"Krwawy biznes" z norkami w tle. Kim jest Szczepan Wójcik?
Kim jest Szczepan Wójcik? Co ma wspólnego z ojcem Rydzykiem i ustawą o zakazie hodowli zwierząt futerkowych?
Nowa ustawa ma wprowadzić zakaz hodowli zwierząt futerkowych
PiS ma już projekt ustawy, która ma wprowadzić m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych i ograniczenie uboju rytualnego na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. W planach jest także stworzenie bezpiecznych schronisk dla zwierząt.
"Chcemy pokazać, że miarą naszego człowieczeństwa, jest to, w jaki sposób traktujemy zwierzęta. Chcemy zaimplementować rozwiązania, które funkcjonują chociażby w Austrii, Wielkiej Brytanii czy Chorwacji, i dlatego chcemy zakazać hodowli zwierząt futerkowych" - powiedział cytowany przez Radio ZET Michał Moskal z Forum Młodych PiS.
Nowa ustawa może doprowadzić do upadku branży futrzarskiej. Business Insider podaje, że 5 lat temu polscy hodowcy eksportowali 9 322 781 skór norek, a średnia cena skóry wynosiła 158,34 zł za sztukę. Sprzedaż jednak spadła - w 2019 roku hodowcy sprzedali już 7 043 726 skór norek, ale ich ceny wynosiły maksymalnie 95,96 zł za sztukę.
O wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych walczono już od lat. Były poseł PiS, Krzysztof Czabański, od lat walczy, by taki zakaz się pojawił. W 2017 roku pracował nad odpowiednimi regulacjami, jednak ustawa, którą wspierał też Jarosław Kaczyński, ostatecznie nie została wprowadzona. Zablokowało ją lobby futerkowe.
"Projekt był złożony w Sejmie i podlegał normalnym procedurom. Lobbyści mają prawo działać. Jednak najgorszy jest lobbing zakulisowy, w którym chodzi o czyjeś konkretne pieniądze i który posługuje się bezprawiem. W przypadku walki o ustawę zakazującą hodowli lobby posługiwało się czarnym PR-em, chodziło o to, by uniemożliwić uchwalenie projektu" – powiedział Czabański, który pojawił się w reportażu "Krwawy biznes futerkowców", przygotowanym przez dziennikarza Onetu Janusza Schwertnera.
Kim jest Szczepan Wójcik?
Liderem branży futrzarskiej jest Szczepan Wójcik, który dorobił się na niej milionów. Najpierw pracował w Holandii na fermie futerkowej, a po powrocie do Polski założył własną firmę w 2009 roku. To właśnie Szczepan Wójcik, wspólnie z ojcem Rydzykiem, rozpoczął walkę z przeciwnikami branży futerkowej i zwolennikami zakazu hodowli zwierząt na futro. Jak przypomina Onet, tę wojnę wygrał, bo wspomniana wcześniej ustawa została zablokowana w 2017 roku.
Szczepan Wójcicki stał za protestami rolników przeciw wprowadzeniu zakazu hodowli zwierząt futerkowych. W walce przeciw planowanej ustawie wykorzystał też internet, a zwłaszcza media społecznościowe. I co ważne – uzyskał wsparcie Torunia, czyli ojca Rydzyka.
W reportażu "Krwawy biznes futerkowców" Janusz Schwertner przedstawił fermę futerkową należącą do Wojciecha Wójcika, brata Szczepana. Widać tam brudne klatki, stłoczone w nich norki, zwierzęta z wygryzionym futrem, a nawet martwe, z wnętrznościami na wierzchu.
Dziennikarz Onetu, Janusz Schwertner, do nagrania zaprosił też króla biznesu futerkowego – Szczepana Wójcika. Ten, choć potwierdzał spotkanie, ostatecznie je odwołał. "Po wielu przemyśleniach podjąłem jednak decyzję, że nie wystąpię w materiale, który Pan przygotowuje. (...) Szczerze powiedziawszy bardzo męczy mnie sytuacja, w której jako praworządny obywatel muszę nieustannie tłumaczyć się z ciężkiej pracy, która z powodów ideologicznych komuś nie odpowiada. (...) Nie zamierzam być już więcej wykorzystywany jako mięso armatnie w potyczkach politycznych i ideologicznych" – napisał w mailu do Schwertnera. Wiadomość tę cytuje Onet.
Szczepan Wójcik publikuje oświadczenie
Szczepan Wójcik, który w reportażu Onetu "Krwawy biznes futerkowców" został przedstawiony zdecydowanie negatywnie, wydał oświadczenie.
"Już wczoraj złożyliśmy zawiadomienie do Głównego Lekarza Weterynarii, aby na naszą prośbę przeprowadził pełen audyt fermy. Nie mam żalu do redaktora, miał zrobić to co było w planie" – napisał Szczepan Wójcik na Twitterze. Pod postem opublikował oświadczenie.
W oświadczeniu Szczepan Wójcik napisał m.in. : "Pragniemy, aby niezależne instytucje państwowe podjęły działania wyjaśniające i ustaliły, czy w fermie rzeczywiście doszło do zaniedbań, czy były one wynikiem celowego działania ukraińskiego aktywisty".