Krzysztof Janik: nie widzę potrzeby i możliwości zmiany premiera
Monika Olejnik rozmawia z Krzysztofem Janikiem szefem MSWiA
02.01.2003 | aktual.: 02.01.2003 16:00
Panie ministrze, proszę powiedzieć, czy pan próbuje rozwiązać zagadkę „Przychodzi Rywin do Michnika”?
Przychodzi baba do lekarza to jest, ale od tego jest prokuratura Postępowanie wszczęte kilka dni temu. Moim zdaniem tego się nie da wytłumaczyć, tak intelektualnie rozłożyć, zanalizować, zbadać, sformułować jakąś hipotezę, to musi to prowadzić prokuratura. Musi rozmawiać ze wszystkimi zainteresowanymi pod rygorem mówienia prawdy. I ze spokojem czekam na to postępowanie, ponieważ w tej sprawie jest tyle dla mnie znaków zapytania, że wolałbym nie formułować żadnej tezy.
No właśnie, ale czy na przykład według pana możliwe jest żeby Lew Rywin przyszedł sam i nie miał żadnego zaplecza?
Och, Boże wie pani, ja naprawdę nie wiem co w tej sprawie jest możliwe, a co niemożliwe. Co jest czystą fantazją, a co jest...
Ale czy jest możliwe żeby ludzie z SLD stali za całą sprawą?
No nie, raczej zdecydowanie nie. Ja chcę powiedzieć, że znam moich kolegów i na pewno żaden z nich, no po pierwsze do głowy by mu to nie przyszło, po drugie na pewno nie motałby się w taką kwestię. Zwłaszcza, że wie pani, w moim środowisku wiedzieliśmy na początku lipca, a właściwie pod koniec czerwca, że zawieramy kompromis z prywatnymi nadawcami, że rząd wniesie autopoprawkę, która umożliwi no w tym konkretnym przypadku Agorze zakup stacji telewizyjnej, czy zbudowanie, czy zakup stacji telewizyjnej, ogólnopolskiej, więc no robienie kontraktu na rzecz, która już została sprzedana, wydaje mi się po prostu paranoiczne, albo bezczelnym oszustwem.
Czyli mówi pan, że panowie z SLD na pewno nie.
Na pewno nie, bo wie pani, to o co zabiegała Agora zostało z nią uzgodnione i z innymi nadawcami, jak mówię pod koniec czerwca, na początku lipca pani minister Jakubowska skierowała stosowny wniosek do rządu, co prawda, rząd go rozpatrzył dopiero po miesiącu, ale proszę pamiętać, że obowiązują pewne procedury. Musi się najpierw nim zająć rządowe Centrum Legislacji i Komitet Stały i tak dalej.
No dobrze, ale proszę powiedzieć panie ministrze czy możliwe jest żeby w Polsce partia mogła wybrać siedemnaście i pół miliona dolarów, albo dziesięć milionów dolarów?
Absolutnie nie możliwe, wie pani nawet milion złotych to jest dzisiaj nie do przeprowadzenia. Przypomnę, że zgodnie z ustawą partia nie może przyjmować darowizn. Jedyny cash, który może wpływać na konto partii to są pieniądze przed kampanią wyborczą, po rozpisaniu przez prezydenta bądź premiera, bo w zależności od tego jakie to wybory, kampanii wyborczej można przyjmować darowizny z konta na konto w wysokości dziesięciu i pół tysiąca złotych, o ile pamiętam.
Dobrze, a stowarzyszenia mają możliwość wyprania pieniędzy.
Wie pani, moim zdaniem dzisiaj w Polsce już nikt nie ma możliwości wyprania pieniędzy. Ja powiem szczerze, że jeśli bym na ulicy znalazł, nie wiem sto tysięcy złotych, to w ogóle nie miałbym pojęcia, jak je można wpłacić legalnie na konto czy wykorzystać w sposób legalny, ponieważ prawo daje tutaj urzędom skarbowym, czy szerzej aparatowi państwa bardzo takie precyzyjne instrumenty badania tej sprawy. Nie wiem czy pani wie, ale jeśli...
W cudownym kraju żyjemy, gdzie korupcja w ogóle jest niemożliwa, co innego mówią różne stowarzyszenia.
Nie, nie, wie pani co, ja pani powiem tak, że to co mówią stowarzyszenia, ja akurat...
Czy różne instytucje, które zajmują się, instytucje zajmujące się walką z korupcją.
Ja akurat siedzę w tym i mam nadzieję, że w jakiś sposób współkieruję tą walką. Otóż w Polsce problemem jest nie wielka korupcja tylko drobna. To jest te ciągle szukanie granicy jaka jest różnica między butelką whisky czy koniaku, czy wina a łapówką i w Polsce jest problemem nie korupcja milionowa, ale korupcja kilkudziesięciuzłotowa.
Dobrze, czy ta publikacja osłabi premiera Leszka Millera, już się pojawiają dzisiaj głosy na łamach prasy, czy Leszek Miller będzie nadal premierem, w 2003 roku.
Pragnę uspokoić wszystkich zniecierpliwionych i wątpiących, będzie premierem, bo nie widzę tutaj ani potrzeby, ani możliwości zmiany premiera. Natomiast to osłabia nas wszystkich, także premiera, także mnie, także państwo polskie, bo wie pani, no Europa z dużą przyjemnością rzuci się na ten kąsek, bowiem on nie będzie komentowany w kategoriach takich, czy to osłabia Millera, czy Michnika czy kogokolwiek innego tylko, że to potwierdza, iż państwo polskie jeszcze nie dojrzało do radzenia sobie z takimi problemami.
A gdyby ta publikacja ukazała się we wrześniu, w październiku coś by się zmieniło?
Wie pani, to jest spekulacja, ale myślę, że w sumie niewiele, bo pewnie tylko wcześniej byłoby wszczęte postępowanie prokuratorskie no i dzisiaj pewnie wiedzieli byśmy więcej niż wiemy.
A czy Leszek Miller mógłby być twardzielem w Kopenhadze po takiej publikacji, w październiku?
Mógłby być. Ja myślę, że no Leszek, ta sprawa osobiście Leszka Millera nie obciąży, ani nie obciąża w tej chwili. Natomiast, jak mówię zaszkodzi trochę naszemu wizerunkowi i to bez patrzenia czy to tam lewica czy prawica, rząd.
A czy według pana, panie ministrze, prokurator generalny, który wiedział o sprawie we wrześniu nie powinien sam rozpocząć śledztwa tylko czekać na zakończenie śledztwa dziennikarskiego?
Znaczy wie pani, ja pamiętam, że to pani go o to pytała, on dwa dni temu opublikował swoje stanowisko w tej sprawie i ja je rozumiem.
Nie, nie, ale spotkał się z Adamem Michnikiem we wrześniu, więc?
No ale widzi pani, ja muszę powiedzieć tak, że my na co dzień, a przynajmniej raz w tygodniu mamy do czynienia z wieloma sygnałami, które zdają się świadczyć o bulwersujących...
No nie, ale tu nie jest sygnał, tu były taśmy, mógł pan prokurator poprosić o taśmy pana Michnika i sam prowadzić śledztwo, a dziennikarze by osobno prowadzili, czy tak nie byłoby rozsądniej?
No to jest dobre pytanie i do jednego i do drugiego.
Pana pytam jako członka rządu, ministra spraw wewnętrznych.
To wie pani, gdyby być konsekwentnie, gdyby być konsekwentnym to bym powiedział, że to Adam Michnik powinien jako pierwszy złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
A co drugi, prokurator generalny?
Wie pani rodzaj tego incydentu, tego wydarzenia, bo ja jeszcze nie wiem czy to było przestępstwo i nie chcę przedwcześnie wyrokować jest taki, że on się w normalnej głowie nie mieści, wie pani.
No dobrze, ale panie ministrze proszę nie uciekać od pytania, mieści się w głowie bo mamy taśmę. Pan Michnik powiedział panu Kurczukowi i co pan Kurczuk powinien zrobić? Ja wiem, że to pana kolega z rządu, a nie z partii.
Pan Kurczuk powinien zażądać...
Nie jest dobrym kolegą?
... wszystkich, wszystkich dowodów w tej sprawie, natomiast z jakichś tam powodów nie zażądał. Rozumiem, że „Gazeta” chciała dokończyć śledztwo.
Nie, no nie, nie z takich powodów, że tłumaczył się, że czeka na zakończenie śledztwa dziennikarskiego, ale co to jest za tłumaczenie dla prokuratora generalnego.
Wie pani to jest dobre pytanie do niego i do Adama Michnika i bardzo uprzejmie proszę właściwie adresować swoje pytania.
Nie, pytam pana, szefa ministerstwa spraw wewnętrznych.
My, jeszcze raz to wyjaśniam, któryś tam raz z rzędu, przed mikrofonami.
Tak, tak, my nie jesteśmy...
nie prowadzimy, wykonujemy czynności usługowe na rzecz prokuratora.
Ale pytam intelektualnie ministra spraw wewnętrznych.
To muszę powiedzieć, że to jest najmniej kłopotliwe pytanie, które płynie z całej tej sprawy.
Dobrze, a może, a co pan powie o sygnałach, które płyną z „Trybuny”, że sygnały szły z pałacu?
Och wie pani, to na miłość boską, to takich spekulacji będziemy mieli olbrzymią ilość. Za chwilę się ukażą jakieś gazetki prawicowe, gdzie będziemy mieli informację, że to wszystko to jest spisek masonów, albo Żydów. Potem się wypowie jakiś polityk, mój sejmowy kolega z opozycji, który powie, że od dawna przewidywał, że te miliony to trafią do SLD. No, dajmy spokój. No, poruszajmy się w realiach.
Czyli masona mamy, Rywina.
Wie pani, nie wiem. Szczerze powiedziawszy, jak znam założenia masonerii to podejrzewam, że tam uczciwość jest w cenie.
No dobrze, panie ministrze i na koniec, czy czuje się pan staro czy chce pan już iść na emeryturę polityczną, prezydent sugeruje, że powinna nastąpić zmiana pokoleniowa?
Ale wie pani, ja od dawna mówię o tym, że czas mojej generacji, ja tu nie chcę wchodzić w losy indywidualnych ludzi, ale czas tej generacji dobiega końca. To jest ta generacja, która zaczynała w PRL, tam nawet robiła pewne kariery.
Czyli stop już do tej generacji, tak, powinna powstać nowa partia?
Nie, nie, nie.
Dlaczego nie?
Jest czas na płynną wymianę w polityce i ja zawsze powtarzam i będę powtarzał, jak będą młodzi, którzy będą umieli mnie wygryźć i dam się wygryźć to potem ich będę i sympatycznie kibicował.
No właśnie młodzi są podobno, ale trudno, trudno was wygryźć.
Wie pani to jest polityka, to jest nie, nie, przepraszam, to jest polityka, to jest konkurencja, trzeba walczyć.
No właśnie może konkurencję powinien zrobić prezydent Kwaśniewski, utworzyć jakąś nową partię centrową?
No, jak znam prezydenta Kwaśniewskiego to ani mu w głowie takie żarty.
A czy pana marzeniem jest jeździć na biopaliwach?
Poproszę o jakieś inne pytanie z chemii.
Nie, nie ma, nie ma innego pytania.
Wie pani...
Wojtek Jagielski się przygląda jaka będzie odpowiedź.
Jagielski: Czekam, czekam.
Ja, mnie jest wszystko jedno, ja mogę jeździć furmanką, ale obawiam się o to czy te liczne radiowozy, wozy strażackie, którymi posługują moje służby dadzą sobie z tym radę.
Ale SLD w parlamencie dała sobie z tym radę.
Wie pani, bo atuty też są bardzo poważne.
No dobrze, o atutach, to już, ale wolałby pan żeby prezydent nie podpisywał tego?
Pan prezydent najlepiej wie co ma zrobić.
Dobrze, ale czy chciałby pan mieć dwa dystrybutory, czy jeden, skorzystać albo tak albo tak?
Nawet i trzy.
Czyli tak.
Może cztery.
No ale tak czy nie, panie ministrze?
Wie pani, ja też patrzę na to, iż to jest szansa dla polskiego rolnictwa.
Ale niech pan nie patrzy na zaplecze polityczne tylko niech pan patrzy rozsądnie.
Nie ja, wie pani, nie, nie otóż przepraszam, inne jest spojrzenie obywatela konsumenta, którym jestem często, a inne jest spojrzenie człowieka, który ponosi jednak pewną odpowiedzialność za byt wielu rodzin. Dla wielu polskich rolników te biopaliwa to szansa. Natomiast czy ją wykorzystamy...
No to dajmy szansę wszystkim, żeby można było i z tego i z tego skorzystać, prawda. Jak będą lepsze to będziemy korzystać i tańsze, z biopaliw, tak?
Może i tak.