RegionalneKrakówDostała zawału na ulicy. Dyspozytorka kazała jej iść do szpitala

Dostała zawału na ulicy. Dyspozytorka kazała jej iść do szpitala

Dostała zawału na ulicy. Dyspozytorka kazała jej iść do szpitala
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Antczak
Karolina Błaszkiewicz
26.10.2017 10:21, aktualizacja: 26.10.2017 11:18

Pani Magdalena spacerowała z córką po Krakowie, kiedy dostała zawału serca. Wezwano karetkę, ale zdaniem dyspozytorki ta była niepotrzebna. Mało tego, przekonywała, że do szpitala chora może dotrzeć sama - pieszo. Prokuratura postawiła zarzuty trzem osobom.

W biały dzień ratownicy odmówili pomocy młodej kobiecie, matce 12-letniej dziewczynki. Po półtorej godziny przepychanek udało się jej trafić do szpitala. Lekarze trzy dni walczyli o jej życie. Zdaniem specjalistów, którzy sześciokrotnie ją reanimowali, to był cud.

Na cud niewiele jednak wskazywało, kiedy dyspozytorka kompletnie zlekceważyła wezwanie. Pacjentka miała zdażyć powiedzieć, że cierpi na rzadką chorobę i osunęła się na ziemię. Karetka wreszcie przyjechała, ale ratownicy nie stanęli na wysokości zadania. Jak podaje krakow.onet.pl, najpierw uznali, że chora ma nerwicę, potem nie przeprowadzili badania EKG. W karcie wpisali, że z krążeniem i oddychaniem pani Magdy jest wszystko w porządku. A po tym, jak pojawił się jej mąż, mieli odradzić jeszcze wizytę w szpitalu.

Zanim kobietą zajęli się lekarze, musiała zgłosić się na SOR i ustawić w kolejce z innymi pacjentami. Sytuacja mogłaby zakończyć się tragicznie, bo w pewnym momencie kobieta przestała oddychać. Pani Magda była sześciokrotnie reanimowana. W połowie listopada, 3 lata po zdarzeniu, ruszy proces o nieumyślne narażenie pacjentki na utratę życia. Przed sądem odpowiedzą trzy osoby.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (45)
Zobacz także