PolskaMordercza para z Krakowa skazana

Mordercza para z Krakowa skazana

Gabriela K. i Jerzy S. byli statystami na planie filmu "Pianista" w reżyserii Romana Polańskiego. Jednak główne role przyszło im zagrać w życiu, gdy postanowili zabić męża kobiety, by nie stał im na drodze do szczęścia.

21.01.2008 21:47

Sąd Okręgowy w Krakowie za zabójstwo skazał Gabrielę K. na 12 lat i 3 miesiące więzienia, a Jerzemu S. wymierzył karę 25 lat pozbawienia wolności – czytamy w Gazecie Krakowskiej.

Życie 44-letniej Gabrieli K. odmieniło się w 2001 r., gdy na planie filmowym poznała wysokiego, lekko szpakowatego 44-letniego Jerzego S. On, jako statysta, wcielił się w rolę hitlerowca, ona grała Żydówkę. Wpadli sobie w oko i rozpoczął się namiętny romans. Gabriela K., od 25 lat mężatka, nie czuła już bliskości z mężem, a Jerzy S. od kilku lat był rozwiedziony.

Mieczysław K., mąż kobiety, 40-letni pracownik budowlany, szybko dowiedział się o niewierności żony, ale nie robił z tego problemu. Nawet nie przeczuwał, że Gabriela K. i Jerzy S. zaczęli się zastanawiać, jak przejąć opiekę nad dziećmi, zagarnąć dom, samochód i cały majątek małżeństwa K. I wyeliminować tego, który stał im na drodze do wyznaczonego celu. A przeszkodą był tylko Mieczysław K. Postanowili go zabić 13 maja 2005 r. Razem przygotowali się do przestępstwa: kupili sznur, materiały budowlane i opracowali plan, jak zwabić ofiarę do mieszkania Jerzego S., co zrobić z autem ofiary i co powiedzieć policji.

Najważniejsze były dwie sprawy: gdzie i jak dokonać zabójstwa i jak pozbyć się zwłok. Zwabili pokrzywdzonego do mieszkania przy ul. Komorowskiego, zadali mu dwa ciosy pałką, założyli dwie foliowe siatki na głowę, po czym oboje szczelnie je zacisnęli. Żona sprawdziła puls mężowi i rzuciła krótko: nie oddycha.

Potem zamurowali ciało we wnęce obok kuchni i żona zgłosiła zaginięcie męża. Pół roku po dokonaniu zbrodni wdowa zaczęła podejmować energiczne działania w sądzie, by męża uznać za zmarłego. Wiedziała, że mając orzeczenie o jego śmierci dziedziczy cały majątek. W innym przypadku musiałaby na to czekać aż dziesięć lat.

Sprawą tajemniczego zaginięcia Mieczysława K. zainteresowali się policjanci z krakowskiego Archiwum X, czyli policyjnego wydziału zajmującego się niewyjaśnionymi zbrodniami sprzed lat. Zdecydowano się na przeszukanie mieszkania przy ul. Komorowskiego, bo podejrzewano, że zwłoki ofiary mogą się tam jeszcze znajdować. Po czterech godzinach rozkuwania sarkofagu znaleziono zwłoki męża. Obok były fragmenty połamanej pałki.

Kobieta przyznała się do winy i opisała, jak doszło do zamordowania Mieczysława K. Jerzy S. zaprzeczał zarzutom. Oboje trafili za kratki. Ich proces toczył się z wyłączeniem jawności, a wyrok nie jest prawomocny.

krakówpolicjazabójstwo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)