Ksiądz w czasie kolędy nie chciał pieniędzy. Zamiast tego dawał wiernym prezenty
To chyba jedyna taka kolęda w Polsce. Ks. Mieczysław Puzewicz z Lublina w czasie kolędy odwiedził wielu wiernych. Nie oczekiwał od nich jednak białej koperty. Wręcz przeciwnie. Odwiedzanym wręczał prezenty.
05.02.2020 | aktual.: 05.02.2020 14:57
Zazwyczaj odwiedzają ich tylko funkcjonariusze służb porządkowych lub opieka społeczna. W czasie kolędy przyszedł też do nich ks. Mieczysław Puzewicz, delegat do spraw osób wykluczonych w Archidiecezji Lubelskiej. Wraz z wolontariuszami ruszył do tych, którzy nie posiadają swojego domu i zwyczajnie nie mają jak przyjąć osoby duchownej.
- Często parafia nawet nie wie o ich istnieniu, a ja ich dobrze znam i wiem, gdzie akurat przebywają. Mam około stu takich adresów – altanki, kanały ciepłownicze, wagony kolejowe, pustostany – mówi nam ks. Mieczysław Puzewicz.
Niemal każda wizyta to wielkie wzruszenie i łzy w oczach osób odwiedzanych przez duchownego. – Oni są bardzo samotni. Bez rodzin, przyjaciół, mają jedynie kumpli od kieliszka. Dlatego dużo z nimi rozmawiam, opowiadają o krętych ścieżkach, które doprowadziły ich do tego miejsca – przyznaje ks. Puzewicz.
Gdy wraz z wolontariuszami odwiedził w ramach kolędy bezdomnych w wagonie kolejowym, przygotowali mały krzyżyk i świecę. – Naprawdę nie wiem, skąd to wzięli, bo przecież oni nic nie mają. Często brakuje im choćby na jedzenie. Wiele osób, wiedząc, że przyjdziemy, sprząta ten kawałek miejsca, który akurat zajmują – mówi duchowny.
I od razu zaznacza, że często kolęda kojarzy się z białą kopertą, której oczekuje ksiądz: – Ja niczego od nich nie oczekuję. To ja czuję się w obowiązku, by coć im dać. Przynoszę prezenty, coś, co im się bardzo przyda. Buty, rękawiczki, jakieś ubranie. No i paczkę papierosów. Często palą, co popadnie, sami to skręcają. Gdy zobaczą sklepową paczkę, jest wielka radość. Prosty gest, który sprawia im wielką przyjemność.
Ks. Mieczysław Puzewicz zorganizował nawet dla osób bezdomnych bal karnawałowy w jednej z restauracji. Był posiłek, rozmowy, zabawa. – wiemy, jakie jest powszechne wyobrażenie o bezdomnych – śmierdzący brudas. A oni przyszli w zadbanych ubraniach, ogoleni, panie pachnące. Świetnie się bawili i choć przez chwilę mogli poczuć, że nie są sami – mówi duchowny.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Komentarze po wpisie Witolda Waszczykowskiego. "Dno dna"