Ksiądz domaga się zwrotu domu, nazaretanki na bruk?
W budynku przy ulicy Chrobrego w Słupsku mieszkają siostry nazaretanki. Ale w księdze wieczystej jako właściciel widnieje Julian Mizera, były proboszcz parafii św. Maksymiliana Kolbego. I za dom chce teraz pieniędzy. Albo wyprowadzki sióstr - pisze "Głos Pomorza".
Gazeta przypomina historię domu: w 1986 roku podarowała go w zamian za opiekę do końca życia pewna kobieta, którą zaopiekowały się sprowadzone z Krakowa siostry nazaretanki.
Dom - pisze "Głos Pomorza" - wart jest dziś pół miliona złotych. Tyle, że w księdze wieczystej jako właściciel widnieje nie parafia, a jej były proboszcz Julian Mizera. I nikt nie wie, jak to się stało.
- Wszyscy żyli w przeświadczeniu, że dom jest własnością parafii. Ksiądz Mizera do czasu przejścia na emeryturę nigdy nic nie powiedział, nie składał żadnego zastrzeżenia - mówi "Głosowi Pomorza" rzecznik kurii biskupiej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, ksiądz Dariusz Jaślarz.
W dodatku były proboszcz zgłasza pretensje do swojej własności. Jak pisze gazeta chce, by parafia lub kuria odkupiły od niego nieruchomość, albo żeby siostry wyprowadziły się z budynku do końca marca.
Rzecznik kurii mówi, że między kurią a księdzem toczą się "bardzo spokojne rozmowy", dodając, że kuria przekonana jest o tym, że dom należy do parafii. Rzecznik mówi, że o wyniku pertraktacji na pewno poinformuje opinię publiczną.