Powstaje czarna lista błędów biegłych. A na niej... biegły od wypadku Beaty Szydło
Jeśli uwierzyć wyliczeniom biegłego sądowego, 15-latek z Krakowa, ofiara śmiertelnego wypadku na pasach, potrafił biegać równie szybko jak 11-krotny rekordzista świata w sprincie Usain Bolt. Opinia stała się argumentem za uniewinnieniem kierowcy.
Podczas startu w sprincie na 100 metrów najszybsi ludzie świata jak Usain Bolt osiągają przyspieszenie około 15 m/s2. Według biegłego sądowego tę wartość osiągnął również 15-letni Oskar z Krakowa. Między innymi na tej podstawie uznano, że chłopak "wtargnął" pod samochód niezwykle szybko. Kierowca, który nie wyhamował na pasach, został uniewinniony.
Listę takich kontrowersyjnych opinii biegłych sądowych przygotowuje Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego. - Historia Oskara nie jest jedyna. W sprawach, jakie trafiają do naszego stowarzyszenia, powtarza się ten sam motyw. Pieszy wtargnął na pasy, a kierowca już nie miał szans nic zrobić. Zabita, czy okaleczona osoba jest sama winna swojej tragedii - mówi WP Janusz Popiel, prezes Alter Ego.
Wypadek na pasach. Pieszy przyspieszył niesłychanie szybko
W trakcie czterech lat procesu sądowego zrozpaczona rodzina Oskara próbowała obalić ekspertyzę biegłego. Zwracali uwagę na szokujące wartości oraz fakt, że chłopak nie był sprinterem klasy olimpijskiej. Autor rekonstrukcji wypadku tłumaczył się, że użył wartości podanych przez policję, która zmierzyła miejsce wypadku. Symulację stworzył program komputerowy.
"Ponieważ dla przyjętych wartości dróg przebytych przez pieszego osiągnięcie maksymalnej prędkości pędzenia wymagało bardzo dużej wartości przyspieszenia (15,8 m/s do kwadratu), w opinii zasadniczej zwiększyłem drogę osiągnięcia maksymalnej prędkości pędzenia i jednocześnie odpowiednio skróciłem drogę przebytą szybkim krokiem" - wyjaśniał biegły. Opisywał moment, w którym chłopak szedł przez przejście, zatrzymał się na widok auta i nagle przyspieszył kroku.
Autorem opinii jest ten sam ekspert, który analizował głośny wypadek Beaty Szydło z Oświęcimia. Przypomnijmy, że tam po analizach winę przypisano kierowcy seicento, a nie szoferom z rządowej kolumny. Kiedy skonstatowaliśmy się z biegłym, stwierdził, że nie komentuje swoich ekspertyz. - To sprawa pomiędzy ekspertem a sądem, który ostatecznie dokonuje oceny - oświadczył krótko.
Połowa zabitych pieszych staje się winna
W rozmowie z WP Janusz Popiel przytacza kolejny kontrowersyjną opinię biegłego. 80-letni mężczyzna został uznany winnym wtargnięcia na przejście dla pieszych. Wcześniej właściwym sobie tempem pokonał już kilka metrów "zebry" i znajdował się już na drugim pasie ulicy.
- Z ekspertyzy wynika, że to nie kierowca, ale senior był nieostrożny. Na widok pędzącego auta powinien zawrócić i cofnąć się, napisał biegły. Brakuje już sił, aby z tym dyskutować. Zamierzam wrzucić to wszystko do internetu. Niech ludzie to zobaczą. Powinna rozpocząć się poważna dyskusja nad jakością pracy biegłych - dodaje.
Z danych policyjnych wynika, że skala zjawiska - "wtargnięcie na pasy" - jest w Polsce zdumiewająco duża. Zwłaszcza jeśli chodzi o zabitych pieszych, którzy nie mogą już złożyć zeznań. Dla niektórych komentatorów jak Łukasz Zboralski, z portalu BRD24.pl liczby są wręcz niewiarygodne. W tym roku ukazał się raport Ministerstwa Infrastruktury, z którego wynika, że niebezpieczne zachowania pieszych to mit.
Jednak z prawie 4 tys. wypadków na przejściach dla pieszych, w 1031 sprawach winę przypisano piechurom (dane policji z 2018 roku). W tej samej statystyki wynika, że to staruszki i dziadkowie w wieku 60+ najczęściej dokonują "wtargnięcia na pasy". Dane stają się jeszcze ciekawsze, jeśli spojrzeć na zabitych piechurów. Spośród 285 ofiar, aż 148 stało się później winnymi swojej tragedii. To więcej niż połowa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl