieruchomości, bądź kompensatę". Z obliczeń Krakowa wynika, że kwota ta sięga 30 mln zł.
Jak podało RMF FM to dopiero początek zatrzymań. Niewykluczone, że w tej sprawie zarzuty usłyszą również duchowni, w tym ci z wyższych władz kościelnych. Ks. Adam Boniecki, red. nacz. „Tygodnika Powszechnego” szerzej komentuje sprawę w rozmowie z Wirtualną Polską
WP: Komisja Majątkowa, w której zapadały decyzje o zwrocie majątku, od lat budziła kontrowersje. Jak to możliwe, że organ działający niezgodnie z ustawą zasadniczą funkcjonuje od 20 lat?
Ks. Adam Boniecki: Myślę, że na początku komisja działała zdrowiej i spokojniej, nie było takich nadużyć. Dopiero w ostatnich latach sytuacja zaczęła się zaogniać. Niefortunną rzeczą w tej komisji było to, że od jej decyzji nie można było się odwołać. Nie można jednak obwiniać za to Kościoła. Choć na idea stworzenia komisji była realizowana na podstawie konkordatu, do życia powoła ją polska ustawa. To były nasze ojczyste pomysły.
WP: Czy zatrzymanie Marka P. będzie przełomem w sprawie?
- Żeby wyrokować, należy jednak poczekać do sądowej oceny. Mówienie jednak o pazerności Kościoła, co często słyszymy w tym kontekście, jest przesadą. W komisji nie zasiadają tylko duchowni ale i politycy, zatem obie strony nie są bez winy. Jest grupa ludzi, która doprowadziła do tej sytuacji i trzeba wyjaśnić, jak do tego doszło. Na pewno nie będzie to przyjemne.
WP: Ale jak wytłumaczyć fakt, że parafie i zakony, zatrudniły jako pełnomocnika byłego funkcjonariusza SB. Czy skuteczność jego działań była ważniejsza od pochodzenia?
- Rozumiem, że stare krzywdy należy naprawić, bo przyzwoitość nakazuje zwrócenie Kościołowi zabranych dóbr, ale są pewne granice. Niestety, gdy w grę wchodzą pieniądze, wokół Kościoła niemal zawsze kręcą się ciemne typy, które grają na pewnej niekompetencji i naiwności duchownych. W efekcie cały Kościół płaci za to swoim prestiżem.
WP: Trudno winić jedynie ciemne typy – jak ksiądz ich określił. Zawinili również duchowni.
- To prawda. Nawet w Kościele, wśród księży zajmujących się finansami, nie ma aniołów i przy takich kwotach pokusa może dotknąć każdego i stać się szatańską zasadzką. To bolesna lekcja, która mam nadzieję, że odwróci się na dobre.
WP: Co powinno stać się z komisją? Powinna dalej istnieć w obecnym kształcie?
- Mało wiem o niej, nie śledziłem całej sprawy. Wiem jednak, że Episkopat od dawna krytycznie się o niej wypowiada.
WP: Jak definitywnie uporać się z zaszłościami? Jest jakiś rozsądny sposób?
- Z tego co wiem większość spraw została już uregulowana i proces rozliczania się z przeszłością dobiega końca. Uważam, że przyszedł moment, aby kościelni właściciele, którzy nie odzyskali jeszcze majątku, dochodzili swoich praw jak pozostali ludzie, drogą sądową.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska