Ks. Isakowicz-Zaleski sprzeciwia się wystawie "Majdan" w Katowicach
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski protestuje przeciwko otwarciu w Katowicach i współfinansowaniu przez IPN wystawy pt. "Majdan", poświęconej wydarzeniom w Kijowie. Według niego prezentuje ona ukraiński nacjonalizm. Organizatorzy nie zgadzają się z zarzutami duchownego.
14.04.2014 | aktual.: 14.04.2014 14:28
Wystawa pt. "Majdan" zostanie otwarta we wtorek. Jej organizatorami są IPN, Urząd Miasta Katowice oraz Stowarzyszenie Pokolenie.
Proboszcz parafii ormiańskokatolickiej w Gliwicach Ks. Isakowicz-Zaleski w liście otwartym do dyrektora katowickiego oddziału IPN Andrzeja Drogonia przypomniał, że wśród jego krewnych byli i Polacy i Ormianie pomordowani 70 lat temu przez UPA na Wschodzie. Dodał, że jest laureatem nagrody IPN Kustosz Pamięci Narodowej. Zauważył, że w różnych częściach Polski organizowane są spotkania upamiętniające 70. rocznicę zagłady polskich wiosek, wymordowanych przez UPA w 1944 r.
"Była to druga faza ludobójstwa, w czasie którego mordowano nie tylko Polaków, ale i Żydów, Ormian i sprawiedliwych Ukraińców, którzy nie popierali opętańczej ideologii Stepana Bandery i OUN-UPA. Owe upamiętnienia, połączone z mszami św. za dusze zgładzonych obywateli Drugiej Rzeczypospolitej, organizowane są na ogół przez same rodziny, gdyż Trzecia Rzeczpospolita ze względu na tzw. poprawność polityczną nie przejawia o to większej troski" - napisał ks. Isakowicz-Zaleski.
Według niego dla rodzin pomordowanych sfinansowanie wystawy "Majdan" przez IPN jest "wstrząsem". "Wstrząs jest tym większy, że plakatem promującym wystawę jest fotografia, na której ponad niebiesko-żółtymi narodowymi flagami ukraińskimi góruje czerwono-czarna flaga nacjonalistów z UPA. Ta sama flaga, pod którą sotnie UPA napadały na bezbronne wioski. Z kolei na dole zdjęcia znajduje się portret Jewhena Konowalca, szefa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i zwolennika kolaboracji z Hitlerem. Czy użycie takiego, a nie innego zdjęcia wynika tylko z niewiedzy, czy też jest świadomą deklaracją polityczną oddziału IPN?" - pyta ks. Isakowicz-Zaleski.
Przedstawiciele IPN nie podzielają opinii duchownego. Podkreślają, że charakter wystawy jest zupełnie inny niż wskazywałby list ks. Isakowicza-Zaleskiego - chodzi o ukazanie protestu z ostatnich miesięcy, który zmienił Ukrainę.
- Bardzo szanuję ks. Isakowicza-Zaleskiego, jego dokonania dotyczące upamiętnienia ofiar rzezi na Wschodzie trudno przecenić. Natomiast to, co zostało zawarte w liście nie do końca odpowiada istocie wystawy i mam narażenie, że ks. Isakowicz-Zaleski nie widział tej wystawy w całości - powiedział dyrektor Drogoń.
Podkreślił, że flaga, o której pisze autor listu, jest jedną z wielu uwiecznionych na zdjęciu reklamującym wystawę, a geneza tych barw jest w różny sposób interpretowana na samej Ukrainie. - Nie uważam, żeby ta wystawa była podkreśleniem roli bandytów z OUN-UPA, którzy mordowali Polaków na Wołyniu, Podolu i w innych rejonach - podsumował dyrektor.
W opinii ks. Isakowicza-Zaleskiego, wystawa bulwersuje także dlatego, że zgodnie z ustawą IPN ma obowiązek zajmować się represjami wobec polskich obywateli. Finansowanie ekspozycji dotyczącej współczesnych wydarzeń, na dodatek dziejących się w obcym kraju, jest naruszeniem ustawy - uważa autor listu. Dlatego domaga się przesłania informacji o przekazanych na organizację wystawy kwotach wraz ze wskazaniem podstawy prawnej.
Dyrektor Drogoń odpowiada na ten zarzut, że wystawa jest pokłosiem niedawnej konferencji w Zabrzu z udziałem gości z Ukrainy, na której "dominował panel historyczny". IPN na organizację tej konferencji przekazał 13,5 tys. zł. W ramach tej kwoty dofinansowana jest także wystawa.