Krzyczała, że lekarze to mordercy - teraz ma kłopoty
Zakład Opieki Zdrowotnej w Bychawie pozwał bezrobotną kobietę, która nazwała szpital "wykańczalnią", a jego personel "mordercami" po tym, jak w tej placówce zmarła jej babcia - informuje serwis internetowy "Dziennika Wschodniego".
07.01.2010 | aktual.: 07.01.2010 09:43
Jesienią 2009 roku do szpitala w Bychawie trafiła 98-letnia kobieta. Zmarła po trzech tygodniach. Jeszcze przed zgonem staruszki, jej wnuczka zarzuciła personelowi zaniedbania i nazwała szpital "wykańczalnią". Po śmierci babci, na korytarzu w placówce, Dorota P. krzyczała: "Ludzie, uciekajcie stąd, to mordercy!".
- Nie pozwolę na obrażanie moich pracowników, będę walczył o ich godność - powiedział "Dziennikowi Wschodniemu" szef lecznicy Piotr Wojtaś. Dodaje, że przez 11 lat na stanowisku dyrektora nie spotkał się z taką agresją.
Szpital domaga się od kobiety przeprosin i 20 tys. zł na cele charytatywne.
Dorota P. tłumaczy swoje zachowanie wzburzeniem po śmierci babci, z którą była bardzo zżyta. Przeprasza, że nazwała personel mordercami, ale nadal uważa, że 98-latka miała złą opiekę. Zaznacza, że babcia po trzech tygodniach w szpitalu nie była tą samą osobą co wcześniej.
Szpital zaznacza, że nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii opieki nad 98-latką - czytamy w "Dzienniku Wschodnim".