Ksiądz brutalnie skatował psa. Wieś bała się interwencji
Ksiądz z Głuszyny doprowadziła psa do okropnego stanu. Wieś bała się interweniować, bo to właśnie proboszcz odpowiada za udzielanie komunii i chrztu.
23.11.2018 | aktual.: 26.11.2018 07:52
Ksiądz brutalnie skatował psa
Owczarek niemiecki, Max, został odebrany księdzu proboszczowi z Głuszyny przez przedstawicieli Fundacji Oleśnickie Bidy. Pies był wychudzony, a na jego łapie znajdował się guz wielkości pięści. Proboszcz nie podjął jednak żadnych działań, żeby pomóc zwierzęciu. Członkowie fundacji zapowiedzieli już, że zgłoszą zajście do prokuratury. Należy zaznaczyć, że szczegółów na temat sytuacji zwierzęcia udzielił wolontariuszom informator przekazując również nagranie ukazujące stan Maxa. W wiadomości wyjaśnił, że jest to pies proboszcza, a cała wieś boi się księdza, gdyż… „to on decyduje, kto dostanie chrzest, komunię, a komu udzieli pogrzebu”.
Skatowany pies – interwencja wolontariuszy
Gdy pracownicy Oleśnickich Bid dojechali na miejsce interwencji, zauważyli bardzo zadbaną parafię, zabytkowy kościół, dużą budę dla psa i ogród do biegania. Pierwsza wrażenie okazało się jednak mylące. Szybko zorientowali się, że owczarek ma widoczny guz na jednej z łap, a ostatnie szczepienia wykonano mu w 2017 roku. Na pytanie wolontariuszy, jak należy ulżyć psu w związku z otartą raną, ksiądz odpowiedział, iż zwierzę należy w końcu uśpić. Ostatecznie proboszcz zrzekł się praw do zwierzęcia w ciągu zaledwie 10 minut. Spieszył się w obawie, że przez interwencję spóźni się na posługę.
Skatowanie owczarka – ksiądz poniesie konsekwencje
W pierwszej kolejności Maxa skierowano na wstępne badania i obdukcję do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt „Kątna”. Na miejscu pobrano mu krew oraz próbki guza. Niestety, okazało się, że konieczna będzie amputacja łapy. Guz był tak duży, iż zrósł się z kością. Rentgen klatki piersiowej wykazał jednak, iż płuca owczarka nie są objęte nowotworem. O sprawie wiedzą już przedstawiciele wrocławskiej kurii. Ostatecznie ksiądz przyznał, iż postąpił źle i zapewnił, że jest gotowy ponieść wszystkie konsekwencje. Obecnie członkowie fundacji szukają nowego domu dla czworonoga, a cała sprawa ma zostać zgłoszona do prokuratury.