Krytyczny raport: Polska niezbyt przyjaznym krajem
Długa droga do polskiego obywatelstwa, brak możliwości udziału w życiu politycznym, ograniczenia na rynku pracy, system edukacji niedostosowany do potrzeb cudzoziemców - według raportu MIPEX to niektóre z problemów, z którymi muszą borykać się imigranci w naszym kraju.
Raport MIPEX (Migrant Integration Policy Index), pokazujący warunki integracji imigrantów w 31 krajach Europy i Ameryki Północnej, zaprezentowano we wtorek na konferencji zorganizowanej przez Instytut Spraw Publicznych i British Council w Polsce.
Raport badał sytuację imigrantów w oparciu o siedem wskaźników: mobilność na rynku pracy, łączenie rodzin, edukacja, partycypacja polityczna, pobyt długoterminowy, dostęp do obywatelstwa, przeciwdziałanie dyskryminacji.
W raporcie Polskę uznano za kraj "połowicznie sprzyjający" integracji imigrantów. W rankingu nasz kraj uplasował się na 20. miejscu. Na pierwszym znalazła się Szwecja, na drugim - Portugalia, na trzecim - Kanada.
Jak ocenił Thomas Huddleston z Migration Policy Group, Polska jest jednym z ostatnich krajów UE, który nie ma zdefiniowanej polityki wobec imigrantów. Podkreślił, że aby prowadzić politykę integracji imigrantów, potrzebna jest przede wszystkim wola polityczna; trzeba mieć świadomość, że warto to robić i rozumieć, czemu ma to służyć.
Piotr Kaźmierkiewicz z ISP dodał, że w Polsce sprawami imigrantów zajmują się fragmentarycznie różne resorty, nie ma spójnej polityki. Kwestie dotyczące migracji mają przy tym "niski priorytet polityczny". Zwrócił uwagę, że najlepsza sytuacja jest w tych obszarach, w których byliśmy zmuszeni wprowadzić regulacje unijne (np. łączenie rodzin).
- Dominuje przekonanie, że Polska nie może sobie pozwolić na zbyt dużą otwartość wobec imigrantów zarówno ze względów bezpieczeństwa, jak i z powodów ekonomicznych. Im gorszą mamy sytuację na rynku pracy, tym bardziej konserwatywne przyjmujemy postawy - mówił Kaźmierkiewicz.
W raporcie Polska najlepiej wypada, jeśli chodzi o łączenie rodzin. Autorzy podkreślają, że w wielu państwach wnioski o pozwolenie na sprowadzenie rodziny "obarczone są uznaniowością" i jest wiele powodów, na podstawie których można je odrzucić. Polski ten trend nie dotyczy, choć procedury bywają długotrwałe i kosztowne. Wniosku nie można złożyć przez pierwsze dwa lata pobytu, ale w szczególnych przypadkach istnieje możliwość sprowadzenia nie tylko małżonków i dzieci, ale również dalszej rodziny. Wymagania dotyczące dochodów stawiane sprowadzającym nie różnią się od średniej europejskiej.
Dobrze wypadamy również w dziedzinie pobytu długoterminowego. Osoba spoza UE musi mieszkać w Polsce co najmniej pięć lat, by ubiegać się o pozwolenie na pobyt stały, nie opuszczając w tym czasie kraju na dłużej niż pół roku. W Polsce rezydenci długoterminowi cieszą się dostępem do zatrudnienia i świadczeń społecznych, ale muszą przejść procedurę uznania kwalifikacji zawodowych zdobytych za granicą.
Najniżej uplasowaliśmy się w rankingach dotyczących partycypacji politycznej. Imigrant spoza UE ma ograniczone możliwości uczestniczenia w życiu politycznym, nie ma prawa głosu w wyborach na jakimkolwiek szczeblu, nie ma możliwości przekazywania swoich opinii, powołania stowarzyszenia, nie może wstąpić do partii politycznej.
Słabo wypadamy też, jeśli chodzi o ochronę przed dyskryminacją. Poprawić sytuację może wprowadzona z początkiem tego roku tzw. ustawa antydyskryminacyjna.
Jak napisano w raporcie, w Polsce imigranci spoza UE posiadający pozwolenia na pracę mogą korzystać ze szkoleń i pomocy publicznych służb zatrudnienia, ale nie mogą zmieniać pracy, ani pracować w sektorze publicznym. Mają natomiast prawo do samozatrudnienia.
Jeśli chodzi o dostęp do obywatelstwa, procedury są długie, a decyzje obarczone uznaniowością, ale wycofać nadane obywatelstwo może jedynie prezydent, dzięki czemu raz nadany status jest stosunkowo pewny.
Z raportu wynika, że polskie szkoły nie są dobrze przygotowane do integracji uczniów imigrantów. Choć niezależnie od statusu do osiągnięcia pełnoletniości imigranci są traktowani na równi w polskimi uczniami, to polityka edukacyjna nie odpowiada ich potrzebom. Kursy polskiego bywają za krótkie, by nauczyć się języka, brakuje wykwalifikowanych asystentów nauczycieli, edukacji międzykulturowej.