Kownacki: zakładamy, że prezydent pogodzi PiS i PO
Zakładamy, że mediacja prezydenta ws. euro
powiedzie się i referendum nie będzie potrzebne. Gdyby jednak się
nie udała, nie wykluczamy wniosku o referendum - powiedział szef kancelarii prezydenta Piotr Kownacki.
28.02.2009 | aktual.: 28.02.2009 19:40
Prezydent Lech Kaczyński w opublikowanym w sobotę w "Dzienniku" wywiadzie zapewnił, że jest gotów mediować między Platformą i PiS w sprawie euro. - Ale nikt mnie nie przekona, że wejście do ERM2 dzisiaj to dobry pomysł - dodaje prezydent.
Zarazem prezydencki minister Michał Kamiński nie wykluczył w piątek, że prezydent skieruje do senatu wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie daty wejścia Polski do strefy euro.
Pytany o to w sobotę Kownacki uznał, że nie ma sprzeczności między tymi deklaracjami. Jak podkreślił, celem prezydenta jest doprowadzenie do porozumienia - stąd jego oferta mediacji.
- Prezydent mówi: spróbujmy ustalić taką ścieżkę dojścia do euro, która będzie do zaakceptowania i dla rządu, i dla opozycji. Prezydent oferuje swoją mediację, bo chce patronować dialogowi i stworzyć wszystkie warunki, żeby doszło do porozumienia - powiedział szef kancelarii prezydenta.
Jego zdaniem, wypowiedź Kamińskiego należy widzieć w takim kontekście, że musiał on odpowiedzieć na pytanie: "a co jeśli się nie uda".
- Wtedy wchodzimy do drugiej fazy, która oby nigdy nie nastąpiła. Wtedy oczywiście nie można również wykluczyć wniosku o referendum. Zakładamy jednak, że mediacja się powiedzie i referendum nie będzie potrzebne - powiedział Kownacki.
Podkreślił, że bezsporna jest podstawowa kwestia - to, iż Polska na pewno wejdzie do strefy euro - wcześniej czy później. Przypomniał, że jest to przesądzone od maja 2004 r., gdy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej.
- Prezydent będzie zabiegał o to, żeby w mediacji dyskusja była merytoryczna, a nie przerzucanie się datami, żeby spróbować ustalić, jakie warunki powinny być spełnione, aby decyzja o przystąpieniu strefy euro, była racjonalna - mówił Kownacki.
Jako przykład spraw do ustalenia wymienił potrzebę określenia, na ile powinno się w Polsce zmniejszyć dystans do UE w dochodach PKB na obywatela. - W tej chwili produkt krajowy brutto na obywatela w Polsce jest mniej więcej na poziomie 60% średniej unijnej PKB - a więc kiedy euro? Czy już teraz-zaraz, czy jak osiągniemy np. 80%? - powiedział.
- Prezydent jest osobą, która jednoczy całe społeczeństwo oraz symbolem i najwyższym reprezentantem państwa polskiego, a więc zawsze może takie działania mediacyjne podejmować - skomentował w sobotę propozycję prezydenta wicepremier i prezes PSL Waldemar Pawlak.
Podkreślił, że w obecnej sytuacji bardzo ważna jest potrzeba współpracy. - To nie jest zamazywanie różnic, tylko potrzeba otwartego i szczerego, nastawionego na życzliwość wobec partnerów, współdziałania w trudnych sytuacjach - powiedział. Według Pawlaka, niezależnie, czy partie porozumieją się we wszystkich szczegółach co do wejścia do strefy euro, to warto szukać kompromisu, a nie problemów i konfliktów. - Obecnie bardzo ważne jest byśmy znajdowali jak najwięcej sposobów na przezwyciężenie kryzysu - mówił.
Bardziej sceptyczni są posłowie Platformy. Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski odnosząc się do propozycji prezydenta powiedział, że ma nadzieję, że nie będzie to gra pozorów. - Jest to raczej dla teatru politycznego, niż dla troski o naszą sytuację - dodał.
Wiceprezes klubu PO Grzegorz Dolniak uważa, że trzeba ostrożnie odnosić się do sygnałów płynących z otoczenia prezydenta, dlatego że uczucia pana prezydenta "zmiennymi są". Dodał, że opinia prezydenta zależy od tego ile razy spotka się z bratem Jarosławem.
Dolniak przypomniał, że niedawno prezydent deklarował, że będzie namawiał brata do odejścia od referendum, wkrótce jednak zmienił zdanie "ustami ministra Kamińskiego", który stwierdził, że nie ma odejścia od referendum.
Za przeprowadzeniem referendum w sprawie daty wejścia Polski do strefy euro opowiada się PiS.
Rząd nie zgadza się na referendum; gabinet Donalda Tuska chce, by wspólna europejska waluta obowiązywała w Polsce od 2012 roku, choć - jak mówił w czwartek minister finansów Jacek Rostowski - jest to cel rządu, ale nie dogmat.
Prezydent ocenił w środę, po obradach szczytu społecznego, że w sprawie euro w Polsce będzie można dojść do jakiegoś porozumienia, które może się łączyć z referendum, a może nie.
Lech Kaczyński podkreślił wówczas, że Polska do strefy euro musi wejść, a różnice między głównymi siłami politycznymi dotyczą terminu.
Zgodnie z konstytucją referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub prezydent za zgodą senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Do tej pory prezydent Lech Kaczyński tylko raz skierował do senatu wniosek o zorganizowanie referendum. W październiku zeszłego roku - w trakcie prac nad reformą służby zdrowia - prezydent zaproponował, by zapytać Polaków, czy wyrażają zgodę na komercjalizację placówek służby zdrowia, która umożliwi prywatyzację szpitali. Senat, w którym w tej kadencji przewagę ma PO, nie zgodził się na przeprowadzenie takiego referendum.