Mieszkanie za połowę ceny? Grupie krakowian udało się zrealizować taki plan
Chcesz mieć swoje mieszkanie? Wybuduj je sobie sam. Na taki pomysł wpadły trzy pary, które nie chciały płacić horrendalnych sum deweloperom. Po 4 latach od zrodzenia się koncepcji, wspólnymi siłami wybudowali blok dla 20 rodzin, które tak jak oni, szukali oszczędności.
08.05.2015 | aktual.: 16.05.2015 11:01
Agata i Dawid, Ania z Jarkiem oraz druga Agata i Robert. Trzy pary, które miały jeden wspólny cel - kupić mieszkanie, w możliwie najniższej cenie, jak najbliżej centrum Krakowa. Po wielu miesiącach wpadli na pomysł, który zaczęli sukcesywnie realizować - wybudować bez pośredników. Po roku planowania, przystąpili do działania.
- Założyliśmy spółkę, każdy proporcjonalnie wniósł wkład finansowy. Umówiliśmy się, że na początku wszyscy płacą tyle samo - mówi Wirtualnej Polsce Dawid Malinowski, jeden z pomysłodawców. - Miała być to kwota, która pozwoliła na zakup ziemi w atrakcyjnej lokalizacji. To były oszczędności całego naszego życia, ale zdecydowaliśmy się zaryzykować - dodaje.
Problemy zaczęły dopiero wtedy, gdy już znaleźli działkę, na której chcieliby zamieszkać.
- Trzeba było uzbroić się w cierpliwość, ponieważ załatwienie formalności trwało rok. Ale w 2010 roku nasza spółka w końcu została właścicielem działki. To był najważniejszy moment w całej przygodzie - opowiada Jarek, drugi z pomysłodawców. - Mieliśmy jasny podział ról - faceci załatwiali "papierki", kobiety były od strategicznych negocjacji. Na początku z architektami, później z konstruktorami i wykonawcami. Szukaliśmy czegoś, co wszystkim nam przypadnie do gustu. Udało się - mówi dalej.
Po zakupie działki, wyborze specjalistów, przyszedł czas na najważniejsze - znalezienia chętnych, którzy poprą ich pomysł i dołożą brakującą część pieniędzy do budowy.
- Agata, moja żona, jest prezesem agencji interaktywnej, ma dużo kontaktów. Wysłała wiadomości do swoich znajomych, którzy byli zainteresowani kupnem. Przedstawiła plan wspólnego wybudowania bloku, pokazała kosztorysy. Po dwóch latach od zrodzenia się pomysłu, mieliśmy 10 rodzin chcących same sobie wybudować mieszkanie. Jednak to było wciąż mało, szukaliśmy w innych miejscach - mówi Dawid.
Po kolejnych miesiącach znaleźli się chętni. Tym samym realizacja przeszła w fazę ostateczną.
- Mieliśmy komplet i nikt się nie wycofał. Żeby się przed tym uchronić, wcześniej każdy wpłacał kaucję w wysokości 10 tys. złotych. Był to czas na konsultacje z architektem i rozplanowanie potrzeb. Jedni chcieli 70-metrowe mieszkanie, innym wystarczyła kawalerka. Inwestycja była więc szyta na miarę każdej rodziny – słyszymy od Dawida.
- Gdy przyszłe mieszkania zostały zaprojektowane, każdy z nas indywidualnie starał się o fundusze. Jedni wpłacili w gotówce, drudzy starali się o kredyt w banku, inni zastawiali nieruchomości. Każdy miał wpłacić pieniądze na konto spółki - wspomina Robert.
To dla przyszłych właścicieli był najtrudniejszy okres.
- Każdy czekał na decyzję banku, gotówkę, odmrożenie środków z innych inwestycji. Ale wykonawca zapewniał nas, że ma siły robocze, by sprostać naszemu zadaniu. Dziewczyny cały czas dzielnie negocjowały warunki przedłużającego się rozpoczęcia budowy. Wtedy każdy z nas dopiero przecierał szlaki własnego "M", ale to była dobra droga - mówi Dawid.
W 2013 roku budowa została zakończona. Przyszedł czas rozliczeń w spółce, bankach i między sobą.
- Finał był lepszy, niż zakładaliśmy. Ze względu na kryzys w "budowlance", materiały były tanie. Zgodnie z planem wybudowaliśmy 24 mieszkania dla 20 rodzin. Te 4 wolne, poszły na wynajem. Dzięki czemu mamy na bieżące potrzeby wspólnoty oraz spłatę części kredytu spółki. Nie mamy miesięcznego czynszu, funduszu remontowego oraz problemów z utrzymaniem czystości. Są pieniądze na wszystko. A my mamy mieszkanie na Ruczaju za 3400 zł za metr kwadratowy, za które normalnie powinniśmy zapłacić 7000 zł za metr - opowiadają wspólnie Robert z Dawidem.
W ten sposób, po czterech latach, udało się zrealizować plan trzech par - dzięki któremu każda z rodzin zapłaciła o połowę mniej za swoje mieszkanie.
Na prośbę właścicieli, nie podajemy nazwy ulicy, przy której stoi blok.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .