Kowal: zaczyna się nowa epoka w śledztwie smoleńskim
Paweł Kowal, poseł PJN, w programie "Gość Radia ZET" uznał, że wypowiedź Donalda Tuska dla "Polityki", w którym premier powiedział, że "w obecnym kształcie raport MAK jest nie do zaakceptowania", jest przełomowa. - Nie ulega dla mnie wątpliwości, że wypowiedź piątkowa premiera stanowi o tym, że zaczyna się nowa epoka jeśli chodzi o śledztwo smoleńskie - stwierdził Kowal.
21.12.2010 | aktual.: 21.12.2010 12:24
: A gościem Radia ZET jest Paweł Kowal, eurodeputowany - Polska Jest Najważniejsza wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry, witam. : Dzisiaj takie straszne wiadomości właściwie z wczoraj, że nie wiem od czego zacząć, ale może zaczniemy od Łukaszenki, czy według pana, jak z takim bandytą może postąpić Unia Europejska, co może zrobić, z człowiekiem, który bije opozycje, który zamyka opozycję, który się niczego nie boi, jest głaskany przez Rosję. : No powinna Unia Europejska zareagować spokojnie przede wszystkim, dlatego że przez ostatnie lata dość często zmieniała taktykę wobec Łukaszenki, ja, jak pani pamięta, byłem bardzo krytyczny wobec nowej taktyki, polegające na tym, że jak się Łukaszence coś da, to on się zbliży do Unii Europejskiej, a Putin tego nie będzie widział. No to się opiera na kompletnym braku realizmu i zrozumienia sytuacji w tej części Europy. : W każdym razie nic się nie zmieniło, jak był w izolacji to był taki sam, jak dano mu marchewkę, to też jest taki sam. : Nie do końca, dlatego
że jednak tym razem te pobicia są jakby mocniejsze, skala protestów jest większa. Oczywiście to moim zdaniem może świadczyć też po prostu o jego pewnej irytacji, czyli możemy mieć do czynienia z taką sytuacją, że on ma poczucie, że coś się kończy, ten bunt jednak trochę narasta, myślę, że polityka powinna być konsekwentna w sferze słów, nie powinniśmy mówić o żadnej nowej polityce, natomiast realnie przywódcy Unii powinni działać wobec siebie solidarnie i stosować politykę jedna sprawa za jedną sprawę, niektórzy mówią "step by step", czyli jeden krok ze strony Łukaszenki i jest jeden krok w kierunku Łukaszenki i w zamian za to jeden krok ze strony Łukaszenki, ale nie jakieś koncesje gospodarcze dla dużych państw europejskich tylko krok w kierunku wolności słowa, albo demokracji na Białorusi. : No dobrze, ale sankcje powinny być zastosowane wobec Białorusi? : Sankcji tak naprawdę nigdy nie było, ponieważ to, co było to się ograniczało do zakazu wyjazdów najważniejszych urzędników, które zresztą chyba w części
ciągle obowiązuje, już nie pamiętam, bo nie ma to większego znaczenia... : Dobrze, ale rozmawiać z Łukaszenką, czy nie rozmawiać, źle zrobił Radosław Sikorski, który pojechał z ministrem spraw zagranicznych Niemiec do Łukaszenki. : Jeżeli się jedzie na taką wizytę to trzeba za to coś konkretnego przywieźć i to konkretne powinno być w obszarze wolności słowa, albo demokracji na Białorusi, a nie jakiś innych koncesji. Inaczej jest zawsze ryzyko, że Łukaszenka pokaże to w telewizji i powie, że cieszy się poparciem demokratycznego świata. : No wczoraj powiedział, że jest bardzo, czeka go świetlana przyszłość w stosunkach polsko-białoruskich. : No nie, ale o ile ,mam skłonność do krytyki Radosława Sikorskiego, bo uważam, że chwilami ta polityka, że za daleko jakby ufał europejskim przywódcom że tu się może coś zmienić i może za bardzo się wpisywał w ten europejski kontekst polityki wobec Białorusi, no to jak mam wybór między słowem Łukaszenki a Sikorskiego, to chyba jest oczywisty. : Ale co, co oczywisty? : Nie
widzę powodu żeby dzisiaj Łukaszenka stawał się dla nas wiarygodnym źródłem na temat relacji polsko-białoruskich. : No myślę, że nie ma w Polsce takiej osoby, dla której byłaby, tylko mówię, co powiedział wczoraj na konferencji prasowej. : No tak, ale to jako ciekawostkę, no on chciał zrobić komuś jakąś przykrość, czy chciał może jakoś zamanipulować na wewnętrznej scenie politycznej w Polsce, trudno powiedzieć, co jemu tam do głowy przyjdzie. Może po prostu chciał, żeby ktoś w Polsce w związku z jego wypowiedzią zaatakował rząd, nie wiem. : No już, już jest prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wczoraj się przejechał po polityce zagranicznej. : Tak, ale nie ma się co ekscytować, ja też wielokrotnie krytykowałem rząd za politykę wobec Białorusi, podtrzymuję to tylko, że mamy taką sytuację, że ja bym dzisiaj oczekiwał od rządu, nawet w zamian za to, że przez parę tygodni nie będę krytykował, żeby wreszcie rząd zaczął współpracować z opozycją i z różnymi siłami społecznymi w sprawach zagranicznych,
to by pomogło i rządowi i Polsce. Natomiast sytuacja, w której będziemy się w sprawach zagranicznych wyłącznie obrzucali krytycznymi uwagami do niczego nie doprowadzi. : Wyobraża pan sobie współpracę z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, który neguje wybór prezydenta Komorowskiego, który obciąża za katastrofę smoleńską Tuska, to jak pan sobie wyobraża. : To o czym pani mówi to są jednak w dużym stopniu emocje i słowa, a w państwie demokratycznym decydują instytucje. : A ja myślę, że pan się oderwał od rzeczywistości trochę, bo jest pan w Brukseli panie pośle i pan nie wie co się dzieje. : O, bez przesady, bez przesady, właśnie dlatego, że jestem w Brukseli potrafię na to spojrzeć z pewnym dystansem. A ten dystans polega na tym, że takie sprawy powinny regulować kwestie instytucjonalne. Jeżeli nie ma możliwości żeby rozmawiać, no weźmy na przykład to posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, ktoś powie, że były konsultacje, Jarosław Kaczyński nie przyszedł, no ale jeżeli naprawdę chcę z panią szczerze
porozmawiać i nie jest to wywiad, to nie robię tak, że wysyłam pani zaproszenie, czekam z kamerą, mówię przyjdzie – nie przyjdzie i filmuję czy przyszła, czy nie przyszła, tak czy owak moje na wierzchu. : A myśli pan, że gdyby dyskrecjonalnie Bronisław Komorowski przysłał zaproszenie, to Jarosław Kaczyński wszedłby tylnymi drzwiami, żeby nikt nie zauważył i odwiedziłby prezydenta. : Nie, ale nie mam też żadnych wątpliwości, że gdyby przed wizytą Miedwiediewa, bo mówimy o tym kontekście, prezydent chciał jednak mieć szersze poparcie i móc siedzieć przed Miedwiediewem i powiedzieć za mną stoi też opinia części opozycji, albo inaczej, powiedzieć tak - opozycja mnie naciska, to by znalazł sposób, znalazłby sposób, żeby na niższym szczeblu porozmawiać, ma doradców, ci doradcy mogą w tym czasie umówić się z kimś na obiad, mogą umówić się na kawę, mogą się gdzieś spotkać, jest naprawdę sto powodów, sto sposobów żeby się spotkać, jak się ktoś chce spotkać. : Nie lubię tego mówić, oj naiwny, naiwny. : A nie naiwny,
nie naiwny, ponieważ jeżeli dalej będziemy prowadzili politykę zagraniczną tak, jak teraz, że są dwa obozy i na oczach całej Europy się postponują. : Słuchał pan wczoraj konferencji Jarosława Kaczyńskiego... : ...no to ciekaw jestem do czego doprowadzimy Polskę. : Właściwie obciążył tym, co się działo na Białorusi rząd Polski. : Pani redaktor jeszcze raz powiem, mam wiele krytycznych uwag wobec Białorusi, o tyle zmieniłem taktykę, że merytorycznie chciałbym je przekazać komuś, kto chce je wysłuchać, może ktoś chce ich wysłuchać, natomiast swoje krytyczne uwagi wielokrotnie dawałem na piśmie, co możemy dzisiaj zrobić, oczywiście, że należało, nie należało dawać kolejnych koncesji Łukaszence, ale oczywiście że Polska nie była tu w awangardzie, bo w awangardzie był na przykład Berlusconi, ale trzeba było na forum europejskim krytykować, na posiedzeniach Rady Europejskiej powiedzmy politykę Berlusconiego wobec Białorusi, bo Białoruś jest naszym sąsiadem, bo kwestia bezpieczeństwa jest tutaj jakby, no najbliższa
ciało koszula, co tu dużo mówić. I ja jestem krytyczny wobec tej krytyki, ale chciałbym żeby był... znaczy zastanawiam się inaczej, co się jeszcze musi stać żeby w Polsce politycy zorientowali się, że ani w Niemczech, ani w Rosji, czyli u naszych znaczących sąsiadów nie ma takiego zdumiewającego zwyczaju, że są wystawiane dwie drużyny do polityki zagranicznej, które między sobą się kopią, zamiast konkurować z innymi. : Wie pan, no już wydarzyło się coś najgorszego, co się mogło wydarzyć, katastrofa smoleńska... : No więc ja się zastanawiam, jak daleko możemy jeszcze w tym pójść... : Będziemy tak szli dalej, Jarosław Kaczyński wczoraj powiedział tak „Nie ukrywam, że o ile rozpoznałem ciało mojego śp. brata na lotnisku i tu nie mam wątpliwości, podałem zresztą charakterystyczne cechy, o tyle, kiedy już widziałem ciało przywiezione do Polski w trumnie to go nie rozpoznałem” i tu jest pytanie, czy na Wawelu leży Lech Kaczyński? : Znaczy można by tutaj odbić piłeczkę, choć to będzie taka pewna przekora, więc
proszę od razu tak łatwo nie protestować, że pewnie w tak ważnej sprawie precyzja by nam bardzo pomogła. Czyli gdyby tam któryś z dziennikarzy dopytał, co rozumiemy, co należy rozumieć przez to zdanie, ono na moje ucho brzmi w taki sposób, że Jarosław Kaczyński mówi po prostu, że ciało pana prezydenta wtedy, kiedy je zobaczył po raz drugi, nie wyglądało tak, jak wtedy, kiedy zobaczył je po raz pierwszy. Wydaje mi się, że gdyby chciał powiedzieć wyraźnie, że kwestionuje autentyczność pochówku na Wawelu powiedziałby to wyraźnie. : Ale wyraźnie powiedział wczoraj w „Faktach po faktach”, przepraszam, mecenas Rogalski, który jest pełnomocnikiem między innymi Jarosława Kaczyńskiego i powiedział, że nie ma pewności, że na Wawelu leży Lech Kaczyński. : Jeżeli są poważne w tej sprawie wątpliwości, to myślę, że o ile członkowie rodziny czy pełnomocnicy, jak rozumiem, mogą sobie pozwolić, bo mają pełnomocnictwa, żeby te rozważania snuć publicznie, no ja nie mam, więc wracam do swojej propozycji w sensie politycznym,
naprawdę w sejmie powinno powstać jakieś ciało, który ma charakter międzypartyjnych. : Dobrze, ale czy te słowa panem wstrząsnęły, te, które powiedział wczoraj, wypowiedział Jarosław Kaczyński. : Nie, ale nie poświęcajmy tak wiele uwagi na emocje. Wiadomo, że my wszyscy byliśmy blisko, jesteśmy jakoś blisko emocjonalnie. : Ale wie pan, ale kto wywołuje teraz te emocje, Jarosław Kaczyński... : Niezależnie od tego kto wywołuje, ja nie chcę dolewać oliwy do ognia w tej sprawie i nie chcę tych emocji dalej rozbudzać. : Jarosław Kaczyński jeszcze mówi dalej co było na stole sekcyjnym – „nie wszystkie części należały do mojego brata, z całą pewnością prezydent nie był generałem, nie nosił generalskich mundurów, to jest poza wszelką wątpliwością”, o co chodzi w tym zdaniu? : Znaczy zostałem zaproszony jako ekspert od wypowiedzi mojego byłego szefa, jeśli dobrze z tego rozumiem, z tej części wywiadu. Nie wiem dokładnie o co chodzi, gdybym je przełożył na takie formalne kategorie, to rozumiem, że są wątpliwości co do
rzetelności przeprowadzonych sekcji zwłok. : I kto, oprócz, jeżeli tam jest Lech Kaczyński, leży w sarkofagu, to pani Kurtyka mówi, że... : No, ale jeżeli są te wątpliwości, to one powinny mieć miejsce, gdzie są głoszone w sensie formalnym, czyli ci, którzy prowadzą postępowanie, czyli prokuratura, jest tutaj prawo najbliższych do poproszenia o sekcje zwłok, czy zażądania sekcji zwłok. Jeżeli rodziny tego sobie życzą myślę, że powinniśmy, powinna iść prokuratura im na rękę, z wielu względów, nie tylko procesowych. : Paweł Kowal www.radiozet.pl i Monika Olejnik i przechodzimy wolnym krokiem. : Tak szybko? : Wolnym krokiem. : Bardzo szybko. : Czy według pana to była wypowiedź polityczna, ta wypowiedź wczoraj na konferencji. : Ta sprawa w ogóle jest polityczna, ponieważ dotyczy polityki w najgłębszym tego słowa znaczeniu. : Ale wie pan, człowiek, który przeżył tragedię opowiada dziennikarzom i całej publiczności o tym, że na stole leżały jeszcze szczątki ciał w generalskim mundurze daje, co chce powiedzieć, to
jest przekaz do żon generałów – otwórzcie trumny? : Na pewno żony generałów usłyszały ten przekaz, no nie bądźmy tutaj naiwni. No, nie wiem, ile razy jeszcze trzeba powtarzać, nie ma w Polsce dzisiaj miejsca, gdzie o tym się na poważnie dyskutuje z wyjątkiem wywiadów prasowych, gdzie jedni dziennikarze traktują to poważnie, inni już tylko jako żart niestety. Sprawa jest poważna, powinno być miejsce, gdzie się o tym dyskutuje, te wątpliwości powinny zostać zgłoszone, dla wielu ludzi w Polsce kwestia stosunku do śmierci, do grobu, do ciała bliskich jest sprawą no taką bardzo świętą, Polska jest zresztą szczególnie wrażliwym krajem na te sprawy. : No ale do wczoraj było chyba sprawą świętą, bo sam zainteresowany, brat zaczął publicznie o tym mówić, więc jakby zdjął z nas... : No tak, ja rozumiem to jako rodzaj zakwestionowania rzetelności sekcji zwłok i jakby przygotowania pochówku, sprawa jest chyba poważna, prawda. : Ale co, to znaczy, że Lech Kaczyński został zmieniony po przyjeździe do Polski i to był, to
była skonstruowana inna postać? : Strasznie, nie, nie, no strasznie mi ciężko o tym mówić, ale chyba to – nie wiem czy powinniśmy już, bo mam wrażenie po prostu, że możemy łatwo przekroczyć granice i też jest tak, że co wolno bliskim, którzy po prostu sami decydują o czym mówią, to niekoniecznie coś my wnosimy. : No, ale może niech decydują i mówią gdzieś tam prywatnie, a nie publicznie, bo wtedy prowokują to, że dzisiaj pani Kurtykowa mówi tak: „zastanawiające jest również skąd w takim małym mieście, jak Smoleńsk, niemal natychmiast po katastrofie znalazło się sto jednakowych trumien”, dla pana to jest zaskakujące? Tak jakby te trumny już były przygotowane, już z góry przygotowywano trumny. : No w takim razie trzeba zadać pytanie skąd się wzięły trumny, no trumny się wzięły po prostu stąd, że na ile ja rozumiem, tam działał minister Szojgu, musiałbym to sprawdzić, też nie chcę tak "na rybkę" odpowiadać na poważne pytania, ale tam jest specjalna ekipa do spraw nadzwyczajnych, do katastrof i oni po prostu są
przygotowani, jeśli chodzi o pewien standard działania, tak bym to wytłumaczył. Nie widzę w tym jakiejś sytuacji, akurat w tym nie widzę sytuacji nadzwyczajnej. : Że były trumny? : No tak, w tym sensie, że tam jest ekipa, która się tym zajmuje. W Rosji zdarza się bardzo dużo różnych katastrof, ten minister Szojgu od lat zajmuje się tylko tymi katastrofami praktycznie i jest przygotowany na właśnie takie sytuacje, stąd jest tam jakiś standard działania. A już dalej tego nie potrafię wyjaśnić, nie wiem, może w każdym dużym mieście jest jakiś, w Rosji, zasób tych trumien. : Donald Tusk mówi tak – w Rosji są osoby, którym zależy na ukryciu prawdy. : No to nie jest dla nas zaskoczenie, dlatego że niezależnie od tego, co jest... : Ale dla Rosjan zaskoczenie, bo prasa w Rosji szaleje. : No prasa w Rosji szaleje, nie chcę powiedzieć, że byłem prorokiem, ale ponad tydzień temu udzieliłem wywiadu dla portalu w „Polityce”, gdzie mówiłem, że dla mnie jest wyraźna zmiana stanowiska Donalda Tuska w tej sprawie. Nie ulega
dla mnie wątpliwości, że wypowiedź piątkowa premiera stanowi o tym, że zaczyna się nowa epoka jeśli chodzi o śledztwo smoleńskie. : MAK. : Reputacja MAK została poważnie podważona przez poważnych dziennikarzy polskich i chwała Bogu, aż się dziwiłem, że tak długo niektórzy podtrzymują te superlatywy o MAK, nadmierne były tuż... : Nie, ale nie zauważyłam, żeby dziennikarze chwalili MAK, czegoś takiego nie było. : No nie, przeciwnie. : Kto chwalił MAK? : No to powiedziałem, właśnie powiedziałem, przeciwnie, polscy dziennikarze zasługują tutaj na nagrodę za to, że oni, przecież to nie politycy, ale dziennikarze doszli do tego na czym polega działalność MAK, na czym polega brak wiarygodności tej instytucji itd., itd., właśnie pochwaliłem dziennikarzy i mówię to z całą powagą. Nie wiem, czy można reklamować po prostu inne tytuły, bo bym podał tytuł. : Nie, Marcin, „Nasz Dziennik” rozumiem, Marcin Dubieniecki... : Nie, nie, nie, „Newsweek”. : No właśnie, w „Newsweeku” to zaraz wrócimy, Marcin Dubieniecki mówi w
wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, zięć Lecha Kaczyńskiego, że według niego to był zamach, mogło dojść do zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i teraz strona rosyjska będzie dążyć do tego, żeby nikt z Rosjan nie poniósł odpowiedzialności. : On to mówi w taki sposób zawoalowany, ale myślę, że... : To jest zawoalowany „uważam, że mogło dojść do zamachu”? : No, ale to myślę, że także śledczy, zaczynając śledztwo brali pod uwagę taką możliwość, prawda. : No, ale on teraz mówi, po ośmiu miesiącach. : No to przedstawia swoją opinię, no nie wiem, nie musimy przecież całego wywiadu prowadzić w ten sposób, że będę się odnosił do czyichś opinii, czyli dopisywał, przypisywał do wszystkich możliwych opinii na świecie. : No dobrze, czyli nie chce pan skomentować. : Nie, to co mogę powiedzieć, bez wątpienia, bo to się odnosi i do wypowiedzi pana premiera i do wypowiedzi pana Marcina Dubienieckiego, to co widać, to znaczy strona rosyjska chce uchronić instytucje rosyjskie związane z lotnictwem, być może też przemysł
rosyjski od negatywnych skutków no złej reputacji po tym zamachu i w tym kierunku strona rosyjska idzie od pierwszych minut po zamachu, czyli te wszystkie dezinformacje, cztery podejścia do lądowania, prezydent w kokpicie, no to są informacje... : O dezinformował podobno również ambasador Turowski, ambasador tytularny, który był wybitnym dyplomatą tak i okazuje się, że to on powiedział o trzech rannych osobach na lotnisku w Smoleńsku był źródłem tej informacji. : Być może, że on też powtarzał te informacje. Właśnie nie wiemy, czy był źródłem, czy powtarzał, on już ma dość kłopotów i to poważnych. : No okazuje się, że był szpiegiem peerelowskim. : Tak, więc tę sprawę już, być może ona jest już tylko dzisiaj jakby potwierdza opinię, która się kształtuje pod wpływem artykułu. : Panie pośle, gdzie pan jest duchowo w PiS, czy w PJN, bo cieleśnie to wiem, gdzie pan jest, ale duchowo. : Duchowo chciałbym bardzo, żeby powstała nowa partia konserwatywno-liberalna, inna niż Prawo i Sprawiedliwość i Platforma, a przede
wszystkim, jeśli chodzi o formę zorganizowania, taka partia, w której nie byłoby tej wertykalnej struktury, że jest szef, sekretarz generalny i wszyscy inni, tylko taka partia... : I wszyscy są wiceprzewodniczącym. : Nie, która jest zarządzana kolegialnie, jak większość partii na zachodzie, w której, do której należą różne środowiska, kluby, ludzie zainteresowani polityką z uniwersytetów, ze środowisk twórczych, ale także z ciekawych środowisk na prowincji. Wszystko to jest możliwe moim zdaniem. Stoimy przed takim, przed taką próbą pokonania dwóch niemożliwych, czyli w Polsce już się przywykło, że partia musi być taka wodzowska, może wyjątkiem PSL, który zachowuje taką klasyczną, demokratyczną, zachodnią strukturę, znaczy może demokratyczną, zdecentralizowaną strukturę, tak powiedzmy. I drugi próg do pokonania to jak pogodzić konserwatywne z liberalnym, jest wiele takich partii na świecie, w Polsce jest to trudne. Jak to się uda, to będzie sukces. : No właśnie, u was jest to trudne, dlatego że jest was
malutko, a konserwatywnych jest chyba więcej niż liberalnych. : Nie, to nie jest trudne. To jest możliwe, nas nie jest tak malutko, bo jest jednak znacząca grupa polityków, klub parlamentarny. : No siedemnaście osób, tak? : No to jest bardzo dużo, tego w Polsce nie było od chyba ośmiu lat. : No tak, ale poparcie macie 1%. : Wie pani, jak się startuje, to nie ma, to jedni mówią jeden, drudzy dwa, a inni mówią jeszcze 6%, ale ja bym dzisiaj nie patrzył na procenty, dzisiaj trzeba sformułować ofertę i zobaczyć, czy ona przyniesie efekt. Jeśli będą spełnione te dwa warunki, czyli taki warunek, że będzie to partia zdecentralizowana, partia, w której dużo osób będzie się czuło u siebie i będzie czuło, że ma taką podmiotowość do współdecydowania o jej kierunku, jak powiedzmy republikanie w Stanach na przykład, czyli taka partia bardziej zachodnioeuropejska niż te wodzowskie, środkowoeuropejskie partie, bo to nie tylko polska specjalność, jeśli to będzie partia konserwatywno-liberalna, która rzetelnie podejdzie do
wszystkich wyzwań, także do wyzwania w postaci katastrofy smoleńskiej, moim zdaniem ma szanse. : Chciałby pan wrócić do PiS? : No to jest tak, ja bym odpowiedział biblijnie, że jak się przykłada już rękę do pługa to nie należy oglądać się za siebie. : Rozumiem. Ryszard Czarnecki dworuje i mówi, że nie wiadomo kto jest Isaurą, kto Leonciem w waszej partii? : Nie rozumiem tego, szczerze mówiąc. : Był taki serial brazylijski. : No był, ale dlaczego... : Jesteście takim serialem brazylijskim, ciągnie się i ciągnie. : A, rozumiem, rozumiem. To tak na koniec widzę było. : A w „Newsweeku” z kolei, to zabawna historia jest opisany Witold Waszczykowski, który jest asystentem swojego brata, Zbigniewa. : Nie, Witold Ziobro. : Przepraszam Witold Ziobro. : U pani jest tak, że jak Witold to musi być Waszczykowski, drugi wagonik. : Tak, no tak, no tak, tak. : A tutaj jest właśnie... : Witold Ziobro jest asystentem Zbigniewa Ziobro i puenta tego artykułu jest taka, że może szefem partii zostać delfin Ziobro, a treserem jego
drugi brat. : Treserem, pani powiedziała. : Treserem, to nie ja, to autorzy artykułu cenionego tygodnika przez pana. : No grubo, grubo, no to przeczytam, dziękuję bardzo za polecenie. : Grubo, grubo polecieli? : No grubo, grubo, no to słychać, jeżeli tak jest. : Ale rzeczywiście tresuje go, bo jest pan w Brukseli, widać, widać, że to on... : Nie, błagam, błagam, błagam : ...jest intelektualnym zapleczem. : Rozumiem, że, ja uważam, że w niektórych programach powinna być taka czerwona, albo żółta kartka – a od teraz zaczynają się michałki. : No właśnie, zaczyna się. : O różnych rzeczach pogadamy, prawda. : Tam piszą znawcy tematu, że intelektualnym zapleczem właśnie jest Witold Ziobro. : Ja nie chcę się w to w żaden sposób wpisywać, ponieważ znam i Zbyszka Ziobro i Witolda Ziobro. : I że jest mądrzejszy od Zbigniewa. : Więc nie chcę się w żaden sposób w to wpisywać. : Inteligentniejszy... : Nie no błagam, błagam, błagam. : No co błagam, tak napisali. : Ale poznałem Witka Ziobro jest faktycznie bardzo
inteligentny. : Inteligentniejszy od brata? : No nie, ale nie badałem IQ, obaj są bardzo inteligentni, przecież pani zna obu. : Ale nie chciałby pan być w partii, żeby... : A jaki ja mam tytuł do tego, żeby oceniać mniej lub bardziej, a inteligentniejszy ode mnie, czy ja bardziej, czy mniej. : Nie, od pana to niemożliwe, żeby był inteligentniejszy. : A właśnie, to dziękuję bardzo, to na święta pod choinkę komplement. : A Zbigniew Ziobro, ale nie chciałby pan, żeby Zbigniew Ziobro był szefem PiS. : Ale ja akurat tutaj nie mam żadnych uprzedzeń, długo współpracowałem ze Zbigniewem Ziobro, przecież pani zna polską politykę, można powiedzieć na wylot i jak mało kto i wie pani, że w Prawie i Sprawiedliwości te sympatie układały się rozmaicie. : Ja wiem, ale czy teraz Michał Kamiński, Adam Bielan to się spotykają z Ziobro, czy to jest... : Oj, ja nie wiem, ja nie śledzę ich. : A Kurski podaje panu rękę? : Ale oczywiście, siedzimy obok siebie w Parlamencie Europejskim, nawet ostatnio się przysiadł, co mnie
zaskoczyło, było to takie bardzo, odebrałem to jako akt - powiedzmy - dodatkowej sympatii, taką premię. : Może niech pan nie mówi o tym, bo jak się dowie prezes to będzie źle dla Jacka Kurskiego. : Ale Jacek sobie, kto jak kto, ale Jacek to sobie na pewno świetnie poradzi. : Na pewno, wyśpiewa, ma ładny głos. : Także on, Jacek ma taką zdolność, że z najtrudniejszych momentów wychodzi ze śpiewem na ustach i gitarą w ręku, także... : I tym akcentem kończymy, dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Paweł Kowal eurodeputowany. : Dziękuję bardzo, wszystkiego dobrego. : Wszystkiego dobrego dziękuję.