Ksiądz z Miłkowic poturbował dziennikarki
Proboszcz parafii rzymsko-katolickiej w
Miłkowicach (Wielkopolska) poturbował dziennikarki,
które po mszy zbierały przed tamtejszym kościołem materiały do
reportażu na temat konfliktu między parafianami a proboszczem.
08.06.2003 | aktual.: 08.06.2003 18:12
Zajście dokumentuje zdjęcie, dostarczone PAP przez jedną z poszkodowanych. Widać na nim księdza zamachującego się damską torebką i uciekającą kobietę.
Według dziennikarek podczas rozmowy ksiądz wyrwał jednej z trzech rozmawiających z nim kobiet torebkę i zaczął nią uderzać dziennikarkę "Głosu Wielkopolskiego" po głowie.
"Wpadł w furię, kiedy zobaczył w jej ręku aparat fotograficzny. Koleżance z 'Gazety Poznańskiej' udało się zrobić zdjęcie wtedy, kiedy ksiądz zamachiwał się na naszą koleżankę wyrwaną jej torebką. Wtedy ten dopadł do niej, przewrócił ją, wytrącił aparat i najpierw ciągnął po trawie, a potem usiadł na niej okrakiem i dalej bił na oślep" - relacjonowała zdarzenie dziennikarka tygodnika "Echa Turku", Anna Zawadka.
Księdza odciągnęli parafianie. Ten wyrywał się im i usiłował gonić dziennikarki, które zamknęły się w samochodzie. Parafianie powiadomili policję. Kiedy ta przyjechała, ksiądz szczuł policjantów psem.
Według oficera dyżurnego policji w Turku, ksiądz zostanie przesłuchany w poniedziałek. "Ksiądz poprosił o przesłuchanie w poniedziałek, mówił, że jest za bardzo zdenerwowany, żeby odpowiadać na pytania" - poinformował oficer dyżurny.
"Jutro na spokojnie zastanowimy się nad złożeniem doniesienia do prokuratury. Musimy się wcześniej poddać obdukcji" - powiedziała dziennikarka "Gazety Poznańskiej" Agata Szczepanik.
Dziennikarki pojechały do Miłkowic, bo do ich redakcji zgłaszali się wierni z tamtejszej parafii ze skargami, dotyczącymi wysokości opłat za śluby i pogrzeby. Według nich za pogrzeb parafianie musieli płacić 1200 zł, a za ślub 1600 zł.
Ksiądz nie chciał w niedzielę rozmawiać z dziennikarzami.