Krystyna Pawłowicz: czekam na ocenę prezesa Jarosława Kaczyńskiego
Przy okazji piątkowego głosowania nad projektami o związkach partnerskich wokół prof. Krystyny Pawłowicz zrobiło się niezwykle głośno. Czy to dopiero początek? Czy podczas nieobecności Jarosława Kaczyńskiego objawiła się nowa gwiazda Prawa i Sprawiedliwości?
Prof. Krystyna Pawłowicz dziwi się zamieszaniu, jakie wokół niej powstało. - Jest tyle ważnych spraw, że na związki partnerskie powinno się spuścić zasłonę milczenia. Jest to prywatna sprawa ludzi, a państwo powinno być neutralne - oburza się posłanka. Ale to przecież Pawłowicz występowała w imieniu Prawa i Sprawiedliwości, nie chciała tego? - To klub mnie wytypował. Ani to nie jest moja działka, ani hobby, nie chciałam być sławna jako specjalistka od związków partnerskich - tłumaczy, odnosząc się do publikacji prasowych, które wieszczą nadejście nowej "lepszej" twarzy PiS. Z drugiej strony nie żałuje, bo sarkazm tabloidów jej nie rusza. - Ja się z tego śmieję, oczywiście chcą starą pannę w ten sposób upokorzyć, ale ja mam bardzo grubą skórę - przekonuje.
Koledzy również to dostrzegają. - Jest bojową, zdecydowaną osobą, z której bije niebywała energia. Ma dużą wiedzę, więc jest poważnym przeciwnikiem dla oponentów - ocenia Andrzej Duda, niedaleki sąsiad Pawłowicz z ław sejmowych. - Nie boi się mówić tego, co myśli – dodaje Maks Kraczkowski, który na prawie był studentem pani profesor.
Czy ta energia i odwaga sprawią, że Pawłowicz zawojuje Prawo i Sprawiedliwość? Czy jej pozycja wzmacnia się? - Ja nie mam żadnej pozycji w PiS-ie, nie jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości, nie biorę udziału w żadnych zebraniach czy spotkaniach partyjnych. Po prostu jestem w klubie PiS z ogromnej sympatii dla Jarosława Kaczyńskiego i tego, co robi PiS - mówi posłanka. Żadnych ambicji stricte politycznych? - Zero. Nie mam żadnych aspiracji w zakresie stanowisk partyjnych. Cenię sobie swoją niezależność, do tego stopnia, że np. w sprawach Unii Europejskiej bym głosowała niezależnie od stanowiska PiS-u, które jest bardziej umiarkowane od mojego, nawet za cenę wyrzucenia z klubu - deklaruje wojowniczo Pawłowicz.
- I ja jestem wojownicza - potwierdza. Zdaje sobie sprawę ze swojego barwnego języka, "ale lubi bawić się słowami", nie jest natomiast wcale taka pewna, czy to w PiS-ie wszystkim się podoba. Np. Jarosławowi Kaczyńskiemu? - Nie wiem co on o tym myśli. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie się dowiem. Wysłucham uwag i dostosuję się - mówi Pawłowicz.
Z tego co mówi posłanka, może i jej gwiazda będzie rozświecać sejmową mównicę co jakiś czas, ale o karierze w PiS-ie nie ma co mówić. - Bo po co? Jestem na emeryturze, co chciałam, to osiągnęłam, a teraz najważniejsza dla mnie jest opieka nad moją 90-letnią mamą. Ja jestem już stara, niech młodzi ludzie teraz pną się do góry - zachęca Krystyna Pawłowicz. Ktoś chętny? Głośnej odpowiedzi raczej nie usłyszymy. Nawet Andrzej Duda, często przez media typowany na następcę Jarosława Kaczyńskiego, odpowiada skromnie. - Ja dopiero uczę się i nabieram doświadczenia - mówi. A jak już je zdobędzie? - To zobaczymy - odpowiada.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska