PublicystykaKoziński: Polityka coraz bardziej płaska. Gdzie się podziały tamte partie? [OPINIA]

Koziński: Polityka coraz bardziej płaska. Gdzie się podziały tamte partie? [OPINIA]

Skoro piątek trzynastego, to bawimy się w numerologię? Data losowania komitetów wyborczych zbiegła się z najbardziej pechowym dniem w roku. Ale o wyniku wyborów nie przesądzi numer na karcie do głosowania, lecz sprawność organizacyjna i pomysł.

Koziński: Polityka coraz bardziej płaska. Gdzie się podziały tamte partie? [OPINIA]
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Agaton Koziński

PSL z jedynką, PiS – nr 2, SLD – nr 3, Konfederacja z czwórką, Koalicja Obywatelska z piątką. Tyle w kwestii formalnej. Czy wyciągać z tego jakiekolwiek wnioski? W 2015 r. PiS miał listę numer jeden – i wybory wygrał. Ale w 2005 r. wylosował numer szósty, co wcale nie przeszkodziło mu w wygranej w wyborach. Z kolei Platforma w 2011 r. startowała z numer siódmym i też wygrała. Cztery lata wcześniej wylosowała ósemkę – i z nią zdeklasowała polityczną konkurencję.

Teoria spiskowa losowania

Od razu po losowaniu w trendach na Twitterze zaczęło gościć nazwisko Leszka Piechoty – bo ten kandydat PiS-u na posła już pod koniec sierpnia wywiesił plakaty w swoim okręgu wyborczym, na których napisał, że kandyduje z listy nr 2. Prorok o nadzwyczajnie rozwiniętych zdolnościach antycypacyjnych? A może losowanie w PKW było ustawione?

Drugi scenariusz natychmiast (w mniej lub bardziej zawoalowanej) formie podchwyciła opozycja i jej sympatycy. Są do tego podstawy? Gdyby rzeczywiście były, to tego typu zdarzeń pewnie byłoby więcej. Warto pamiętać, że Piechota miał 20 proc. szans, żeby trafić w numer – bo zarejestrowano zaledwie pięć komitetów startujących w skali całego kraju w tych wyborach.

Argumentem przeciwko "ustawce” jest także losowanie PSL-u. Polityczny przeciwnik numer 1 PiS dostał taki właśnie numer. Numer, który w oczywisty sposób daje fory. Każdy zwolennik teorii spiskowej przy losowaniu powinien to wziąć pod uwagę. Jeśli ktoś zyskał na tym losowaniu, to tylko PSL. A to z kolei by oznaczało "ustawkę” wielopiętrową; PSL, żeby uwiarygodnić swoją jedynkę, przekonał Piechotę z PiS, żeby zrobił numer z "dwójką” – a wcześniej namówił go, żeby w 2017 r. Piechota przeszedł z Platformy do PiS-u. Brzmi sensownie? No właśnie.

Partie jak holdingi

Natomiast przy losowaniu list wyborczych uderzyło coś innego. Tylko pięć komitetów zarejestrowało listy ogólnopolskie. W 2015 r. było to osiem komitetów, w 2011 r. – siedem, a w 2005 r. aż 13 (choć niektóre z nich nie miały zamkniętych swoich list we wszystkich województwach). Liczba pięć w tym przypadku jest bardzo znacząca – w tym sensie, że oznacza coraz bardziej płaską scenę polityczną.

Dlaczego? Bo partie coraz bardziej przypominają holdingi. Następują fuzje, połączenia, nawet wrogie przejęcia. Ugrupowania, które kiedyś szły do wyborów samodzielnie, dziś są schowane w ramach większych tworów.

Przecież kiedyś swoje samodzielne listy wystawiały takie partie jak Partia Demokratyczna (dziś w ramach list PSL). Samodzielna partia Polska Jest Najważniejsza, która biła się o miejsce w Sejmie w 2011 r., dziś strukturalnie jest w szeregach Zjednoczonej Prawicy (czyli listy PiS), a personalnie na listach Koalicji Obywatelskiej. Partia (kolejna) Korwin-Mikkego połączyła się z narodowcami, Kukiz’15 z PSL-em, Ruch Palikota z SLD, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.

Polska polityka się profesjonalizuje. O tym, kto zostaje kandydatem partii na premiera, przesądzają już nie koncepcje, osobowość, autorytet, tylko badania popularności polityków (casus PiS w 2015 r.), czy porady specjalistów od marketingu politycznego (casus Platformy teraz). Tylko czekać, aż poszczególne partie zaczną zatrudniać u siebie specjalistów od zarządzania ryzykiem, traderów, czy ekspertów od optymalizacji. Bo o tym, że mają własnych socjologów, statystyków, sztaby marketingowe i wizerunkowe, wiadomo od dawna.

Opozycja ma plan?

Jak to wpływa na politykę? Póki co najlepiej z profesjonalizacją polityki radzi sobie PiS. Jako pierwszy stworzył polityczny holding (Zjednoczona Prawica), teraz daje popis organizacyjny przy swojej kampanii wyborczej. Widać, że tam wszystko jest zapięte na ostatni guzik pod względem planowania – a przyjęty plan jest realizowany z bezwzględną skutecznością.

Ale wcześniej Platforma pokazywała, że na poziomie organizacyjnym jest na tym samym poziomie. Dopiero teraz zostaje z tyłu – widać po jej stronie chaos, brak tak wyraźnie narysowanego planu działania. Aż nie chce się wierzyć, żeby tak miało być do końca. Dziś bardziej prawdopodobne, że opozycja jakiś plan ma.

Co nim może być? Program już znamy i już wiemy, że on losów kampanii już nie zmieni. Wygląda więc na to, że Grzegorz Schetyna zbiera siły na jedno decydujące uderzenie. Wydaje się, że ma asa w rękawie, swoją wunderwaffe, którą spróbuje uderzyć PiS na ostatniej prostej kampanii. Co to może być? Nie wiadomo, intuicja podpowiada, że coś w rodzaju „dwóch wież na Srebrnej”, czy afery hejterskiej – ale taką rolę może odegrać właściwie wszystko. Choć jest właściwie pewne, że to będzie coś brudnego, gra na haki. Gdy one wyjdą na jaw, wtedy ostatecznie rozstrzygnie się, jak zakończą się te wybory.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)