Książę Filip nie żyje. Brytyjska monarchia znika na naszych oczach
Gdy książę Filip przychodził na świat, Europą wciąż rządzili królowie. Przez prawie sto lat swojego życia mógł obserwować, jak kontynent żegna się z monarchami i przechodzi na system demokratyczny. On sam pewnie też zostałby jednym z setek tracących na znaczeniu arystokratów. Jego życie zmieniło małżeństwo z o pięć lat młodszą Elżbietą.
Monarchia brytyjska znika na naszych oczach. Ostatni "prawdziwy" dwór królewski marnieje z roku na rok, uginając się pod ciężarem kolejnych skandali. Śmierć księcia Filipa oznacza, że w pałacu Buckingham wkrótce dojdzie do wymiany pokoleń, z tym że jedno z nich zostanie przeskoczone. Najprawdopodobniej królem, który zastąpi Elżbietę, będzie jej wnuk Wiliam, ale nie będzie to taka monarchia jak dawniej. Konflikt pomiędzy księciem Harrym a królową Elżbietą pokazuje, że młodzi chcą zmian i nie czują się dobrze w sztywnym protokole. Zresztą już zapowiedziano, że po śmierci królowej pałac Buckingham zostanie zamieniony na muzeum.
Filip był przez długi czas w tym świecie parweniuszem. Przyszedł na świat 10 czerwca 1921 roku w Grecji, będąc synem księcia Andrzeja i Alicji Battenberg. Jego dziadek Jerzy I został zamordowany w skrytobójczym zamachu przeprowadzonym przez lokalnego socjalistę. Władzę objął jego wuj Konstantyn I, który abdykował w wyniku wojskowego przewrotu po przegranej Greków w wojnie z Turkami. Ojciec Filipa został zaś aresztowany i wygnany.
Plusy arystokratycznego rodowodu to rozbudowane koneksje w niemal każdym europejskim państwie. Rodzina Filipa może już nie panowała nad żadnym krajem, ale raczej nie miała trudnego życia. Zamieszkała pod Paryżem, Filip zaś rzucany był po różnych szkołach na całym kontynencie, żeby zdobyć jak najwszechstronniejsze wykształcenie. Uczęszczał do amerykańskiej szkoły w Paryżu, a także – od 1933 roku – do elitarnej niemieckiej Schule Schloss Salem. Najwyraźniej pierwsze lata hitleryzmu nie odznaczyły się mocno na tej kuźni europejskich elit.
W międzyczasie rodzina się rozpadła. Andrzej nie mógł znieść schizofrenii swojej małżonki i porzucił ją, uciekł do Monte Carlo. Rodzice młodego szlachcica byli na tyle zainteresowani sobą, że ten schronienie znalazł u swojego wuja Louisa Mountbattena.
Jego relacja z Elżbietą nie była miłością od pierwszego wejrzenia. Zresztą trudno mu się dziwić. Gdy się poznali, on miał lat 18, a ona 13. Na pomysł ożenku wpadł jego wuj. Przewidywał, że Elżbieta będzie musiała przyjąć nazwisko Mountbatten, a tym samym prestiż i możliwości finansowe rodziny niebotycznie wzrosną. Młodym sprzyjało rozluźnienie etykiety dworskiej i całego procederu aranżowania małżeństw. Jako że realną władzę sprawował nie król, a parlament do małżeństwa nie trzeba było mieszać polityki. Najważniejsze było, że Filip pochodzi z rodziny królewskiej, sama Brytania nie musiała na tym małżeństwie zyskiwać.
Czytaj także: Ostatnia wola księcia Filipa. Dotyczy pogrzebu
Ostatecznie Elżbieta nie wzięła nazwiska męża i postanowiła kontynuować tradycję Windsorów. To jedno z wielu nieporozumień między małżonkami, do których doszło w pierwszych latach po ślubie. Aż do śmierci Jerzego VI w 1952 roku Filipem pogardzano, nie traktując go jak arystokratę z pierwszej ligi.
Trudy pałacowego życia w cieniu swojej małżonki Filip odbijał sobie na boku. Był bohaterem licznych imprez w Clivlend pod Londynem w rodzinie, a po spotkaniach tzw. Klubu czwartkowego lubił się zapomnieć na prywatkach odbywających się w londyńskim Soho. Jego słabość do kobiet była powszechnie znana. Własne dzieci też niespecjalnie go interesowały. Po latach Karol skomentował swojego ojca, nazywając go "surowym", co jak na brytyjską powściągliwość jest dość mocną uwagą.
Będący zawsze jakby obok życia dworu Filip ostatecznie nie wziął rozwodu ze swoją żoną (byłby to niebywały skandal), ale de facto żył obok niej. Dwa lata temu zrzekł się wszystkich królewskich funkcji i wyprowadził do Sandringham, jednej z czterech królewskich posiadłości, znanej z tego że stanowi świetny teren do organizowania polowań.
Odejście niemal stuletniego Filipa to stanowi raczej fakt towarzyski niż polityczny. Poza papieżem żaden współczesny monarcha europejski nie ma realnej władzy. Mimo tego poddani nie chcą się z nimi żegnać. Kolejne odcinki popularnego serialu "The Crown" zdają się być emitowane na żywo. Anglia żyje plotkami o rodzinie królewskiej i nie zastąpiłaby tego serialu żadnym innym. Wierni poddani stali się jeszcze wierniejszymi fanami.