Ksiądz Eugeniusz Makulski nie żyje. Zbudował bazylikę w Licheniu, ciążyły na nim poważne zarzuty
Budowniczy kościoła w Licheniu zmarł w wieku 92 lat. Pod koniec życia został odsunięty od pełnienia funkcji duszpasterskich z powodu oskarżeń o seksualne wykorzystywanie dzieci.
12.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 08:58
Ksiądz Makulski urodził się w 1928 roku w Kotarszynie. W 1954 roku wstąpił do klasztoru marianów w Skórcu, a rok później przyjął święcenia kapłańskie we Włocławku. Na studia seminaryjne przyjechał do Warszawy, a historii Kościoła uczył się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Eugeniusz Makulski to także duchowny, który zainicjował i nadzorował budowę licheńskiej bazyliki - największego kościoła w Polsce i zarazem jednego z największych na świecie. O licznych nieprawidłowościach, do których miało dochodzić w trakcie budowy świątyni, opowiadał film "Licheń - biznes czy religia".
O księdzu, który od 2004 r. przebywał na emeryturze z zakazem kontaktowania się z mediami, głośno zrobiło się ponownie po premierze filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". W materiale pojawiły się zeznania jednego z księży, który w młodości padł ofiarą Makulskiego.
Licheń. Wizerunek księdza Makulskiego zniknął z pomnika
Po emisji dokumentu podjęto decyzję o usunięciu wizerunku księdza z pomnika, który znajdował się przed bazyliką licheńską. Figura przedstawiała Jana Pawła II i byłego kustosza klęczącego przez papieżem.
- Ks. Makulski podporządkował się postanowieniom Stolicy Apostolskiej, zaś decyzją przełożonych zakonnych został odsunięty od pełnienia jakiejkolwiek działalności duszpasterskiej - napisali zakonnicy ze Zgromadzenia Księży Marianów w oświadczeniu wydanym po premierze filmu Sekielskich.
O kolejnych przypadkach molestowania przez Makulskiego informował także ks. Adam Boniecki. W tekście opublikowanym w "Tygodniku Powszechnym" pisał, że gdy był generałem zakonu marianów, wpłynęło do niego zgłoszenie dotyczące molestowania dorosłego mężczyzny przez księdza Makulskiego.
Zobacz także: To jego pracownię podpalili narodowcy. Rozmawiamy ze Stefanem Okołowiczem