Ksiądz ocalił niedoszłego samobójcę
Mężczyzna wisiał już na drzewie. Ksiądz i parafianin odcięli go dosłownie w ostatniej chwili - czytamy w "Dzienniku Wschodnim". Desperat - gdy tylko się ocknął - uciekł.
- Gdyby nie ksiądz, byłoby po człowieku. To on zaalarmował ludzi we wsi i pojechał na miejsce. Razem z kierowcą ratował mężczyznę - opowiada pani Monika, mieszkanka Szóstki w powiecie bialskim.
W poniedziałkowy wieczór proboszcz miejscowej parafii ks. Zbigniew Hawryluk odebrał dramatyczny telefon. - Dzwonił jeden z parafian, 45-letni Andrzej. Mówił, że ma problemy osobiste i chce popełnić samobójstwo - opowiada duchowny. - Niemal płakał do słuchawki.
Poruszony do głębi tym wyznaniem proboszcz, natychmiast wsiadł w samochód i pojechał do Mariusza Niekresia, jednego z mieszkańców wsi. Razem wyruszyli na poszukiwanie desperata. Ksiądz domyślił się, gdzie może być, na podstawie rozmowy telefonicznej.