Krótka ławka na prawicy
PiS i PO szukają kandydatów z wielkimi
nazwiskami, którzy wystartują w wyborach na prezydentów miast.
Obie partie mają z tym kłopot - ocenia "Życie Warszawy".
22.02.2006 | aktual.: 22.02.2006 07:25
W jesiennych wyborach samorządowych najostrzejszy bój między PiS i PO rozegra się o prezydenturę w dużych miastach. Jarosław Kaczyński wydał już działaczom w regionach wyborcze instrukcje - partia ma zdobyć fotel prezydenta w każdym ratuszu.
Również Platforma Obywatelska ma apetyt na władzę w terenie. - Zależy nam na wygranej w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie i Łodzi- wylicza Waldy Dzikowski, poseł i pełnomocnik PO ds. wyborów samorządowych. I dodaje, że rywalizacja o prezydenturę jest bardzo prestiżowa , bo towarzyszy jej największe zainteresowanie mediów.
Obie partie zaczęły już tworzyć listy kandydatów na prezydentów. I okazało się, że jest kłopot. Popularni politycy zostali parlamentarzystami, a drugi szereg, który ma zapewnić skuteczną walkę w wyborach lokalnych, jest za słaby.
- To partia Kaczyńskich ma krótszą ławkę polityczną- twierdzi Dzikowski.
Kierownictwo PiS zdaje sobie sprawę z kłopotów kadrowych. - Nie we wszystkich dużych miastach mamy znanych kandydatów. Ale jakoś będziemy musieli sobie poradzić - wzdycha jeden z posłów PiS. A prezes partii Jarosław Kaczyński podczas poniedziałkowej konferencji prasowej na Śląsku zaapelował do działaczy, by "w wyborach samorządowych startowali wszyscy". PiS będzie też namawiać do startu w wyborach ludzi spoza polityki.
Prawo i Sprawiedliwość nie znalazło jeszcze kandydata gotowego ubiegać się o fotel prezydenta Gdańska - uważanego za matecznik Platformy Obywatelskiej. Partia Kaczyńskich próbuje namówić wicemarszałka Senatu Macieja Płażyńskiego, który w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych startował jako kandydat niezależny. Polityk zwleka jednak z decyzją. Tymczasem jeśli PiS nie wystawi mocnego kandydata, największe szanse na prezydenturę w Gdańsku ponownie będzie miała Platforma.
Partia Tuska nie wszędzie ma tak komfortową sytuację. Nadal nie ma mocnego kandydata np. w Krakowie. PO próbowała namówić do startu w wyborach samorządowych byłego rzecznika praw obywatelskich prof. Andrzeja Zolla. Bezskutecznie. - Profesor nie przyjął naszej propozycji, bo ma inne plany (zamierza zająć się fundacją Nie Lękajcie Się, która ma upamiętniać dzieła Jana Pawła II - red.) - przyznaje Dzikowski. W tej sytuacji kandydatami na prezydenta stolicy Małopolski pozostają poseł PO Tomasz Szczypiński i marszałek województwa Janusz Sepioł.
Jednak nawet działacze Platformy przyznają, że ich szanse na wygraną są znikome. Kluczową postacią PiS w walce o prezydencki fotel pod Wawelem miałby być minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Ale politycy PiS przyznają nieoficjalnie, że to blef wymierzony przeciwko politycznym rywalom, bo Ziobro nie zrezygnuje z kariery w Warszawie. (PAP)