Koszmarny błąd czy przypadek...?
Jednostki specjalne tuż przed szturmem (PAP/EPA)
Wciąż nie jest jasne, dlaczego rosyjskie siły specjalne rozpoczęły szturm na szkołę w Biesłanie – tragiczna pomyłka, przypadek czy błąd dowódców? Tego na razie nie wiadomo...
03.09.2004 | aktual.: 03.09.2004 22:03
Przedstawiciele Federalnej Służby Bezpieczeństwa zapewniają, że nie planowali akcji militarnej. Dlaczego więc rozpoczął się szturm? Kilka godzin po ataku pojawiła się wersja, że kilkoro dzieci w pewnym momencie wybiegło ze szkoły, a specnaz – w ich obronie – otworzył ogień do terrorystów. Wtedy dopiero nadszedł rozkaz, żeby zacząć akcję.
Druga hipoteza jest taka, że w szkolnej sali gimnastycznej, gdzie przetrzymywano zakładników, przypadkowo wybuchły ładunki, przywiązane do obręczy kosza do koszykówki. Wersję tę potwierdziła jedna z uwolnionych zakładniczek, która powiedziała, że oderwała się taśma samoprzylepna, którą przymocowana była bomba. Po eksplozji do budynku weszli Rosjanie.
Czy któraś z tych wersji jest prawdziwa? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że akcja była albo przypadkowa, albo koszmarnie źle przygotowana – jak twierdzi były dowódca GROM-u, płk. Roman Polko. Ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego Bartłomiej Sienkiewicz ma wątpliwości, bo – jak mówi – nikt rozsądny nie podjąłby decyzji o ataku w biały dzień.