Trwa ładowanie...
d26qy6q
kraków
27-09-2004 14:20

Dożywocie za zastrzelenie sąsiadów

Na karę dożywocia skazał w poniedziałek Sąd Okręgowy w Krakowie 43-letniego inżyniera Andrzeja K., który zabił dwóch sąsiadów i ciężko zranił młodą sąsiadkę, czyniąc z niej kalekę. Przyczyną tragedii były nieporozumienia sąsiedzkie.

d26qy6q
d26qy6q

Sąd zastrzegł w wyroku, że oskarżony może ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po odbyciu 35 lat kary. Pozbawił go także na 10 lat praw publicznych. Jak podkreślono w uzasadnieniu wyroku, "oskarżony jest skrajnie niebezpieczny i tylko wyeliminowanie go ze społeczeństwa będzie skuteczną karą".

Oskarżony nie wysłuchał sentencji wyroku, ponieważ został wyprowadzony z sali po tym, jak zaczął wykrzykiwać obraźliwe słowa pod adresem przewodniczącej składu sędziowskiego.

Do zabójstwa doszło 27 września 2001 roku w centrum Krakowa. Andrzej K. zastrzelił na klatce schodowej dwóch sąsiadów: Artura R. i jego ojca Jana, oraz ciężko postrzelił Agnieszkę R., żonę Artura, która wskutek odniesionych ran została sparaliżowana. Jak ustaliła prokuratura, do zbrodni doprowadziła nienawiść oskarżonego do sąsiadów, którzy kupili mieszkanie w jego kamienicy.

Do ataku na sąsiadów doszło po procesie cywilnym, w którym sąd oddalił wniosek Andrzeja K. o stwierdzenie nabycia przez niego praw do nieruchomości przez zasiedzenie. Oskarżony wysłał żonę z małymi dziećmi do rodziny, zabrał broń i cztery magazynki nabojów i usiadł na schodach czekając na wracających z sądu sąsiadów. Kiedy zjawili się pod drzwiami swego mieszkania, zaczął do nich strzelać.

d26qy6q

Proces w tej sprawie rozpoczął się w styczniu tego roku. Przed sądem oskarżony nie przyznał się do winy i odczytał przygotowane wcześniej oświadczenie. Wynikało z niego, że sam czuje się ofiarą swoich sąsiadów, którzy utrudniali mu spokojne życie i chcieli, żeby umarł na serce. Okazało się, że serce miałem mocniejsze niż nerwy - mówił oskarżony.

Biegli nie dopatrzyli się u niego cech choroby psychicznej. Uznali, że w trakcie napaści nie miał ograniczonej poczytalności.

W trakcie procesu oskarżony zachowywał się w sposób niekonwencjonalny. Przed ogłoszeniem wyroku chciał rozdać kartki dziennikarzom, na których pisał, że "sąd uniemożliwił dotarcie do prawdy w sposób godny średniowiecznej inkwizycji".

Jak podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku, oskarżony w trakcie procesu zadał sobie wiele wysiłku, by udowodnić, że w chwili zbrodni był człowiekiem niepoczytalnym, jednak dwie ekipy biegłych uznały, że był całkowicie poczytalny. Oskarżony udowodnił jedynie, jak złym i bezwzględnym człowiekiem się okazał - stwierdził sąd, podkreślając, że z powodu nieprawidłowej osobowości Andrzej K. do tej pory nienawidzi swoich ofiar i nie umie współczuć nikomu poza sobą.

To nieprawda, że ograniczono oskarżonemu prawo do obrony. Oskarżony miał możliwość obrony, ale ograniczył się do oświadczenia i zadawał pytania, których celem było gnębienie świadków - podkreślił sędzia Wojciech Maczuga.

Wyrok nie jest prawomocny.

Pokrzywdzona rodzina domaga się od zabójcy w procesie cywilnym kilkuset tysięcy odszkodowania i zadośćuczynienia.

d26qy6q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d26qy6q
Więcej tematów