Kreml: Ukraina prowadzi wojnę z własnymi obywatelami, a nie z Rosją
Kreml nie zgadza się z wyrażoną przez prezydenta Petra Poroszenkę opinią, że Ukraina prowadzi "prawdziwą wojnę z Rosją". Kijów prowadzi wojnę z własnymi obywatelami - oświadczył rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina, Dmitrij Pieskow.
Rzecznik wskazał na "poważny deficyt zaufania" na Kremlu wobec Poroszenki. Powodem są, jak dodał, niezrealizowane zobowiązania i "zerwanie z wypełnianiem postanowień zawartych w podpisanych dokumentach" w Mińsku.
- Kijów prowadzi wojnę ze swoimi własnymi obywatelami, z obywatelami Ukrainy. To właśnie oni są ostrzeliwani, oni giną - mówił Pieskow.
Poroszenko powiedział w wywiadzie dla BBC, że Ukraina nie walczy ze "wspieranymi przez Rosję separatystami", a jest to "prawdziwa wojna z Rosją". Poinformował, że siły rządowe zatrzymały łącznie kilkudziesięciu żołnierzy rosyjskich walczących na wschodniej Ukrainie w szeregach separatystów. - To kolejny twardy dowód (obecności rosyjskiej armii na Ukrainie) - powiedział ukraiński prezydent.
"To prawdziwa wojna"
Ukraińskie siły rządowe zatrzymały dotychczas dziesiątki rosyjskich żołnierzy, walczących na wschodzie kraju w szeregach separatystów, co świadczy o bezpośrednim zaangażowaniu Rosji w konflikt w Donbasie - oświadczył prezydent Poroszenko w rozmowie z BBC.
W wywiadzie, którego fragmenty publikuje w środę agencja Interfax-Ukraina, szef państwa zapewnił, że choć jego kraj nadal opowiada się za politycznym rozwiązaniem konfliktu we wschodnich obwodach, to przygotowuje się na nowy atak przeciwnika.
- Mówmy otwarcie: my nie walczymy ze wspieranymi przez Rosję separatystami. Jest to prawdziwa wojna z Rosją. Dziś ujęliśmy dwóch rosyjskich wojskowych, kilka tygodni i miesięcy temu odpowiednio 20 i 60 żołnierzy rosyjskich oddziałów specjalnych - powiedział.
Zatrzymanie rosyjskich żołnierzy
W zeszłym tygodniu ukraińskie siły rządowe zatrzymały w okolicach miasta Szczastia w obwodzie ługańskim dwóch żołnierzy rosyjskiego specnazu, sierżanta Aleksandra Aleksandrowa i kapitana Jewgienija Jerofiejewa. Według ich wypowiedzi przedostali się oni na wschodnią Ukrainę na przełomie marca i kwietnia w celu prowadzenia działań rozpoznawczych. Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że obywatele ci nie są obecnie żołnierzami rosyjskich sił zbrojnych.
Poroszenko podkreślił, że zatrzymani Rosjanie traktowani są dobrze i dopuszczono do nich przedstawicieli organizacji międzynarodowych. - Przychodzili już do nich przedstawiciele OBWE i Czerwonego Krzyża. Jakie jeszcze dowody powinniśmy pokazać światu? Choć świat i tak nam wierzy. Jakie dowody powinniśmy jeszcze przedstawić Rosji, że są to ich żołnierze, ich regularne siły i ich wojna i agresja? - pytał ukraiński prezydent.
"Jestem prezydentem pokoju"
Poroszenko po raz kolejny oświadczył, że pozostaje zwolennikiem rozwiązania konfliktu w Donbasie droga pokojową.
- Jestem prezydentem pokoju i robię wszystko, by ten pokój zachować. Dlatego byłem w Mińsku, gdzie 12 lutego prowadziliśmy bardzo trudne, 18-godzinne rozmowy. (...) Dlatego podpisaliśmy i gotowi jesteśmy do realizacji wszystkich zobowiązań, które zawarte są w mińskich porozumieniach. Tego samego domagamy się też od Rosji - zaznaczył Poroszenko.
Zawarte w lutym w Mińsku porozumienia przewidywały, że na wschodniej Ukrainie dojdzie do zawieszenia broni, wycofania ciężkiego sprzętu i utworzenia strefy buforowej między stronami konfliktu. W dalszej kolejności odbyć się miały wybory samorządowe, a do końca roku Ukraina miała odzyskać kontrolę nad tą częścią granicy z Rosją, którą obecnie kontrolują separatyści. Ustalenia te nie są wypełniane.