ŚwiatKsiążę Harry z misją w Afganistanie

Książę Harry z misją w Afganistanie

Wnuk Elżbiety II książę Harry, od czwartku przebywający na terenie Camp Bastion, największej brytyjskiej bazy w prowincji Helmand w Afganistanie, ma uzbrojonych ochroniarzy ze względu na obawy przed zamachem - donosi w niedzielę "Sunday Times".

09.09.2012 | aktual.: 09.09.2012 14:42

Powodem obaw są ostatnie ataki, w których żołnierze armii afgańskiej skierowali broń przeciwko swym natowskim sojusznikom.

Trzeci w sukcesji do tronu, a oficjalnie - kapitan Harry Wales, mający kwalifikacje drugiego pilota helikoptera bojowego Apache, przebywa w Afganistanie od czwartku wieczorem. Został tam skierowany na cztery miesiące, co oznacza, że do Anglii wróci dopiero po świętach Bożego Narodzenia.

Gazeta twierdzi, że do Afganistanu pojedzie znów w 2014 r., by dopomóc w ewakuacji bazy Camp Bastion w związku z ogłoszonym przez premiera Davida Camerona terminem wycofania części sił brytyjskich. W bazie tej przebywa 28 tys. osób - wojskowych i cywilów.

- Życie Harry'ego jest warte nie mniej i nie więcej niż życie każdego innego żołnierza i nie mam wątpliwości, że on sam jest tego zdania. Są jednak względy przemawiające za zwiększeniem jego ochrony - wyeliminowanie go byłoby wielkim propagandowym sukcesem talibów i innych ekstremistów - sądzi płk Richard Kemp, były głównodowodzący sił brytyjskich w Afganistanie.

Talibom ani ich sojusznikom nigdy nie udało się zestrzelić Apache'a, ale według Eda Maceya, który w przeszłości sam był pilotem, "Apache jest celem numer jeden". On sam był ostrzelany. Apache - jeden z najnowocześniejszych helikopterów, uzbrojony jest w pociski Hellfire i działko łańcuchowe 30 mm.

Harry, w najbliższym tygodniu kończący 28 lat, przebywał w Afganistanie przed czterema laty, ale nie ruszał się z bazy i zajmował się naprowadzaniem pilotów na cel. Wycofano go stamtąd przed czasem, gdy australijska prasa doniosła o miejscu jego pobytu. Tym razem jego pobyt nie jest tajemnicą; książę będzie osobiście uczestniczył w bojowych misjach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)