W Polsce będzie więcej turystów. Tak uważa nowozelandzki dziennikarz
Brian Johnston z nowozelandzkiego portalu Stuff.co.nz opisał swoje wrażenia po wizycie w naszym kraju. Zdecydowanie mamy się z czego cieszyć. Dziennikarz twierdzi bowiem, że Polska może stać się niedługo jednym z głównych celów turystów podróżujących po Europie.
Johnston nie ukrywa – przez wiele lat Polska kojarzyła mu się tylko z komunistyczną przeszłością. I choć miał świadomość, że żelazna kurtyna jest już dawno obalona, a w naszym kraju zaszło wiele zmian, to i tak tkwiące w nim stereotypy były zbyt silne.
Jednak 11-dniowa podróż do Polski zmieniła jego postrzeganie kraju nad Wisłą. Choć nowozelandzki dziennikarz przyznał, że historia jest tutaj obecna prawie na każdym kroku, to jest to zdecydowanie nasz atut.
"Publiczne ławki grają nokturny i sonaty Chopina, a pomnik Kopernika stoi dumnie w pobliżu wspaniałego uniwersytetu" – pisał autor o pobycie w Warszawie. Jednocześnie podkreślił, że nie możemy zapominać o trudnej przeszłości czy piekle zgotowanym przez nazistów. Muzeum Historii Żydów Polskich było zdecydowanie tym, co Johnston zapamiętał w tej kwestii najlepiej.
Najwięcej miejsca poświęcił jednak na opisanie innego miasta. "Miasto naszych mglistych wspomnień na temat bloku wschodniego" – tak określił Gdańsk, a wizytę w nim nazwał "ekscytującą".
Wszystko przez to, że jest zdecydowanie żywy pomnik historii. Stocznia gdańska, miejsce strajków i narodzin "Solidarności" z Lechem Wałęsą na czele. "Tylko tutaj odnajduję echa takiej Polski, jaką sobie wyobrażałem" – przyznał Johnston.
Jednocześnie nowozelandzki dziennikarz sporo miejsca poświęcił na opisywanie uroków nowoczesnej architektury Gdańska oraz świeżego nadmorskiego powietrza. Nie pominął także Muzeum II Wojny Światowej, które również opowiada o tragicznym okresie w naszych dziejach.
Oprócz Warszawy i Gdańska Brian Johnston polecał odwiedzić w naszym kraju także Toruń, Kraków, Wrocław, zamek w Malborku czy klasztor na Jasnej Górze, gdzie dziennikarz był świadkiem niezwykle żarliwego polskiego katolicyzmu.
Każde z tych miast wywarło na Nowozelandczyku inne wrażenie, ale jedna cecha była wspólna. Wszystkie miejsca miały wyjątkową energię i pełno było w nich zwykłych mieszkańców, zamiast szalejących hord turystów, których widać w innych europejskich miastach.
"Polska przyciąga 18 mln przyjezdnych rocznie. To dużo, ale blednie w porównaniu z 85 mln odwiedzającymi Francję" – zauważa, przewidując, że ten stan rzeczy niedługo się zmieni.
"To jest kraj, który przetrwał okropności i przezwyciężył represje, a w ciągu 30 lat odrodził się z nienaruszonym urokiem" – spointował dziennikarz i dodał – "Tłumy turystów z całego świata z pewnością niedługo tu zjadą, więc cieszę się, że zjawiłem tu się pierwszy".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl