Szli boso do Morskiego Oka w proteście przeciwko wykorzystywaniu koni
• W ramach protestu przeciwko wykorzystywaniu koni ekolodzy szli boso do Morskiego Oka
• To kolejna odsłona konfliktu między góralami a obrońcami praw zwierząt
• Spór między stronami toczy się już kolejny rok
"Marsz bez podków", jak nazwali go uczestnicy, został zorganizowany przez ekologów z fundacji VIVA! oraz stowarzyszenie Włóczybiegi. Wczoraj trasą do Morskiego Oka, którą codziennie pokonują konie ciągnąc ze sobą wozy z turystami, przeszli obrońcy praw zwierząt i osoby, którym los koni nie jest obojętny.
Protest jest kolejną odsłoną konfliktu pomiędzy ekologami a fiakrami. Ci ostatni na czas manifestacji postanowili zawiesić działalność ze względów bezpieczeństwa. W przeszłości wielokrotnie dochodziło do starć między góralami a uczestnikami manifestacji. Z tego względu o marszu poinformowana była krakowska policja.
Jak mówią uczestnicy, trasa jest tak łatwa, że może pokonać ją nawet małe dziecko. Do akcji zaangażowane również osoby niepełnosprawne. Wszystko po to, by pokazać, że do pokonania trasy nie potrzeba koni, które ponad swoją siłę ciągną przepełnione wozy z turystami.
Konflikt między stronami toczy się już kolejny rok. Jego nasilenie nastąpiło po tym, jak konie zaczęły padać z przemęczenia na trasie do Morskiego Oka.
Polski Związek Hodowców Koni podaje, że od 2012 do połowy 2013 roku do rzeźni trafiły 44 konie pracujące na trasie do Morskiego Oka. W tym samym czasie trzy konie padły.
Trasa, którą muszą pokonać konie wynosi ok. 8 kilometrów w jedną stronę.