Ksiądz skazany za molestowanie dziewczynki. Miał romans z jej matką. Rodzina chce odszkodowania
Ksiądz pracujący z dziećmi został prawomocnie skazany za molestowanie dziewczynki. Rodzina wystąpiła do sądu o odszkodowanie sięgające ponad 200 tys. zł od duchownego, ale także od parafii i diecezji. – Zostałem niesłusznie skazany, a ci ludzie chcą po prostu zarobić – mówi nam pozwany ksiądz.
15.03.2020 06:40
Ksiądz Tomasz (imię zmieniliśmy z powodu zatarcia wyroku) pracował w parafii w Sarnkach z dziećmi i młodzieżą z tamtejszej szkoły. W 2012 r. został prawomocnie skazany za molestowanie 15-letniej uczennicy na rok w zawieszeniu na trzy lata. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku: "Oskarżony z premedytacją wykorzystał kontakty z pokrzywdzoną w ramach prowadzonej przez siebie pracy duszpasterskiej, by zdobyć jej zaufanie, rozbudzić w niej uczucie do jego osoby, a w rezultacie nawiązać z nią kontakty o charakterze seksualnym, nadużywając w ten sposób jej zaufania".
I dalej: "Wielokrotnie dotykał rękami jej piersi, narządów płciowych, był nachalny. Podczas jednego ze spotkań zaproponował odbycie stosunku seksualnego przerywanego bądź w prezerwatywie. Pokrzywdzona nie wyraziła na to zgody".
"Niby" rodzinka
Sąd ustalił, że ksiądz wykorzystał trudną sytuację 15-latki, która zwierzała mu się z problemów rodzinnych. Małżeństwo jej rodziców przechodziło kryzys. W czasie procesu wyszło na jaw, że ksiądz Tomasz miał romans z matką dziewczynki w czasie, gdy miał ją molestować. Z zeznań 15-latki: "Tworzyliśmy 'niby rodzinkę' – spędzaliśmy wspólnie czas, wyjeżdżaliśmy razem, ksiądz robił nam zakupy".
Jak zeznała, duchowny w ciągu kilkunastu tygodni wielokrotnie dotykał jej narządów płciowych i całował. Namawiał także do odbycia stosunku seksualnego, ale odmawiała. Z uzasadnienia wyroku wynika, że rozkochał w sobie dziewczynę. Obdarowywał ją prezentami, kupował ubrania, sponsorował imieniny. W czasie procesu biegły orzekł, że zeznania uczennicy są wiarygodne.
Przeniesiony do innej parafii
Gdy sprawa dotarła do władz kościelnych, przeniesiono księdza Tomasza do oddalonej o 100 km parafii w Węgrowie. Do tej pory pełni tam posługę kapłańską. Po wyroku sądu trwało postępowanie kościelne w jego sprawie, ale Stolica Apostolska uznała, że może dalej być księdzem.
Teraz rodzina 15-letniej uczennicy złożyła w sądzie wniosek o odszkodowanie za naruszenie dóbr osobistych i zadośćuczynienie za doznane krzywdy od księdza, parafii oraz diecezji. Chodzi o ponad 200 tys. zł. Pierwsza rozprawę zaplanowano na 4 maja. – Zostałem niesłusznie skazany. Nic złego nie zrobiłem. Tym bardziej ani parafia, ani diecezja nie powinna ponosić żadnych konsekwencji. Ci ludzie chcą po prostu zarobić. To teraz łatwa forma zarobku, oskarżyć księdza, bo to słowo przeciwko słowu. Wszystko wynika z nagonki na Kościół – mówi nam pozwany ksiądz.
I dodaje: - Gdy byłem bez środków do życia, bo sprawę badał Kościół, nikt nie domagał się ode mnie pieniędzy. Nagle przedstawiają jakieś badania, że są konsekwencje zdrowotne. Dlaczego kilka lat temu tego nie było?
Diecezja drohiczyńska, której podlega duchowny, przekonuje, że wyrok karny zapadł dawno temu. – Pani z rodziny tej dziewczyny zgłaszała chęć wystąpienia na drogę cywilną o odszkodowanie. Widocznie to zrobiła. Chyba po prostu poczekamy na decyzję sądu i wtedy się ustosunkujemy – mówi nam ks. Marcin Gołębiewski, rzecznik kurii diecezjalnej.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Pokaż, że Twój #GłosMaMoc – dołącz do wydarzenia #wyboryWPolsce