Kradli koszyczki ze święconką
Kiełbasy, jajka i baranki zniknęły błyskawicznie. Właściciele koszyków, którzy w sobotę przybyli pod Bazylikę Mariacką poświęcić posiłki, nawet nie zauważyli, kiedy i kto sprzątnął im spod nosa świąteczne koszyki. Artur Drozdowski, jeden z poszkodowanych, zdradza że razem z nim poszukiwało swojej święconki około kilkunastu osób. Bezskutecznie.
15.04.2009 07:50
- Przeżyłem szok, bo nie przyszło mi do głowy pilnować koszyka jak oka w głowie. Komu był potrzebny? - zastanawia się nasz Czytelnik. W Wielką Sobotę o godz.13 na placu Mariackim było faktycznie bardzo tłoczno. Setki krakowian przybyły tu, by poświęcić potrawy wielkanocne. Artur Drozdowski przyznaje, że miał dość duży i reprezentacyjny koszyk. Upchał w nim i pisanki ręcznie malowane, i baranka cukrowego, i pęto kiełbasy. Przykrył piękną serwetką. - Postawiłem koszyk na stole i cofnąłem się o parę metrów - relacjonuje. - Za chwilę już go nie było.
Ks. infułat Bronisław Fidelus, opiekun świątyni, twierdzi że o żadnych kradzieżach święconek nie słyszał. - Jedynie widziałem, jak pewne osoby pomyliły swoje koszyki - mówi ks. Fidelus. - Ale szybko się przeprosiły i je sobie zwróciły. Zdarzyło się też, że dwa koszyki wywrócono i tyle. Na przyszłość będziemy radzić krakowianom, żeby trzymali święconkę mocno w rękach - dodaje. Policja też nic nie wie na ten temat. Jak informuje Anna Zbroja z biura prasowego komendy wojewódzkiej policji, nikt z mieszkańców nie zgłaszał kradzieży święconki. - Rozbojów oraz wyrywania koszyka z rąk też nie zarejestrowaliśmy - zaznacza Zbroja.
Anna Górska