Krytyczna sytuacja w szpitalach na Słowacji
Krytyczna sytuacja panuje w słowackich szpitalach, z których w ramach protestu przeciw zbyt niskim zarobkom zwolniła się część personelu lekarskiego. Jak poinformowała służba zdrowia na Słowacji, w całym kraju brakuje kilkuset lekarzy.
02.12.2011 11:15
Doktorzy już w czwartek nie przyszli do pracy mimo wprowadzonego przez władze w 15 szpitalach na terenie całego kraju stanu wyjątkowego nakazującego im wykonywanie obowiązków.
Kryzys najbardziej dotknął szpital uniwersytecki w Bratysławie, największą placówkę medyczną na Słowacji. Według mediów panował tam chaos - oddziały były pozbawione lekarzy, odwoływano operacje.
Jeszcze w środę dyrektor tego szpitala apelował do swych pracowników o wyrozumiałość i odpowiedzialność wobec pacjentów. Doktorzy zignorowali jego wezwanie i w czwartek około 350 medyków nie przyszło do pracy. Na oddziale dziecięcym nie było ani jednego chirurga.
Ciężko jest także w innych miastach, m.in. w Preszowie, Trnawie i Żylinie, choć tam nie brakuje tak wielu lekarzy jak w stolicy.
Natomiast doktorzy nieuczestniczący w proteście dyżurują już od kilkudziesięciu godzin i skarżą się na przemęczenie. Z tego powodu operowani są jedynie pacjenci w najcięższym stanie.
Dodatkowym problemem są zapisy prawne dotyczące stanu wyjątkowego. W rejonach, gdzie on obowiązuje, dyrekcje szpitali zastanawiają się nad kosztami jego wprowadzenia i pytają, kto za to zapłaci.
Słowackie szpitale wspiera zagranica. Czeski rząd skierował do pracy na Słowację 30 lekarzy wojskowych, głównie chirurgów, anestezjologów i traumatologów. Również Węgry wysłały już swoich specjalistów. Węgrzy i Austriacy zaoferowali ponadto pomoc słowackim pacjentom w rejonach przygranicznych.
Władze w Bratysławie zauważają jednak, że to wsparcie nie wystarczy, gdy w całym kraju brakuje setek lekarzy.