Kraśko wyjaśnia cel kontrowersyjnego programu. Część wątpliwości pozostaje
TVN pracuje nad programem, którego uczestnicy idą w przeciwnym kierunku niż uchodźcy. Usłyszałem o tym tuż po spotkaniach z Afrykańczykami w drodze do Europy. - To chore - pomyślałem i poprosiłem o wyjaśnienie prowadzącego program Piotra Kraśkę.
10.08.2018 | aktual.: 10.08.2018 13:29
Na informację o programie "Wracajcie, skąd przyszliście" trafiłem wracając z Ceuty, hiszpańskiej enklawy w Afryce. Rozmawiałem tam z młodymi ludźmi poszukującymi bezpieczeństwa i lepszego życia na Starym Kontynencie. Opowiadali o piekle, które przeszli.
Pomyślałem, że zapraszanie widzów na odbycie, wraz z uczestnikami programu, drogi uchodźców w kierunku przeciwnym niż ludzie uciekający przed prześladowaniami, jest zwyczajnie chore. Przecież wiadomo, że można odtworzyć doświadczenia uchodźcy czy imigranta. Polki nie będą przecież gwałcone, a mężczyźni torturowani. Nikt ich nie zbombarduje ani nawet nie ostrzela. Nie będą przedzierać się przez pola minowe czy rozdzierające ubrania i ciała koncertiny, nowoczesne druty kolczaste. Uczestnicy też nie zapuszczą się na niebezpieczne wody w basenowych pontonach.
Bez tego nic nie odda potwornej rzeczywistości ludzi zmierzających do Europy, którzy miesiącami, a niekiedy latami, przeżywają piekło. Pytanie o "upiększanie i wygładzanie" losu uchodźców zadałem prowadzącemu program Piotrowi Kraśce.
- Skąd przyszło ci to do głowy? – odpowiada dziennikarz TVN. – Tu nie podróż jest najważniejsza, tylko rozmowy z uchodźcami, a także z ludźmi im pomagającymi i tymi, którzy są im przeciwni. Nie ma innego, lepszego sposobu na zdobycie wiedzy na temat losu uchodźców.
Kraśko wyjaśnił, że uczestnicy programu odwiedzili miejsca związane z kryzysem uchodźców, w tym obozy w Europie i na Bliskim Wschodzie. Zdaniem dziennikarza nic nie zastąpi doświadczenia, jakim jest bezpośrednie zetknięcie się z ludźmi i ich problemami.
- Na przykład w obozie w Grecji rozmawialiśmy z Syryjczykiem, ojcem 3 dzieci – mówi Kraśko. - Powiedział, że gdyby wiedział, jak będzie wyglądała ta podróż, to wolałby umrzeć w Syrii. "Ale przecież masz 3 dzieci…" zapytaliśmy raz jeszcze, a on powtórzył, że gdyby wiedział, co go czeka, to wolałby umrzeć w Syrii. Ale oczywiście są też tacy, którzy życie w Europie sobie ułożyli.
Trudno nie zgodzić się z Wojciechem Wilkiem, prezesem fundacji PCPM, która pomaga Syryjczykom w Libanie, że program pokazujący uchodźcę jako prawdziwego człowieka jest dobrym pomysłem. Okaże się dopiero, co z tego wyjdzie, a niebezpieczeństw jest kilka.
Miło byłoby, gdyby TVN po prostu wyprodukował program o ogromnych walorach edukacyjnych biorąc pod uwagę szeroko rozumiane dobro społeczne. Właściciele nie rozliczają jednak telewizji komercyjnych z wypełniania misji, która powinna być obowiązkiem mediów publicznych. Dlatego nie jestem do końca przekonany, czy program przedstawi los uchodźców z całą wyrazistością piekła, które ci ludzie przechodzą.
Nie wolno też zapominać, że kryzys uchodźczy jest też przedmiotem bezwzględnej i niekiedy obrzydliwej gry politycznej. W Polsce ludzie ci zostali pozbawieni człowieczeństwa i stali się masą, wrogiem niszczącym Europę i zagrażającym naszej kulturze. Dla Turcji stali się metodą nacisku na Berlin czy Brukselę. Teraz pojawiają się obawy, że Damaszek i Moskwa będą chciały wykorzystać ich, żeby skłonić UE do sfinansowanie odbudowy Syrii. Z kolei w miejscach takich jak Liban sami uchodźcy są zagrożeni przez długie ręce syryjskich służb bezpieczeństwa.
Zapowiedź programu wywołała emocje i kontrowersje, co oczywiście sprzyja autorom. Trudno też uniknąć myśli o zarabianiu na losie uchodźców, choć Piotr Kraśko zapewnia, że chodzi o przybliżenie widzom losu tych ludzi. Nie mam powodu, żeby mu nie wierzyć. Mam przy tym nadzieję, że premiera nie podważy jego słów, bo rzetelne informacje na temat ludzi szukających schronienia w Europie po prostu są bardzo potrzebne.