Kreml ogłasza "pauzę". Haniebne oskarżenia pod adresem Europy
Z propagandowej narracji rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa wynika, że "obecnie trwa przerwa w rosyjsko-ukraińskich negocjacjach pokojowych, choć linie komunikacji wciąż pozostają otwarte". Pieksow przekonuje również, że wojna nie zakończy się szybko.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził w piątek, że nie należy "spoglądać przez różowe okulary" i oczekiwać, iż negocjacje w sprawie uregulowania sytuacji w Ukrainie przyniosą "błyskawiczne rezultaty".
- Chcę przypomnieć wam słowa prezydenta Trumpa, który również powiedział, że początkowo myślał, iż uda się to rozwiązać od razu, ale potem zrozumiał, że potrzeba na to więcej czasu - cytuje Pieskowa agencja TASS.
Kolejne brednie Kremla. Europa oskarżona o torpedowanie negocjacji
Rzecznik Kremla twierdzi, że zakończeniu wojny "przeszkadzają" Europejczycy, sugerując, iż to Zachód blokuje proces pokojowy. W rzeczywistości to Rosja od lutego 2022 r. prowadzi agresję zbrojną przeciwko Ukrainie, codziennie atakując miasta, infrastrukturę energetyczną i ludność cywilną. A także prowokacje wobec krajów europejskich, jak w nocy z wtorku na środę.
Moskwa regularnie stosuje narrację, w której próbuje zrzucać odpowiedzialność na inne państwa, podczas gdy to ona naruszyła prawo międzynarodowe i okupuje terytoria Ukrainy. Deklaracje o "gotowości do dialogu" są więc elementem propagandy. Rosja warunkuje rozmowy żądaniami kapitulacji Kijowa i ustępstw terytorialnych, co w praktyce uniemożliwia prawdziwe negocjacje pokojowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gawkowski: Mam w głowie przekonanie, że wojna przyjdzie
Ostatnie bezpośrednie rozmowy pokojowe między Ukrainą a Rosją miały miejsce 16 maja i 2 czerwca 2025 r.
Agencja Reuters podała, że rosyjskie żądania sprowadzają się do tego, aby Ukraina dobrowolnie oddała terytoria obwodów ługańskiego i donieckiego, które wciąż kontroluje. W zamian Kreml ma być gotów zatrzymać działania wojenne na linii frontu w obwodach zaporoskim i chersońskim, które początkowo także chciał całkowicie podporządkować swojej władzy.
Prezydent Rosji Władimir Putin domaga się również, aby Ukraina zrezygnowała z członkostwa w NATO. Rosyjski dyktator chce uzyskać prawnie wiążące gwarancje nierozszerzania kierowanego przez USA sojuszu wojskowego na wschód, utrzymania neutralności Ukrainy, ograniczenia liczebności jej sił zbrojnych oraz zakazu stacjonowania na jej terytorium wojsk zachodnich, nawet w charakterze sił pokojowych.
Szczyt na Alasce. Kolejnego spotkania nie będzie
Źródła NBC News w Białym Domu przekazały z kolei, że Donald Trump, który w czasie kampanii wyborczej obiecywał zakończenie wojny w ciągu 24 godzin, a po spotkaniu z Putinem na Alasce zapowiedział jego rozmowy z Wołodymyrem Zełenskim, ostatnio coraz bardziej pesymistycznie ocenia perspektywy uregulowania konfliktu.
Według tych źródeł Trump nie rezygnuje z udziału w negocjacjach, jednak w najbliższym czasie nie spodziewa się ani końca wojny, ani szczytu Putin-Zełenski. Jednocześnie były prezydent USA nie chce niszczyć relacji z Putinem, ponieważ – jak twierdzi NBC - uważa, że przywódcy dwóch największych potęg nuklearnych nie powinni być wrogami. Trump chce także zachować możliwość występowania w roli mediatora, utrzymując narzędzia nacisku zarówno wobec Moskwy, jak i Kijowa.
źródło: The Moscow Times/PAP/NBC News/TASS/Reuters