Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o sprawie Andrzeja Przyłębskiego: Witolda Waszczykowskiego winno się wreszcie odwołać
Sprawa współpracy ambasadora RP Andrzeja Przyłębskiego z SB jest żywo komentowana w mediach społecznościowych. Po wywiadzie szefa polskiej placówki dyplomatycznej w Niemczech, w którym przyznał, że "możliwe, że podpisałem zobowiązanie, ale wymuszono to na mnie groźbą", zaroiło się od wpisów dziennikarzy, polityków i zwykłych użytkowników internetu.
W bardzo ostrym tonie na temat tej sprawy wypowiedział się ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
W kolejnym wpisie ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził, że "za taką skandaliczną nominację jak i inne błędy (np. Kijów) Waszykowskiego winno sie wreszcie odwołać".
Głos w sprawie zabrał także Sławomir Cenckiewicz, historyk, członek Kolegium IPN.
Wpis ten wywołał ożywioną dyskusję na profilu Cenckiewicza.
Krzysztof Luft, dziennikarz, były rzecznik prasowy rządu Jerzego Buzka wspomina swój kontakt z SB w 1979. "Wiosna 1979, różni ludzie - różne decyzje" - pisze.
Głos w tej sprawie zabrał także Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
"Co to, u licha, znaczy "możliwe"? Takie rzeczy się chyba pamięta? Chyba że się ma demencję" - skomentował słowa ambasadora o swojej współpracy z SB Łukarz Warzecha, publicysta tygodnika "Do Rzeczy".
Słowa prof. Andrzeja Przyłębskiego komentował też dziennikarz śledczy Michał Majewski.
Komentarz w tej sprawie zamieścił na Twitterze także dziennikarz Radia ZET Konrad Piasecki.
W bardzo spokojnym tonie opisuje sprawę dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska.
Sprawę komentują też politycy opozycji.