Kreml poległ w Mołdawii, ale sygnał jest jasny. I bardzo niepokojący
- Główne starcie o przyszłość Mołdawii rozegra się podczas wyborów parlamentarnych w 2025 roku - ostrzega Krzysztof Lisek, były polski eurodeputowany, obserwator niedzielnego głosowania. Zwraca uwagę, że w głosach oddanych na terenie kraju wygrał kandydat wspierany przez prorosyjskich socjalistów. O zwycięstwie proeuropejskiej Mai Sandu zdecydowały głosy mołdawskich emigrantów.
W weekend, podczas drugiej tury wyborów prezydenckich w Mołdawii zmierzyli się obecna proeuropejska prezydentka Maia Sandu oraz były prokurator generalny Alexandr Stoianoglo, uważany ze zwolennika zbliżenia z Rosją. Jest on wspierany przez prorosyjskich socjalistów po tym, jak deklarował nawiązanie równorzędnych relacji z Rosją, jak i UE. Sandu uzyskała 55,33 proc. głosów, a Stoianoglo 44,67 proc.
- Gigantyczna mobilizacja i udział w głosowaniu osób, które wyemigrowały z Mołdawii, przesądziły o wyniku wyborów. Finalnie Kreml ponosi porażkę, ale mam sto procent pewności, że oni nie odpuszczą - komentuje w rozmowie z WP Krzysztof Lisek, obserwator wyborów w Mołdawii z organizacji International Republican Institute (IRI).
- Konstytucyjne uprawnienia prezydenta Mołdawii są niewielkie, dużo słabsze niż w Polsce. Prezydent Sandu niewiele zdziała, gdyby miała wejść w starcie z jakąś prorosyjską koalicją rządową. Dlatego zasadniczy bój o Mołdawię rozstrzygnie się we wrześniu 2025 roku, w wyborach parlamentarnych - wskazuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odkrycie pracownika na budowie. Ziemia skrywała wielką tajemnicę
Wybory w Mołdawii. Co przesądziło o wyniku?
Jak wskazuje rozmówca WP, w głosowaniu w lokalach wyborczych na terenie Mołdawii Stoianoglo wygrał stosunkiem 51 do 49 proc. O zwycięstwie prezydent Sandu zdecydowały głosy oddawane w lokalach za granicą - Sandu uzyskała ponad 80 proc. poparcia. Finalnie wybory prezydenckie wygrywa więc Maia Sandu, uzyskując 55,3 proc. poparcia. Dlaczego emigranci są tak zdecydowani?
- W wielu rodzinach to dziadkowie wychowują dzieci, a rodzice czy też jedno z rodziców pracuje w UE, Wielkiej Brytanii lub USA, stamtąd wysyłając pieniądze do domu. Mołdawianie żyjący za granicą chcą, żeby ich dzieci żyły tak jak w Unii Europejskiej, stąd ich mocne poparcie dla proeuropejskiego kierunku - tłumaczy Krzysztof Lisek. Podkreśla, że zna motywację diaspory, ponieważ w ostatnim czasie organizował dwa spotkania z jej liderami.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Polski obserwator podczas wyborów odwiedził 32 komisje wyborcze. Odwiedzał lokale wyborcze w stolicy kraju, ale też małych miejscowościach, gdzie w głosowaniu uczestniczyło 300 osób.
- To były już inne wybory. Widać było mocną odpowiedź rządu na wcześniejsze manipulowanie głosami przez środowiska prorosyjskie. Pod siedzibami komisji nie widziałem już tych podejrzanych osobników, którzy podczas pierwszej tury niemal jawnie kupowali głosy przeciwko Sandu. Proceder został ograniczony zapewne po ogłoszeniu surowych kar. Za sprzedanie karty groziła grzywna o równowartości 2 tys. euro lub kara pozbawienia wolności do 3 lat więzienia - relacjonuje Lisek.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Rozczarowanie w Rosji. Wygrał nie ten kandydat
W poniedziałek rosyjskie media komentowały, że "przewaga Sandu została osiągnięta dzięki wyborcom głosujących w zagranicznych lokalach wyborczych, podczas gdy wybory na terytorium Mołdawii wygrał Stoianoglo". Rosyjscy dziennikarze podkreślali, że w drugiej turze taktyka kampanii wyborczej Sandu uległa zmianie. Hasło "Za Mołdawię" zastąpiono panikarskim "Uratuj Mołdawię", a kampania opierała się głównie na krytyce przeciwnika.
O samej Sandu pisano, że jest absolwentką Harvardu i byłą pracownicą Banku Światowego, a zatem ma interes, by opowiadać się za prozachodnim kursem Mołdawii.
Alexandr Stoianoglo w rozmowie z rosyjską agencją TASS oświadczył, że nigdy nie poprze kursu proeuropejskiego rządu republiki Mołdawii, zmierzającego do zerwania stosunków z Rosją.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski