Koszmarne błędy w książce Szymona Hołowni. To nie jest jego wina. "Niezłe jaja"
"Niezłe jaja" to dosyć delikatne określenie na to, co przydarzyło się Szymonowi Hołowni. Katolicki publicysta poinformował na Facebooku że cały zaplanowany nakład jego utworu wydrukowano bez korekty autorskiej i, prawdopodobnie, bez redakcji. Błędy rozpoczynają się już na jej bocznych skrzydełkach: wynika z nich, że publicysta pisze np. dla "Pani", ale czytelnicy, którzy tam zajrzą, z pewnością nie znajdą nic przygotowanego przez Hołownię.
"Wydawnictwo wydało oświadczenie, że bierze wszystkie błędy na klatę, że to nie moja wina, błąd człowieka który z nimi współpracował, ale to nadal - kurczę - jest moja książka. No przecież nie wyrzeknę się dziecka, nie?" - pyta retorycznie Szymon Hołownia.
Publicysta i założyciel "Dobrej Fabryki" napisał na Facebooku, że pomyłkę związaną z wydrukowaniem błędnej wersji tekstu wzięło na siebie wydawnictwo; do tej pory nie ukazało się w tej sprawie żadne oświadczenie. Nic jednak nie zmieni faktu, że we właściwym nakładzie najnowszej Hołowni książki będzie wiele potknięć, z których do tej pory sam autor wyłapał pewnie tylko część.
"(...) mnie to wkurza (że np. zamiast "królowej Salome Aleksandry" jest "królowa Salome, Aleksandra", a zamiast "Apocalypto jest Apocalypso", albo że autor jakiejś myśli się nie zmieścił)" - wylicza Hołownia. Publicysta stara się podejść do sprawy z właściwym sobie dystansem i spokojem, podkreśla jednak, że to, co go irytuje najbardziej, to skrzydełka boczne książki.
Jak pisze bloga, jak już nie pisze
W tym miejscu wydrukowano jego biografię, którą "ktoś napisał sobie nie wiem z czego, wyszło mu więc że piszę bloga, którego już dawno nie piszę oraz że np. piszę felietony do "Pani" (których nie piszę, bo wymieniono mnie tam już dawno temu na nowszy model w postaci ładniejszego i mądrzejszego Szczepana Twardocha, a ja poszedłem z radością do "TP")".
Dodruk książki zostanie już przygotowany z uwzględnieniem poprawek, ale - jak zauważa sam Hołownia - "kiedy to będzie". Zwłaszcza że pierwsze spotkanie autorskie w związku z jej promocją zaplanowano już na wtorek.
"Dwa lata to wszystko w sobie mieszałem i gotowałem, więc jeśli będziecie tak wielkoduszni i wybaczycie winę temu, kto ją popełnił - weźmiecie i będzie czytać, będę się bardzo cieszył" - podsumowuje sytuację autor.
Czy informacja przetrwa próbę czasu 1 kwietnia? Sami jesteśmy ciekawi.
Źródło: Facebook