PolskaKłopoty sztandarowej inwestycji Krakowa

Kłopoty sztandarowej inwestycji Krakowa

Zabytkowe mury forteczne sypią się, obiecywanej toalety jak nie było, tak nie ma, brakuje poręczy przy pochylniach, a ruchome schody przeważnie tylko z nazwy są ruchome. Wyremontowane i oddane do użytku w zeszłym roku rondo Mogilskie miało być sztandarową inwestycją Krakowa i powodem do dumy. Niestety dość szybko pojawiły się problemy.

22.04.2010 | aktual.: 22.04.2010 10:42

O rozpadających się murach odkopanej Twierdzy Kraków pisaliśmy już w zeszłym roku. Wykonawca, inwestor, konserwator obiecywali wówczas natychmiastową interwencję. Ale od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Chyba, że na gorsze. W wielu miejscach luzem leżą cegły. Bez wysiłku można je wyjmować z murów, które zaczęły się "łuszczyć". Mieszkańcy obawiają się, że za kilka lat nic z nich nie zostanie. Są źli, że nie docenia się zabytków i lekceważy prośby o interwencję.

- Przeprowadziliśmy analizę, czy zniszczenia murów wynikają ze złej jakości wykonania lub użycia wadliwego materiału - tłumaczy się Alina Ryż, dyrektor ds. realizacji Agencji Rozwoju Miasta. - Okazało się, że usterka nie podlega gwarancji. Wszystko zostało wykonane zgodnie ze sztuką: odkopanie i zabezpieczenie murów. Mamy potwierdzenie konserwatora zabytków, że prace były prowadzone według jego wskazówek i wytycznych - zapewnia.

Zdaniem Ryż głównym problemem jest dewastacja murów przez deskorolkarzy, którzy notorycznie urządzają tam sobie skoki. - Warunki atmosferyczne też pewnie nie pomagają - zauważa. - Ale teraz już utrzymaniem i naprawą ruin fortów powinien zająć się zarządca ronda.

Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu twierdzi, że wystąpili do ARM o przekazanie wszelkiej dokumentacji związanej z zabezpieczeniem murów. - Pod koniec ub.r. otrzymaliśmy pismo z ARM, że agencja nie dostała od konserwatora projektu zabezpieczenia murów - mówi rzecznik. - Teraz sami już występujemy do konserwatora o wytyczne.

Jakby tego było mało, rada dzielnicy bezustannie jest zasypywana przez mieszkańców sygnałami o kolejnych niedociągnięciach. - To zastanawiające, że oddana zaledwie rok temu inwestycja już się psuje - uważa Magdalena Bassara, przewodnicząca "dwójki". - Przez całą zimę ruchome schody jeździły tylko w dół. A przecież nie stoją tam dla ozdoby. Wykonawca nie pomyślał o zrobieniu poręczy przy pochylniach, biegnących wzdłuż ścieżek rowerowych. Starszym ludziom i niepełnosprawnym trudno się wchodzi. Nieraz obserwowaliśmy, jak ktoś się przewracał. Nadal nie ma toalet, więc bezdomni załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w windzie - opowiada.

Toaleta miała powstać w małej rogatce, w której obecnie działa restauracja. Budynek należy do prywatnej osoby, został odbudowany podczas remontu ronda, wcześniej stał w innym miejscu. - Kiedy nadzorowaliśmy budowę, toalety były w planach - przyznaje Alina Ryż. - Widocznie właściciel na własną rękę zmienił plany. Z nami niczego nie konsultował. A schody, rzeczywiście, co jakiś czas się psują, analizujemy przyczyny przestojów. Wszelkie usterki i wady naprawiamy. Ale za prawidłową eksploatację i konserwację odpowiada ZIKiT - kolejny raz odbija piłeczkę.

Jacek Bartlewicz nie kryje irytacji. - Tylko w ubiegłym roku naprawa schodów po aktach permanentnego wandalizmu: wyłamywania stopni, niszczenia fotokomórek i słupków, kosztowała nas 50 tys. zł - mówi. - Nie licząc kosztów bieżącej konserwacji. Naprawiamy je co chwilę. Tylko tyle możemy w tej kwestii zrobić. Najpóźniej do jesieni postawimy na poziomie przystanków tramwajowych dwie toalety - obiecuje.

krakówbudowainwestycja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)