Ksiądz-pedofil chce łaski Andrzeja Dudy. "To bardzo dobry kapłan i człowiek"
Sąd skazał księdza Pawła K. na 7 lat więzienia za wykorzystanie trójki dzieci. Jego matka prosi prezydenta o ułaskawienie. Ten pomysł popiera proboszcz, z którym pracował Paweł K.
"Moje skazanie uderzyło w całą rodzinę. Mam z tego powodu ogromne wyrzuty i żal do siebie. (…) Wyrażam ubolewanie, że będąc osobą zaufania publicznego, moja postać stała się przyczyną podnoszonych ocen, osądów, zgorszeń, trudności, rzucając cień na Kościół Katolicki jako jego przedstawiciel. Nigdy tego nie chciałem i planowałem. Nie powinienem był dać jakichkolwiek choćby pozorów ku temu" – napisał Paweł K. w liście do sądu, cytowanym dziś przez "Gazetę Wrocławską". W 2015 r. uznano go za działającego z premedytacją pedofila i wsadzono za kraty.
W czerwcu 2017 r. matka księdza napisała list o jego ułaskawienie do prezydenta Andrzeja Dudy, wcześniej próbowała tego samego we wrocławskim sądzie. Zrobiła to dwukrotnie, bez rezultatu, ostatnią deską ratunku jest teraz głowa państwa. Paweł K. wzbudzał zaufanie dzieci, po czym zmuszał do seksu. Prokuratura dotarła do trzech chłopców. Wyrok: 7 lat więzienia i dożywotni zakaz kontaktu z nieletnimi.
W obronie księdza podczas procesu stanął proboszcz parafii Bożego Miłosierdzia w Oławie. Paweł K. swego czasu był jego podwładnym i - jak informowały media - przekonywał, że to "bardzo dobry kapłan i człowiek", aktywnie wspierający wiernych, również finansowo. Te argumenty nie wystarczyły, tak jak kajanie się pedofila. Jego matka wierzy jednak, że Andrzej Duda spojrzy na sprawę inaczej. Na razie Kancelaria Prezydenta odesłała wniosek do prokuratury. Śledczy przekazali go Sądowi Okręgowemu we Wrocławiu, gdzie powinien trafić w pierwszej kolejności.