Koszmar w wakacyjnym raju. Turystka: Zgwałcono mnie w luksusowym hotelu
Do dramatu doszło na Malediwach. Turystka została napadnięta seksualnie przez pracownika luksusowego hotelu, w którym doba kosztuje trzy tysiące dolarów. Mimo pobranych próbek oraz obdukcji lekarskiej kobieta nie otrzymała wsparcia ze strony policji oraz hotelu, z którego została wyrzucona.
Pochodząca z Chin 26-letnia Xu Yitong na co dzień mieszka w Australii. Jak poinformował serwis news.com.au, na początku czerwca spędziła urlop na Malediwach, który postanowiła przedłużyć. W tym celu wykupiła pobyt w luksusowym i nagradzanym w prestiżowych konkursach ośrodku wypoczynkowym The Ritz-Carlton Maldives na wyspach Fari. Niestety pobyt w tym miejscu szybko zamienił się w koszmar.
Zaczęło się od telefonu
Kłopoty turystki zaczęły się z momentem, w którym uszkodził jej się telefon. Obsługa hotelu wysłała do jej pokoju lokaja, by ten pomógł rozwiązać problem. Kamerdyner miał zacząć molestować kobietę i składać jej seksualne propozycje.
"Wziął kawałek gumy do żucia, zaczął żuć i zapytał mnie, czy chcę się pocałować, co sprawiło, że zdrętwiałam" - napisała na swoim Twitterze Xu Yitong.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta stanowczo odmówiła i, jak twierdzi, dodatkowo przetłumaczyła mu swoją odpowiedź na laptopie w translatorze, na wypadek, gdyby mężczyzna nie zrozumiał.
Odmowa turystki nie zniechęciła kamerdynera, który zaczął przekonywać ją, by się nie bała i nie wstydziła. Zapewniał, że będzie czuła się z nim komfortowo. Mężczyzna miał próbować całować ją na siłę, by następnie położyć na łóżku oraz zdjąć jej spodnie. Wtedy zaczął dotykać ją po miejscach intymnych, próbując doprowadzić do stosunku seksualnego. Gdy opór kobiety nie słabł, mężczyzna miał masturbować się przed jej laptopem, pozostawiając na nim swoje nasienie. Przed wyjściem powiedział kobiecie: "Potrzebujesz czasu, by się otworzyć".
Brak pomocy
Kobieta niezwłocznie zgłosiła całą sprawę kierownictwu hotelu oraz policji, a następnie wykonała obdukcję. Funkcjonariusze pobrali próbki nasienia, jednak nie zatrzymali lokaja. Brak wsparcia wykazało także kierownictwo hotelu, które "wyrzuciło" kobietę, twierdząc, że ośrodek nie jest w stanie zapewnić jej zakwaterowania.
"Opuściłam hotel i nie było nawet przeprosin. Szkolicie swoich pracowników tylko po to, by prosili o napiwki. Zostałam zgwałcona w waszym hotelu i nic nie zrobiliście. Powiedzieliście mi, że zrobiłam to, aby otrzymać darmowy pobyt. Zapłaciłam pełną kwotę hotelowi. Jestem Chinką mieszkającą w Australii. Moja rodzina cieszy się dobrą reputacją i jest bogata" - oświadczyła 26-latka na Twitterze.
W oficjalnych informacjach hotel zapewnia o swojej współpracy z policją. "Poważnie podchodzimy do takich zarzutów, a sprawa jest obecnie rozpatrywana przez policję. Bezpieczeństwo i dobre samopoczucie naszych gości i współpracowników jest dla nas najważniejsze" - oświadczył rzecznik ośrodka wypoczynkowego.