W Zakopanem nie ma Rosjan, ale Polacy nadrabiają straty. Z nawiązką
Młodzież w szkole, dorośli po urlopach w pracy, a górale z dutkami w kieszeni. W tym roku, po raz pierwszy od wielu lat, górale są zadowoleni z zimy i z nadzieją czekają na rozpoczęcie sezonu letniego.
- Zima była u nas całe ferie. Ani jednego dnia z deszczem, bez przerwy za to przelewali się ludzie - mówi sprzedawczyni oscypków na Krupówkach w Zakopanem.
Podobnego zdania są właściciele hoteli i pensjonatów, którzy w tym roku mieli niemal pełne obłożenie.
- Calutki czas ktoś u nas mieszkał. Jedni polecali drugim, drudzy trzecim. A skoro warunki do jazdy na nartach były piękne, to cała Polska się do nas zjeżdżała. Nie znam w okolicy ludzi, którzy w tym roku narzekali na brak turystów – mówi właścicielka pensjonatu na Harendzie.
O swoich zarobkach górale niechętnie mówią, ponieważ znaczna część domów jest wynajmowana bez rejestrowania przychodów, a przechwalanie się, może grozić kontrolami. Jednak jak można wywnioskować z rozmowy, w tym roku nie było powodów do narzekania.
- Przed sezonem każdy z nas się bał, że Rosjanie nie przyjadą. Zainwestowaliśmy poważnie pieniądze, by podwyższyć standard. Dostosować do wymagań pokoje. Wszystko, jak klient potrzebował. Później straszyli, że utopiliśmy pieniądze, bo nie będzie ani zimy, ani Rosjan - dodaje kobieta.
Ale wszyscy zapytani mówią wprost: „W tym roku biedy nie było. Nawet jak nie przyjechali Rosjanie, Polacy to zrekompensowali”.
Teraz górali czeka okres przejściowy, a sezon letni zaczyna się już pod koniec kwietnia.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .