Kres legendy w Londynie
W kościele St. Bride's prowadzącym
duszpasterstwo dla dziennikarzy odprawiono w środę symboliczne
nabożeństwo dla upamiętnienia przenosin siedziby agencji prasowej
Reuters z pobliskiej Fleet Street do dzielnicy dawnych londyńskich
doków - Canary Wharf.
15.06.2005 | aktual.: 16.06.2005 06:45
Przeprowadzka Reutera, z siedziby zajmowanej przez 66 lat, uważana jest za symboliczny koniec legendy Fleet Street - ulicy uchodzącej za symbol brytyjskiego dziennikarstwa i rynku prasowego.
Na Fleet Street przez długie dziesięciolecia kwitł specyficzny dziennikarski mikroklimat ponieważ tu właśnie mieściły się redakcje najważniejszych krajowych dzienników, agencji prasowych i firm medialnych.
W okolicznych pubach, plotkowano i podsuwano sobie pomysły. Wiadomość, lub cały tekst, często dyktowano przez telefon sekretarkom bez potrzeby osobistego pokazywania się w redakcji.
W pubach spędzano więcej czasu niż w redakcjach. Życie towarzyskie było nierozerwalnie związane z zawodowym. Ulica praktycznie nigdy nie kładła się spać.
Związki ulicy ze słowem drukowanym sięgają roku 1500, gdy biznesman Wynkyn de Worde w pobliżu kościoła St. Bride's wybudował pierwszą drukarnię. Z czasem nazwa "Fleet Street" stała się skrótem myślowym dla określenia brytyjskiego rynku prasowego.
Schyłek Fleet Street zapoczątkował magnat prasowy Rupert Murdoch w 1986 roku przenosząc siedziby dzienników "The Sun" i "News of the World" do dzielnicy na terenie dawnych doków.
Z czasem za jego przykładem poszły inne tytuły prasowe korzystając z tego, że w dawnej dzielnicy doków mogą wybudować nowoczesne drukarnie, przy okazji przełamując monopol drukarzy zrzeszonych w związkach zawodowych i tym samym obniżając koszta produkcji.
Za przeniesieniem działalności z Fleet Street przemawiały też zmiany organizacyjne wywołane przez nowe technologie i organizację pracy - wzrost roli dziennikarzy jedynie współpracujących z różnymi tytułami, którym pomieszczeń biurowych nie trzeba zapewniać.
Na Fleet Street pozostanie już tylko francuska agencja prasowa AFP i szkocki wydawca DC Thomson.
Andrzej Świdlicki