Krystyna Pawłowicz: żadnej maksymy, tylko zdrowy rozsądek i prawa natury
Każdy ma swoje motto życiowe. Dla jednych będzie to dekalog, dla innych sentencje myślicieli. Są też tacy, którzy twierdzą, że nie mają, ale kierują się w swoim życiu zasadami, które zawarte są w krótkich, choć bardzo "pojemnych" powiedzonkach typu: żyj każdym dniem, jakby miał być ostatnim, a nigdy nie zaznasz żalu. "Jeśli chcesz sprawiedliwości, musisz ją sam wymierzyć". "Poganiacz ma swoje plany i wielbłąd ma swoje plany". "Dwoje ludzi, którzy śpią w jednym łóżku, ale mają różne sny". "Psy szczekają, karawana idzie dalej, a kto nie maszeruje ten ginie". Sprawdziliśmy, jakie złote myśli towarzyszą politykom na co dzień, jakim mottem kierują się w swoim życiu i pracy.
Życiowa maksyma Anny Grodzkiej to "robić swoje", a raczej "robić po swojemu". - Liczy się życie w zgodzie z samym sobą, być uczciwym i przyzwoitym – mówi posłanka. Przyznaje, że kiedyś nie do końca była uczciwa. - Skoro nie mówiłam swojemu otoczeniu kim tak naprawdę jestem, to nie byłam uczciwa. - Maksyma nabrała mocy dopiero po mojej przemianie - stwierdza.
Żadnej maksymy, tylko zdrowy rozsądek i prawa natury – to z kolei wyznacznik twardo stąpającej po ziemi Krystyny Pawłowicz. Posłanka uważa, że wyznawcy wszelkich sentencji stają się ich więźniami. - Zamknięcie się w takim wzorku czyni człowieka niewolnikiem, jak np. Jerzego Owsiaka hasło „róbta co chceta” - mówi. Zdaniem posłanki oczywiście chrześcijanie stosują się do pewnych zasad, takich jak dekalog, ale nic ponadto. Przysłowia czy maksymy to dla niej "motto, brutto, netto, tyle to warte".
W przeciwieństwie do Pawłowicz, Tadeusz Iwiński jest miłośnikiem złotych myśli i często je wykorzystuje. W domu ma całą biblioteczkę w różnych językach. Docenia fakt, że "wszystko już było" a i tak na nowo można to opisać. Ulubione zwroty? Arabskie: poganiacz ma swoje plany i wielbłąd ma swoje plany i o podobnym wydźwięku, chińskie: dwoje ludzi, którzy śpią w jednym łóżku, ale mają różne sny. - To pokazuje sprzeczność interesów w jednej strukturze – tłumaczy Iwiński. Przyznaje "nieskromnie", że sam układa czasem powiedzenia, ale czy są "mizerne", jak je określa jednak skromnie? - Nikt nie jest taki mądry, jak sam o sobie myśli, ani tak głupi, jak myślą o nim inni – przytacza przykład. - Niektóre są niecenzuralne: wszystko ma tendencję do wydłużania się w miarę upływu czasu, z jednym wyjątkiem... - milknie poseł z uśmieszkiem.
Stanisław Żelichowski również znany jest z powiedzonek, a chyba najlepszą inspiracją do ich tworzenia jest Prawo i Sprawiedliwość. Jedno z nich: PiS ma lepszy program niż pralka automatyczna, która kończy na odwirowaniu, a PiS ma jeszcze wieszanie. Sam Żelichowski nie ma ulubionych sentencji, bo jak zauważa: wszystko tak się zmienia, że i maksymy szybko się dezaktualizują.
Przemysław Wipler jest zupełnie innego zdania. Słowa "kto nie maszeruje ten ginie" towarzyszą mu od szkoły średniej. - Zmieniałem szkołę i musiałem trochę powalczyć, ale te słowa pomogły – wspomina. Drugą sentencję odkrył na studiach. "Każdemu oddać komu się słusznie należy" z prawa rzymskiego. I stąd Prawo i Sprawiedliwość? - Nie, stąd UPR - odpowiada były poseł PiS.
"Psy szczekają, karawana idzie dalej" od zawsze w życiu Beaty Kempy. - Nie przejmuję się wieloma rzeczami. Jeśli ma się cel, to należy do niego zmierzać, a inni mogą sobie zajadle szczekać – wyjaśnia posłanka. Odkąd przyjrzała się uważnie władzy, ma też drugą maksymę: każdy ma taką władzę, na jaką sobie zasłużył.
Małgorzata Kidawa-Błońska wyznaje "jutro też jest dzień". - Zawsze tak uważałam, a w książce "Przeminęło z wiatrem" znalazłam potwierdzenie – mówi. W życiu też pani je znajduje? - Tak. Jak pojawiają się problemy, to dystans tych kilkunastu godzin sprawia, że rozwiązanie znajduje się naturalnie – tłumaczy posłanka.
Z kolei Jolanta Szczypińska ma kilka ulubionych maksym. Najbardziej są jej bliskie słowa św. Pawła: "moc w słabości się doskonali". - W trudnych sytuacjach naprawdę wyzwala się energia do działania, św. Paweł miał rację – mówi. Również lubi "nie martw się na zapas", albo "dzisiaj to jutro, o które martwiłeś się wczoraj". - Nie ma co marnować czasu na zmartwienia, bo życie jest zbyt krótkie – przekonuje Szczypińska. I proponuje jeszcze: kiedy los podsuwa ci sęki, upiecz z nich sękacz. - To mi naprawdę pomaga! Problem polega na tym, że ciężko w to uwierzyć, ale po pewnym czasie okazuje się, że to wszystko miało sens – tłumaczy. A na koniec "nie piłuje się wiór". Szczypińska tego nie robi, po prostu idzie dalej, jeśli mleko się rozlało, to nie ma co nad nim płakać.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska