RegionalneKrakówSytuacja na głównych rzekach ustabilizowana

Sytuacja na głównych rzekach ustabilizowana

Stabilizuje się sytuacja na podkarpackim
odcinku Sanu. Fala wezbraniowa minęła już Jarosław i zbliża się
do Niska. Wisłok i Wisłoka płyną poniżej stanów alarmowych i
ostrzegawczych. Przybiera natomiast Wisła, ale już poza
granicami województwa.

27.07.2008 | aktual.: 27.07.2008 21:03

Czoło fali na Sanie znajduje się w Nisku. Rzeka w tym mieście płynie 10 cm powyżej stanu alarmowego i rośnie. W położonym w górę rzeki Leżachowie San przekracza stan alarmowy o 80 cm.

Na Wisłoku fala wezbraniowa minęła już Tryńczę, czyli ujście do Sanu. Obecnie jej poziom znajduje się kilka centymetrów poniżej stanu alarmowego. W Żarnowej Wisłok płynie poniżej stanu ostrzegawczego. Całkowicie spokojnie płynie Wisłoka. Jej poziom w Pustkowie znajduje się ok. 2,5 metra poniżej ostrzeżenia.

Przybiera natomiast Wisła, do której wpływają wody z Wisłoki i Sanu. Wisła już poza Podkarpaciem - w Zawichoście przekroczyła stan alarmowy o kilkadziesiąt cm i wskazuje tendencję wzrostową.

W dalszym ciągu jednak alarmy powodziowe obowiązują w 6 powiatach: łańcuckim, leżajskim, jarosławskim, przeworskim, niżańskim, stalowowolskim. Pogotowia obowiązują w powiatach tarnobrzeskim, sanockim i brzozowskim.

Intensywne deszcze i burze, które przeszły w sobotę po południu i wieczorem nad powiatem bieszczadzkim spowodowały wezbrania lokalnych potoków, które podtopiły dwie wioski: Skorodne i Michniowiec. Odnotowano też wiele uszkodzeń w infrastrukturach gminnych. Ogłoszono wówczas też alarmy dla dwóch tamtejszych gmin: Lutowiska i Czarna, ale zostały one w niedzielę rano odwołane.

Ze względu na intensywne opady deszczu, które przechodziły nad Podkarpaciem przez ostatnich kilka dni, doszło do znacznego wzrostu poziomów rzek: Wisłoka, Wisłoki i Sanu, szczególnie w ich dolnych nurtach. Trudna sytuacja była zwłaszcza w powiecie sanockim, leskim i brzozowskim.

Pierwszą ofiarą powodzi na Podkarpaciu jest 35-letni mieszkaniec Jabłonki w powiecie brzozowskim. Ciało Grzegorza P. wyłowiono w sobotę po południu z potoku Dydnianka, który wpada do Sanu.

Jak poinformowała PAP Anna Klee z zespołu prasowego podkarpackiej policji, mężczyzna wyszedł z domu w czwartek wieczorem. O jego zaginięciu rodzina powiadomiła policję w piątek wieczór. "Mężczyzna prawdopodobnie wpadł do potoku, którego stan był znacznie podwyższony, i utonął" - mówiła Klee.

Strażacy interweniowali w przypadku podtopionych budynków. Najwięcej podtopień spowodowanych zostało przede wszystkim intensywnymi opadami deszczu, ale były też przypadki podtopienia spowodowane wylewającymi rzeczkami i potokami. Pojawiły się także problemy z przejazdem niektórymi lokalnymi drogami z powodu ich zalania lub obsunięcia.

Trwa szacowanie szkód.

Źródło artykułu:PAP
zagrożeniepowódźpogoda
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)