SpołeczeństwoPLK remontują most kilka metrów od domu pani Niny. "Ściany mi pękają, tynk sypie się na głowę"

PLK remontują most kilka metrów od domu pani Niny. "Ściany mi pękają, tynk sypie się na głowę"

Przy ul. Zielony Most w Krakowie stoi stary dom z lat 30. Mieszka w nim między innymi pani Nina, która samotnie wychowuje 7-letniego syna. Budynek nie jest w idealnym stanie, ale da się w nim jeszcze żyć. Jeszcze, bo nie wiadomo co z niego zostanie, gdy skończy się remont pobliskiego mostu. Teraz pani Nina dzień w dzień musi uspokajać syna, że dom się nie zawali. Choć sama nie jest tego taka pewna.

Polskie Linie Kolejowe postanowiły wyremontować niewielki most z torami, przebiegający nad jedną z krakowskich ulic. Pięć metrów od domu pani Niny ciężki sprzęt rozwierca i burzy starą konstrukcję. Wibracje i hałas są nie do wytrzymania. Ściany zaczynają pękać. - Mężczyzna z komisji przyszedł i powiedział, że może nam się zawalić dach, ale to nie szkodzi, bo sufit wytrzyma - mówi pani Nina. Z 7-letnim synem nie śpią w nocy, bo boją się, że budynek zawali się jak domek z kart.

"Ściany pękają na wylot"

W 2014 roku na mocy specustawy wojewoda małopolski na rzecz PLK rozpoczął proces wywłaszczenia działki pani Niny i siedmiu innych właścicieli. Ziemia leży w bezpośrednim styku ze ścianą domu, a z drugiej strony - z mostem, po którym przebiegają tory. PLK postanowiły go wyremontować. Na początku marca tego roku Koleje sprowadziły ciężki sprzęt. Wtedy zaczął się koszmar.

- Na samym początku zaczęli pracować w nocy. Hałas był olbrzymi. Podobnie jak wibracje, które rozchodziły się po całym domu i były nie do zniesienia. Mój 7-letni syn, jak tylko zaczynali wiercić, budził się o 1.00 w nocy i nie mógł zasnąć przez kolejne kilka godzin. Bał się, że gdy będziemy spać, nasz dom się zawali. To trwało przez dwa tygodnie i było psychicznie nie do wytrzymania - opowiada Wirtualnej Polsce pani Nina. Po czternastu dniach wibracje ustały, ale problem nie zniknął. Wibromłot, który powodował nieznośne wibracje, robotnicy zastąpili dłutem mechanicznym.

Obraz
© Archiwum prywatne

- Teraz jest odrobinę lepiej, bo przynajmniej nie hałasują w nocy. Burzą most w ciągu dnia i w weekendy. Ale jesteśmy w stanie to wytrzymać. Gorzej ze ścianami - mówi nasza rozmówczyni. Te, pod wpływem prac remontowych, które dzieją się zaledwie kilka metrów od ściany budynku, pękają na wylot. Spadający tynk ze ścian nie robi już na pani Ninie wrażenia. Podobnie jak "wypadki przy pracy", kiedy koparka zahacza o ścianę jej domu. Najgorsze, że robotnicy planują kolejne prace ze sprzętem, który powoduje uciążliwe wibracje.

Obraz
© Archiwum prywatne

"Dach się może zawalić, ale za to sufit wytrzyma"

Jak opowiada pani Nina, PLK wywłaszczyły kawałek ziemi za niewielkie pieniądze. - Za 0,114 ha zapłacili 48 tys., czyli każdy z czterech właścicieli działki dostał po 12 tys. zł - mówi pani Nina. Nie może się przeprowadzić, bo nie ma ani dokąd, ani za co. Dlatego do PLK w Krakowie wydeptała już swoją ścieżkę.

Obraz
© Archiwum prywatne

- Rozmawiałam z kierownikiem jednym, drugim, trzecim. W końcu zrobili wielkie obrady, na które mnie zaprosili i postanowili przysłać do domu komisję - opowiada.

PLK poinformowało Wirtualną Polskę o wynikach oględzin. - Badania nie wykazały pogorszenia stanu budynku, mimo to został on objęty szczególnym nadzorem ze strony PLK i wykonawcy. Z początkiem kwietnia br., PLK podjęły działania w celu ponownej inwentaryzacji. Oczekujemy na zgodę współwłaścicieli i wyznaczenie terminu oględzin - informuje Dorota Szalacha z zespołu prasowego PLK.

Pani Nina jest zdziwiona wynikami oględzin, bo pamięta je inaczej. - 31 marca tego roku przyszli panowie, którzy sprawdzali stan budynku. Popatrzyli i powiedzieli: "no faktycznie, te dziury mogły powstać przez nas. Ale niech się pani nie przejmuje, nie ma bezpośredniego zagrożenia życia. Jedynie dach może się zawalić, ale za to sufit wytrzyma". Jedynie dach? Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Później zaczęłam żałować, że ich nie nagrałam.

Opowiada, że przed remontem i całym zamieszaniem jakiś mężczyzna chciał kupić cały budynek za ok. 700 tys. zł. - Nie mogliśmy go wtedy sprzedać, bo PKL wywłaszczając ziemię, zamiast założyć nową księgę wieczystą, wpisały się do naszej. Co całkowicie odcięło nam możliwość takiej transakcji - tłumaczy. Teraz dom jest bezwartościowy. Pani Nina mówi, że pal licho pieniądze, ale najbardziej boi się, że dach zawali im się na głowy. I tego, że zostanie z ruiną i ziemią, na której nie będzie można nic wybudować.

Domek z kart

Dom stoi teraz w dwóch ostrych granicach. To oznacza, że po wywłaszczeniu działki przez PLK, ściana budynku styka się z granicą ziemi należącej już do PLK. - Dlatego pod kątem prawa budowlanego działka jest bezużyteczna. Jeśli ten dom się zawali, nikt nie dostanie zgody na budowę nowego - mówi Wirtualnej Polsce pani Nina.

Remont mostu to nie koniec planowanych prac. Jak się okazuje, miasto planuje także modernizację drogi, przy której stoi dom pani Niny. Ma mieć dwa pasy i chodniki po obu stronach. To oznacza, że ostatni kawałek działki przed domem, a mowa o ok. 2 metrach, też zostanie niebawem wywłaszczony. - Nie mówiąc już o tym, że przed naszym nosem rozpoczną drugi remont. Będziemy otoczeni przez hałas i pył. Stoimy w oku cyklonu - opowiada.

Dodaje, że PLK przed rozpoczęciem remontu mostu nie przeprowadziły inwentarza budynku. - Nikt też nie przyprowadził fachowców, którzy sprawdziliby, w jakim stanie jest budynek. Z tego co wiem, dom stoi na skarpie wapiennej skały. Wiem też, że robotnicy podczas prac drążyli w wapiennej skale dziurę. Jeśli to jest jedna i ta sama skała, mogło dojść do jakiś pęknięć, o których teraz nie wiemy. Za chwilę przyjdą też deszcze i budynek na rozgrzebanej ziemi zacznie się osadzać. Boję się, że mój dom się zawali jak domek z kart.

PLK odpowiada

Właściciele budynku zwrócili się z prośbą o pomoc do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. Nie dostali odpowiedzi.

Pani Nina zamierza złożyć kolejne pismo z prośbą o wywłaszczenie przez PLK całego budynku. Wtedy miałaby pieniądze na przeprowadzkę w bezpieczne miejsce. - Tak nie da się przecież żyć. Hałas i wibracje to jedno. Ale ja po prostu boję się, że za chwilę spadnie mi na głowę kawałek sufitu. Jestem tym wszystkim już zmęczona.

Wirtualna Polska zwróciła się do PLK z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie i odpowiedź na pytanie czy ze względu na znaczne pogorszenie stanu budynku spowodowane remontem, Koleje są skłonne wywłaszczyć cały budynek.

- PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. planują powołanie 20 kwietnia br. komisji, która dokona wizji w terenie i sporządzi dokumentację fotograficzną działki, w celu dalszego procedowania możliwości wykupu nieruchomości - poinformowała nas Dorota Szalacha z PLK.

Dzwonimy do pani Niny, by przekazać jej odpowiedź Kolei. - Bardzo się cieszę! Chciałabym, żeby PLK wywłaszczyło ten budynek po cenie sprzed wszystkich zniszczeń. Wtedy byłoby sprawiedliwie - mówi Nina.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (61)