Ksiądz oskarża kurię: nie ostrzegła przed oszustem
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski oskarża krakowską kurię, że nie ostrzegła zakonnic przed aresztowanym właśnie Markiem P. - byłym esbekiem, pełnomocnikiem przed Komisją Majątkową, która przyznaje Kościołowi rekompensaty za ziemie odebrane w PRL.
24.09.2010 | aktual.: 27.09.2010 09:42
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który od dawna ma na pieńku z krakowską kurią, teraz oskarża ją, że nie ostrzegła zakonnic przed aresztowanym właśnie Markiem P. - byłym esbekiem, pełnomocnikiem przed Komisją Majątkową, która przyznaje Kościołowi rekompensaty za ziemie odebrane w PRL.
Polecany przez ks. Bronisława Fidelusa, proboszcza parafii mariackiej, Marek P., siedzi pod zarzutami skorumpowania członka komisji na 200 tys. i oszustw na 12 mln zł. A zakonnice, które korzystały z jego usług, są przerażone. - Mają żal do kurii. Tym bardziej że Marka P. polecała im osoba godna zaufania w krakowskim Kościele - dodaje ks. Zaleski.
Ks. Bronisław Fidelus miał powody, by polecać Marka P. Przy jego pomocy zyskał w Krakowie rekompensatę za utracone w PRL dobra, w postaci działek wartych ok. 10 mln zł.
Ale P. jest również byłym esbekiem. O jego niejasnych interesach związanych z handlem pokościelną ziemią już w 2003 r. pisał "Newsweek". Ks. Zaleski jest przekonany o winie ks. Fidelusa. - Nie mógł nie wiedzieć o tym, co robił Marek P., bo sam nie jest żółtodziobem w biznesie - mówi.
Podobne zdanie ma Adam Szostkiewicz, publicysta "Polityki". - Ten kapłan ma genialny talent biznesowy - twierdzi. I dodaje, że dobra opinia Fidelusa mogła w zupełności wystarczyć zakonnicom, które się na biznesie nie znają. Jeszcze w 2008 r. umowę z Markiem P. podpisały siostry norbertanki. Wcześniej odzyskiwał on ziemie m.in. w podkrakowskiej Rząsce dla albertynek.
Komentatorzy życia Kościoła uważają też, że krakowska kuria powinna była odciąć się od wpływów Marka P. już dawno, gdy zaczęły o nim pisać gazety. - Nie wiem, dlaczego tak się nie stało - mówi Szostkiewicz. - Kościół ma głęboki odruch, by niejasne sprawy zamiatać pod dywan - dodaje. Wtóruje mu publicysta Tomasz Terlikowski. - Złe są skutki, gdy przedkłada się skuteczność nad etykę - sumuje.
Ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii, przyznaje, że sam fakt, iż P. jest byłym esbekiem, powinien go wykluczać jako pełnomocnika Kościoła. Dlaczego więc kuria nie ostrzegała występujących do Komisji Majątkowej parafii i zakonów przed kontrowersyjnym pełnomocnikiem?
- Moim obowiązkiem jest dostarczanie materiałów prasowych sekretarzowi kardynała, co robiłem. Były to również teksty związane z Komisją Majątkową i Markiem P. - oznajmił nam wczoraj ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii. - Czy kardynał je czytał, nie wiem. Nie wiem też, czy ktoś ostrzegał siostry przed Markiem P. - dodaje.
Chcieliśmy spytać o to samo ks. Dariusza Rasia, sekretarza kardynała. Nie odbierał jednak telefonu. Natomiast ks. Piotr Majer, kanclerz kurii, stwierdził, że ta sprawa nie leży w jego kompetencjach.
Czy kuria przeprowadzi kontrolę postępowania dotyczącego parafii mariackiej i roli Marka P. w odzyskiwaniu gruntów? I czy kardynał rozmawiał z ks. Fidelusem na ten temat? - Nic o tym nie wiem. Kardynał jest w Wieliczce i mogę go spytać jutro - mówi ks. Nęcek.
Ks. Fidelus nie odbierał w czwartek telefonu.
Polecamy w wydaniu internetowym:
Kraków: Gibała oberwał za pochwalenie prezydenta i zmienił zdanie