Kotłownia®
Klientów Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej łączyły chęć zysku i niewielkie zainteresowanie treścią podpisywanych umów.
17.07.2006 | aktual.: 17.07.2006 14:32
Nie ma problemu braku pieniędzy, jest tylko problem braku zaufania. Michael Milken, milioner, w latach 80. w USA guru „obligacji śmieciowych”. Skazany za oszustwa na 10 lat więzienia
W ubiegły piątek Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała Łukasza K., Macieja S. i Andrzeja S., prezesów i właścicieli WGI Domu Maklerskiego. Są podejrzani o przywłaszczenie 9,3 mln zł, 336 tys. dol. i 46 tys. euro.
Wcześniej, 4 kwietnia br., Komisja Papierów Wartościowych i Giełd cofnęła „WGI Dom Maklerski SA w likwidacji” zezwolenie na prowadzenie działalności maklerskiej. Wśród 11 nieprawidłowości wymienionych przez komisję znalazły się m.in.: wprowadzanie w błąd klientów w odniesieniu do stanu ich rachunków, brak nadzoru wewnętrznego i nieutrzymanie wskaźników finansowych na odpowiednim poziomie. Do 31 maja br. WGI Dom Maklerski miała czas na zamknięcie pozycji i rozliczenie się z klientami. Do czego na razie nie doszło. Był to koniec błyskotliwej kariery Macieja S. i Łukasza K. – założycieli Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej.
Budowanie marki
Obaj panowie to absolwenci założonej przez prof. Tadeusza Koźluka Wyższej Szkoły Biznesu i Administracji. Obaj mieli po 50% udziałów w WGI, której prezesem został Maciej S.
Siedem lat temu w firmie pracowały cztery osoby. Na początku tego roku – kilkadziesiąt. Tajemnica powodzenia WGI tkwiła nie tyle w błyskotliwych sukcesach na niwie zarządzania portfelami klientów na trudnym rynku walutowym, ile w umiejętnej strategii budowania marki. Prezes mówił w wywiadach: „Przez pięć lat nie wydaliśmy ani grosza na reklamę”.
Warszawska Grupa Inwestycyjna udostępniała za to mediom darmowe komentarze. Jej analitycy występowali przed mikrofonami i kamerami telewizyjnymi tak często, jak to możliwe. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę!
Twarzą WGI był pochodzący z Zambii dr Richard Mbewe, który błyszczał w programie telewizyjnym red. Tadeusza Mosza „Plus Minus”. Charakterystyczny wygląd i akcent dodawały temu ekspertowi wdzięku i wiarygodności. Wygłaszane kwestie były mniej istotne. Richard Mbewe zazwyczaj mówił to co inni: by polska gospodarka się rozwijała, należy ciąć podatki i wydatki itp.
A ponieważ w studiu towarzyszyli mu dyżurni „niezależni eksperci i analitycy”, tacy jak Rafał Antczak z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, Marek Zuber – do niedawna doradca premiera Marcinkiewicza czy, jak się potem okaże, mocno związana z WGI Henryka Teodora Bochniarz, rzecz wyglądała nad wyraz poważnie. W prasie ekonomicznej mogliśmy czytać artykuły o tym, że osoby, które powierzyły WGI w 1999 r. 100 tys. zł, na koniec 2003 r. miały 380 tys. Że portfel, którym zarządza spółka, jest porównywalny z małymi funduszami inwestycyjnymi. A każdy, kto dysponuje minimum 50 tys. zł, może się stać klientem spółki.
PR-owska ofensywa nie była skierowana do najbogatszych Polaków. Ci są zbyt ostrożni, by ufać szczególnym talentom biznesowym dwudziestoparolatków. Typowym klientem WGI był dysponujący gotówką dobrze zarabiający właściciel lub współudziałowiec średniej wielkości spółki, wzięty lekarz, hurtownik z prowincji. Co ich łączyło? Chęć zysku i niewielkie zainteresowanie treścią podpisywanych umów. Imponować musiała im marka firmy. W ubiegłym roku agencja Polymus Integrated Communication zwyciężyła w przetargu na obsługę WGI Investors Club – programu lojalnościowego dla klientów WGI Domu Maklerskiego. Organizowano konferencje naukowe. 21 kwietnia 2004 r. odbyło się spotkanie na temat: „Przyszłość złotego po wejściu Polski do Unii Europejskiej”. Z udziałem dr Henryki Bochniarz, prezydenta Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych, prof. Witolda Orłowskiego, doradcy ekonomicznego prezydenta RP, dr. Bohdana Wyżnikiewicza, wiceprezesa Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, prof. Andrzeja Sławińskiego, członka Rady
Polityki Pieniężnej, oraz dr. Richarda Mbewe, głównego ekonomisty WGI SA.
15 lutego 2005 r. w warszawskim hotelu Westin ponad 100 osób uczestniczyło w moderowanej przez dr. Mbewe debacie „Kto poniesie koszty wprowadzenia w Polsce euro?”. Wśród uczestników zjawili się prof. Witold Orłowski, dr Henryka Bochniarz, prof. Dariusz Filar, członek Rady Polityki Pieniężnej, Rafał Antczak, główny ekonomista CASE, Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH, i Piotr Kuczyński, główny analityk WGI.
14 września ub.r. kolejna impreza. Tym razem na temat „Wejście do strefy euro – polityka czy gospodarka?”.
Warszawska Grupa Inwestycyjna nie zapominała też o wydarzeniach sportowych. Na początku września 2005 r. jedną z atrakcji V Międzynarodowego Turnieju Golfowego „President’s Cup” o Puchar Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, rozgrywanego w First Warsaw Golf & Country Club w Rajszewie k. Warszawy, było spotkanie z dr. Richardem Mbewe.
„Uczestnicy turnieju, dzięki Grupie WGI, będą mogli opuścić pole golfowe luksusowym jaguarem. Auto będzie można wygrać w konkursie hole in one, trafiając jednym strzałem do konkursowego dołka”, głosił komunikat przekazany prasie 28 sierpnia. Jak tu nie ufać spółce o tak rozległych kontaktach w świecie biznesu, polityki i golfa?
Wszyscy ludzie WGI
Prezesi Maciej S. i Łukasz K. wiedzieli jednak, że występujący na okrągło w mediach „analitycy”, konferencje w luksusowych wnętrzach i sponsorowanie golfiarzy nie wystarczą.
Dla potencjalnych klientów ważne są nazwiska osób zasiadających w radach nadzorczych firm wchodzących w skład ich małego imperium. Bo można je sprawdzić, co dodatkowo uwiarygodnia przedsięwzięcie. Do współpracy zaprosili więc znaczne persony.
Z wyciągów Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że jeszcze w maju br. w radzie nadzorczej spółki akcyjnej WGI Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych zasiadali m.in. eurodeputowany i były minister spraw zagranicznych, Dariusz Rosati, Henryka Bochniarz, obecnie wicedyrektor Boeinga na Europę Środkowo-Wschodnią, oraz Witold Orłowski, były doradca ekonomiczny prezydenta Kwaśniewskiego. W WGI Domu Maklerskim – któremu Komisja Papierów Wartościowych i Giełd odebrała w kwietniu licencję, a którego upadłość ogłosił 22 czerwca Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy – „radził” dr Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Gdy zatem słyszę dziś pytanie, jak to możliwe, że inspektorzy KPWiG potrzebowali blisko roku, by zgromadzić dowody, które stały się przyczyną upadku firmy, odpowiadam: a jaki pionek z komisji podskoczy Bochniarzowej, Wyżnikiewiczowi, Orłowskiemu czy Rosatiemu? Także obsługa prawna Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej była imponująca. Jedną z kancelarii współpracujących ze spółką była
największa w Polsce kancelaria prawnicza Domański Zakrzewski Palinka. Audytem WGI za rok 2005 miała się zająć renomowana spółka Ernst & Young, lecz w marcu br. wypowiedziała umowę. Z tych powodów prokuratura prowadząca czynności „w sprawie” kilkunastu doniesień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesów S. i K. będzie miała twardy orzech do zgryzienia. Moim zdaniem, podwładnym ministra Ziobry zabraknie środków na opinie biegłych i wiedzy o tym, czym jest polski rynek Asset Management.
Upadek
Gdy w kwietniu br. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd odebrała WGI Domowi Maklerskiemu licencję, właściciele natychmiast przenieśli działalność do londyńskiej spółki WGI Europe Ltd. Okazało się też, że pieniądze klientów są w Stanach Zjednoczonych na rachunku spółki WGI Consulting, którym zarządza renomowany fundusz Wachovia Securities. Chodziło o 32.914.359,98 dol.
Rozczarowanym klientom, którzy domagali się zwrotu zainwestowanych środków, tłumaczono, że nie można tego zrobić od ręki. Jednocześnie prezesi S. i K. publicznie zapewniali, że „są one całkowicie bezpieczne”.
16 maja br. panowie oświadczyli, że spłatę wierzycieli spółka będzie realizowała do końca maja... przyszłego roku, choć zgodnie z kwietniową decyzją KPWiG winna to uczynić do 31 maja br. Stało się jasne, że może chodzić o duży przekręt. 46 z blisko 1,2 tys. klientów (ustalenie ich dokładnej liczby i sum, jakie powierzyli spółce, jest dziś zadaniem syndyka – przyp. autor) zwróciło się o pomoc do warszawskiej kancelarii Gessel. Ostatnio na specjalnie zwołanej konferencji prasowej mecenas Leszek Kosiorowski pytał: „Czy to była defraudacja, straty, kradzież czy wszystko łącznie? Stawiam tezę, że byłoby to największe przestępstwo na rynku kapitałowym”. Jego zdaniem z kont WGI mogło zniknąć 260 mln zł.
Wyjaśniło się też, że pieniądze ulokowane w Wachovii formalnie są własnością spółki WGI Consulting i nie wchodzą w skład masy upadłości WGI Domu Maklerskiego!
14 czerwca br. działający na wniosek polskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd sąd dystryktu południowego w Nowym Jorku zamroził te aktywa. O ich dalszym losie zdecydują władze amerykańskie. W skrajnym przypadku klienci WGI DM mogą stracić wszystko.
Ruszyła więc lawina doniesień do prokuratury, posypały się pytania do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Było ich tak wiele, że komisja powołała specjalny zespół i uruchomiła linię telefoniczną przeznaczoną wyłącznie dla poszkodowanych przez WGI. Większość z nich nie wie nawet, jak skontaktować się z prezesami Maciejem S. i Łukaszem K. Nie zastaną ich raczej w stołecznym biurowcu Kolmeksu przy ul. Grzybowskiej 80/82, choć spółka w komunikacie z 27 czerwca podała, że trwają tam prace związane z uruchomieniem nowej siedziby Mnożą się plotki. Jedna z po szkodowanych osób powiedziała gazecie „Parkiet”, że „domy maklerskie wynajęły kancelarię Weil, Gotshal & Manges, aby uniemożliwić wypłatę rekompensat” ze specjalnego funduszu, na którym od sześciu lat gromadzone są pieniądze na wypadek upadku któregoś z domów. Problem w tym, że to zaledwie 50 mln zł. Rewelacja znalazła się na pierwszej stronie gazety. Jednak prawdziwą wściekłość wywołała wieść, że prezesom S. i K. prokuratura odebrała jedynie paszporty,
podczas gdy kilka lat temu szef Domu Maklerskiego Sur5.Net w analogicznej sytuacji niemal natychmiast trafił do aresztu. Co kilka dni można było usłyszeć, że prezesi są już za granicą.
Rozpierzchli się też pracownicy WGI. Dr Richard Mbewe przedstawiany jest dziś w mediach jako prorektor Wyższej Szkoły Zarządzania w Gdańsku.
Rzecznik prasowy spółki, Artur Niewrzędowski, do którego obowiązków należała współpraca z dziennikarzami, od 1 czerwca br. jest public relations managerem w należącej do Banku Pekao SA i Banco UniCredito Italiano SpA spółce Xelion Doradcy Finansowi.
Także Piotr Kuczyński, znany z małego ekranu główny analityk WGI, został w Xelionie głównym analitykiem. Po dawnemu komentuje, gdzie tylko się da. W tych okolicznościach radzę się zastanowić, czy korzystanie z usług tej firmy nie jest obciążone zbytnim ryzykiem... Henryka Bochniarz opuściła pracodawców prywatnych na rzecz posady w Boeing International na Europę Środkową i Wschodnią. Doradca Kwaśniewskiego prof. Witold Orłowski przedstawia się jako NOBE – Niezależny Ośrodek Badań Ekonomicznych. Natomiast Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową jak zwykle poucza o konieczności reformy finansów publicznych.
Wszyscy ci państwo chcieliby zapewne szybko zapomnieć o niemiłym incydencie, jakim było „radzenie” w firmach panów S. i K. Klientom upadłego WGI Domu Maklerskiego pozostaje na pocieszenie stara maksyma Woody’ego Allena: „Makler to człowiek, który obraca twoimi pieniędzmi, dopóki nie znikną”.
Marek Czarkowski