Kryzys rządowy w Czechach
Koalicyjny rząd Czech znalazł się w kryzysie. Zabrakło mu jednego głosu do przeprowadzenia w izbie niższej parlamentu tzw. ustawy powodziowej, która miała przynieść środki na usuwanie skutków kataklizmu.
Rząd szukał pieniędzy proponując podwyżkę podatów. O porażce gabinetu zadecydował brak zaledwie jednego głosu. Za proponowaną przez rząd ustawą nie podniosła ręki Hana Marvanova, reprezentująca koalicyjny blok dwóch partii wolnościowych.
Jej decyzja wywołała zdenerwowanie nie tylko wśród socjaldemokratów premiera Vladimira Szpidli ale także w szeregach drugiego koalicjanta - wśród posłów partii chrześcijańsko-ludowej.
Wyłamanie się z koalicyjnej dyscypliny może doprowadzić do zmiany gabinetu. Socjaldemokraci wraz z partnerami dysponują w 200-osobowym parlamencie zaledwie 101 głosami.
Premier Szpidla nie wyklucza , że partie wolnościowe będą musiały opuścić rząd. O rekonstrukcji rządu rozpoczął już rozmowy z drugim partnerem koalicyjnym - z ludowcami. Nowy mniejszościowy rząd będzie musiał liczyć na poparcie trzeciej co do wielkości partii w parlamencie, czyli komunistów. (mp)