Król przyjął dymisję rządu - kryzys w Belgii się pogłębia
Król Belgów Albert II przyjął dymisję rządu niezdolnego do przezwyciężenia animozji między belgijskimi frankofonami a Flamandami. Belgia, która 1 lipca przejmuje rotacyjne przewodnictwo w UE, pogrąża się w kryzysie politycznym.
26.04.2010 | aktual.: 26.04.2010 20:51
Premier Yves Leterme złożył dymisję w czwartek po wyjściu z pięciopartyjnego rządu jego flamandzkiego koalicjanta, liberalnej partii Open-VLD. Zdając sobie sprawę, że stawką jest wizerunek Belgii i sprawna unijna prezydencja, Albert II nie przyjął natychmiast rezygnacji, ale rozpoczął konsultacje ze wszystkimi głównymi partiami politycznymi.
W poniedziałek doszedł do wniosku, że nie ma szans na uratowanie koalicji i kontynuowanie rozmów, które miały położyć kres zadawnionym sporom między frankofonami i Flamandami, koncentrującymi się wokół wyborczych i językowych praw frankofonów mieszkających we flamandzkich gminach pod Brukselą.
"Król przyjął dymisję rządu premiera Yvesa Leterme'a złożoną 22 kwietnia i powierzył rządowi kierowanie sprawami bieżącymi" - głosi komunikat Pałacu Królewskiego.
Król, któremu konstytucja daje swobodę działania, nie ogłosił na razie, jak zamierza przezwyciężyć kryzys. W grę wchodzi powierzenie jednemu z polityków (może to być kolejny raz Leterme) misji stworzenia nowego rządu, wyznaczenie tzw. formatora, który podejmie się zadania budowy nowej koalicji, kontynuowanie mediacji między partiami politycznymi albo rozpisanie nowych wyborów.
Przeciwko temu ostatniemu rozwiązaniu wypowiadają się partie frankofońskie, które obawiają się, że po stronie flamandzkiej jeszcze silniejszą pozycję zyskają partie opowiadające się za niepodległością Flandrii, które według sondaży mogą liczyć na 40% poparcia. Wiceprzewodnicząca frankofońskiej Partii Socjalistycznej Laurette Onkelinx ostrzegła przed pogrążeniem kraju "w chaosie" kampanią wyborczą, podczas gdy nie rozwiązano zadawnionego sporu między dwiema belgijskimi wspólnotami. Lider partii Elio Di Rupo uznał, że Belgia znalazła się w "skandalicznym kryzysie instytucjonalnym".
Wicepremier i minister finansów Didier Reynders, który jest szefem francuskojęzycznych liberałów, na prośbę króla podjął się w weekend "misji ostatniej szansy", by uratować rząd i doprowadzić do kompromisu głównych partii co do założeń wielkiej reformy państwa, uwzględniającej roszczenia Flamandów przy poszanowaniu praw frankofonów. W poniedziałek rano ocenił, że są spełnione wszystkie warunki wznowienia rozmów. Zdaniem publicznej telewizji flamandzkiej, przeciwni byli jednak liberałowie z Open-VLD oraz partia flamandzkich chadeków CD&V, do której należy premier Leterme.
- Nie sądzę, żeby było jeszcze możliwe poszukiwanie porozumienia w drodze negocjacji między tymi samymi partnerami - powiedział Reynders.
Nie bacząc na zarzuty "nieodpowiedzialnego zachowania" ze strony frankofonów, Open-VLD zażądał przeprowadzenia nowych wyborów. Sam Leterme wyraził ubolewanie, że negocjacje zakończyły się fiaskiem, nie obarczając żadnej ze stron odpowiedzialnością.
Dymisja rządu nastąpiła w niefortunnym momencie - Belgia przejmuje od 1 lipca na pół roku rotacyjne przewodnictwo w Unii Europejskiej. Celem rządu premiera Yvesa Leterme'a było rozwiązanie do tego czasu zadawnionego konfliktu między Flamandami, którzy stanowią 60% ludności w ponad 10-milionowej Belgii, a francuskojęzycznymi mieszkańcami Walonii i Brukseli.
Realizacja postulatów Flamandów prowadziłaby do odebrania większości praw 100-150 tys. frankofonów mieszkających w gminach flamandzkojęzycznych - w imię ich terytorialnej, językowej i narodowej tożsamości. Prawa frankofonów byłyby wzmocnione jedynie w sześciu gminach pod Brukselą, gdzie mieszka ich najwięcej (ok. 65 tys.). Partie francuskojęzyczne zażądały od Flamandów znaczących koncesji w zamian za zaakceptowanie tego scenariusza.
Flamandzcy liberałowie, których wyjście z koalicji bezpośrednio wywołało obecny kryzys, ogłosili, że są gotowi prowadzić jeszcze rozmowy. Dali frankofonom czas na ustępstwa do 29 kwietnia, czyli do kolejnej sesji parlamentu. Frankofońscy liderzy odrzucili jednak działania pod presją czasu.
Yves Leterme wrócił na stanowisko premiera w listopadzie ubiegłego roku po wyborze dotychczasowego szefa rządu, Hermana Van Rompuya, na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Przez ostatnie pięć miesięcy z trudem starał się odbudować reputację po swoich dziewięciomiesięcznych rządach w 2008 roku, które przebiegły pod znakiem niekończącego się kryzysu politycznego na skutek sporów Flamandów i frankofonów i kiedy kilkakrotnie składał dymisję.